"Niereformowalni" członkowie SPD. Niemcy oburzeni manifestem zbliżenia z Rosją

natemat.pl 12 godzin temu
Niemieccy komentatorzy krytykują stanowisko grupy polityków SPD, którzy domagają się podjęcia rozmów z Rosją i sprzeciwiają się rozmieszczeniu nowych amerykańskich rakiet oraz podnoszeniu wydatków na zbrojenia. Autorzy specjalnego manifestu jakby nie zauważali rosnącej agresji Rosji.


Opublikowany na początku tygodnia manifest "Zapewnienie pokoju w Europie poprzez zdolności obronne, kontrolę zbrojeń i porozumienie" podpisało ponad sto osób, w większości z lewicowo-pacyfistycznego skrzydła Socjaldemokratycznej Partii Niemiec. Są wśród nich były długoletni szef klubu SPD w Bundestagu Rolf Muetzenich i poseł tej partii Ralf Stegner, a także były przewodniczący SPD Norbert Walter-Borjans i były minister finansów Hans Eichel.

Pokojowi zagrażają podżegacze wojenni na Kremlu, a nie Zachód


To "otwarte rzucenie rękawicy" własnej partii i własnemu rządowi – pisze Joachim Kaeppner w weekendowym wydaniu "Sueddeutsche Zeitung". "Czy to żądza zemsty starzejących się towarzyszy?". "A może zwykły ideologiczny upór?" – zastanawia się autor.

Jego zdaniem autorzy manifestu nie mają prawa powoływać się na historyczne wzory, przede wszystkim na kanclerza Willy'ego Brandta, twórcę polityki odprężenia na przełomie lat 60 i 70. "Sytuacja w Europie zmieniła się dramatycznie wskutek rosyjskiej wojny napastniczej" – podkreślił Kaeppner.

Pokojowi w Europie zagrażają "neoimperialiści i podżegacze wojenni na Kremlu", a nie Zachód, NATO i własny rząd Friedricha Merza i Larsa Klingbeila, jak sugerują autorzy manifestu.

Komentator przypomniał, iż pierwszy socjaldemokratyczny kanclerz Willy Brandt – antyfaszysta i członek ruchu oporu – rządził w latach 1969-1974 i podał swoim wojennym przeciwnikom rękę w ramach polityki odprężenia, za co otrzymał w 1971 r. Nagrodę Pokojową Nobla. W czasach, gdy rządził Brandt, niemiecki budżet na wojsko wynosił 3,5 proc. PKB – tyle samo, ile zapowiada rząd Merza.

Brandt odważył się na pojednanie, gdyż konsultował swoją politykę z sojusznikami, włącznie z USA. Autorzy "Manifestu" traktują natomiast Amerykę i NATO jak "obce destruktywne siły", od których należy się zdystansować, aby móc zbliżyć się do Rosji.

Analogie z Brandtem nieuzasadnione


Muetzenich i jego towarzysze z SPD nie mogą wiarygodnie powoływać się na Brandta – pisze dziennikarz "SZ". Ich postawa bardziej przypomina działania socjaldemokratów z lat 80, gdy SPD nie była w stanie nawiązać pozytywnego dialogu z ruchami protestu w Europie Środkowej i Wschodniej, w tym z Solidarnością.

"Braku kontaktu z rzeczywistością demonstrowany przez frakcję pokojową w SPD, zapiera dech w piersiach. Przedstawiciele tej grupy chcą powrotu do przeszłości ignorując jedną z najważniejszych lekcji historii" – pisze Berthold Kohler we "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

Strategia Putina przynosi rezultaty?


Pacyfiści z SPD na krótko przed zjazdem partii i szczytem NATO domagają się zwrotu w polityce obronnej własnego rządu, którą uważają za niebezpieczną i irracjonalną. Sygnatariusze manifestu twierdzą, iż w Niemczech i innych krajach europejskich do głosu doszły siły zmierzające do wojskowej konfrontacji.

"Trzeba przetrzeć oczy ze zdumienia – napisano rzeczywiście w Niemczech, a nie w Rosji" – wtrąca Kohler. Jego zdaniem manifest jest sygnałem dla Putina, iż jego strategia propagandowa przynosi rezultaty.

Autorzy manifestu ignorują jedną z najważniejszych lekcji historii – "prowadząc politykę appeasementu otwiera się wrota do piekieł" – podsumowuje komentator "FAZ".

"Manifestem niereformowalnych" określił dokument SPD niemiecki tygodnik "Der Spiegel".

Manifest to nie satyra – autorzy niereformowalni


"Rosja bombarduje Ukrainę, Władimir Putin odmawia poważnych rozmów pokojowych, jego poplecznicy grozą trzecią wojną światową, a grupa z SPD ostrzega przed militarną strategią konfrontacyjną ze strony Zachodu. To brzmi jak satyra, ale pismo jest jak najbardziej poważne" – pisze Ralf Neukirch.

Mieszanka tęsknoty za pokojem i braku kontaktu z rzeczywistością może spotkać się z sympatią nie tylko w części SPD, ale także wielu obywateli Niemiec.

Zdaniem autora analogie z polityką odprężenia Brandta są całkowicie chybione. W latach 70. obie strony konfliktu akceptowały granice w Europie. "Putin nie akceptuje granic i chce doprowadzić Rosję do dawnej sowieckiej wielkości. Napaść na Ukrainę dowodzi, iż poważnie o tym myśli" – czytamy w "Spieglu".

Neukirch uważa, iż manifest zmusza szefa SPD Larsa Klingbeila do jasnego opowiedzenia się za polityką, której celem jest przywrócenie umiejętności obrony Niemiec. "Powinniśmy być autorom manifestu za to wdzięczni" – pisze w konkluzji komentator "Spiegla".

Opracowanie: Jacek Lepiarz


Idź do oryginalnego materiału