Osiem 120-milimetrowych samobieżnych moździerzy Rak trafiło do 12 Brygady Zmechanizowanej. To już ostatnia partia zamówiona przez resort obrony narodowej. Łącznie Wojsko Polskie dysponuje 124 tego typu pojazdami. – Przesiadka na Raki to jak skok w nowoczesność – powtarzają artylerzyści ze szczecińskiej brygady.
Do Szczecina dotarł kompanijny moduł bojowy. W jego skład wchodzi osiem 120-milimetrowych moździerzy Rak, a do tego cztery artyleryjskie wozy dowodzenia (AWD), trzy artyleryjskie wozy amunicyjne (AWU) i jeden artyleryjski wóz remontu uzbrojenia (AWRU). – W jednostce są już od kilku dni. w tej chwili przygotowujemy je do służby. Już 12 grudnia moździerze wyjadą na poligon, gdzie załogi przeprowadzą pierwsze strzelania – zapowiada por. Krzysztof Sykała, dowódca kompanii wsparcia, którą zasiliły Raki. Jego podwładni mieli do czynienia z tymi pojazdami już wcześniej. Przeszli między innymi szkolenie pod okiem specjalistów wydelegowanych przez producenta, czyli Hutę Stalowa Wola. Mieli też okazję podpatrywać kolegów. W szczecińskiej brygadzie nowe moździerze służą od trzech lat. Do tej pory były wykorzystywane przez kompanie wsparcia z dwóch batalionów zmotoryzowanych. od dzisiaj z tego rodzaju sprzętu będzie korzystać kompania z trzeciego batalionu.
REKLAMA
– Dla nas przesiadka na Raki to solidny technologiczny skok – przyznaje st. kpr. Roland Karpiński, dowódca załogi wozu. Wcześniej on i jego koledzy korzystali z ciągnionych moździerzy M-98 i M-120. Stary sprzęt trzeba było przerzucić na miejsce, rozstawić, a po strzelaniu złożyć i podczepić z powrotem do pojazdu. Zajmowało to sporo czasu. – Raki pozwalają na rozpoczęcie działań znacznie szybciej, choćby dlatego, iż poruszają się samodzielnie – tłumaczy podoficer. Ale to nie wszystko. – Nowy sprzęt, w odróżnieniu od starszego, jest wyposażony w system kierowania ogniem, który automatycznie wypracowuje współrzędne celu i nastawy moździerza. Celowniczemu pozostaje ustawić wieżę i we właściwym momencie nacisnąć na spust – tłumaczy st. szer. spec. Jarosław Górski, który w załodze Raka jest właśnie celowniczym. – Oczywiście w razie potrzeby mogę obsługiwać sprzęt manualnie. Do dyspozycji mam choćby dalmierz laserowy. W takim przypadku jednak cel musi się znajdować w zasięgu mojego wzroku – podkreśla st. szer. spec. Górski. Generalnie jednak dzięki wszystkim nowoczesnym rozwiązaniom załoga nowego moździerza na zajęcie pozycji, ostrzelanie celu i wycofanie się w bezpieczne miejsce tak, by nie narazić się na kontratak przeciwnika, potrzebuje zaledwie około dwóch minut.
Raki, które właśnie dotarły do Szczecina, wchodzą w skład ostatniej partii zamówionej przez Ministerstwo Obrony Narodowej. Na dostawy sprzętu zawarto trzy kontrakty, które MON podpisało w 2016, 2019 i 2020 roku. Łącznie do Wojska Polskiego trafiło ponad 120 Raków i wiele przypisanych im specjalistycznych pojazdów. Z wozów korzystają m.in. 21 Brygada Strzelców Podhalańskich, a także 15 i 17 Brygada Zmechanizowana. Osiem moździerzy Polska przekazała też Siłom Zbrojnym Ukrainy.
Załoga każdego z Raków składa się z czterech żołnierzy. Moździerze mogą skutecznie razić cele na dystansie sięgającym 12 km.