O artylerii, cz. II: Casus amunicji do RPG-7

2s14.blogspot.com 6 lat temu
Na blogu udało mi się już napisać kilka artykułów na temat fatalnej sytuacji w uzbrojeniu przeciwpancernym piechoty. Omawiałem już jednorazówki, działa bezodrzutowe i granaty nasadkowe, jednak w tej kwestii chcę zrobić mały restart. Postaram się mniej gdybać, a bardziej skupię się na suchych danych.

Na pierwszy ogień idzie zatem osławiona kwestia nowoczesnej amunicji do granatników przeciwpancernych RPG-7.

Jak prawdopodobnie dobrze wiecie, w tej chwili stosowane granaty przeciwpancerne PG-7 / PG-7W są fatalnym, wręcz tragicznym środkiem do zwalczania broni pancernej. A jest tak z dwóch powodów. Po pierwsze PG-7 odznacza się słabą przebijalnością pancerza, na poziomie 260 do 330 mm RHA. Skutek jest taki, iż celowniczy rgppanc. nie ma szans na skuteczne porażenie współczesnego czołgu (nawet tak starego jak T-72M) z wyłączeniem osłabionych stref. Po drugie amunicja stosowana w granatnikach jest przeterminowana, co sprawia, iż jest ona potencjalnie niebezpieczna zarówno dla samego użytkownika, jak i dla logistyka odpowiedzialnego za przewóz amunicji.




Jednak trzeba zwrócić uwagę, iż od momentu wdrożenia radziecko-sowieckich granatników o kalibrze 40 mm z nadkalibrową amunicją (RPG-2; rok 1949) sposób wykorzystania rgppanc. znacząco się zmienił. Wtedy RPG służyły jako podstawowy środek przeciwpancerny piechoty, który uzupełniał klasyczne armaty przeciwpancerne na bliskich odległościach. w tej chwili w zasadzie niemożliwe jest podejście na mniej niż 300 metrów do pojazdu przeciwnika w warunkach innych niż miejskich (w przestrzeni zabudowanej). Z tego też powodu granatniki przeciwpancerne stały się bardziej wszechstronnymi środkami wsparcia piechoty i co więcej zwalczanie pojazdów opancerzonych, zwłaszcza w obronie, stało się wręcz marginalnym zadaniem dla broni tego typu.

Ale też warto mieć pod ręką dobry granat przeciwpancerny.

Początkowo planowano zakupić w tym celu szwedzkie granatniki przeciwpancerne Carl Gustaf M3 (w roku 1997 choćby kupiono 38 sztuk tej broni), jednak wojskowych odstraszyła wysoka cena tego systemu oraz większe skomplikowanie w porównaniu do RPG-7. Dlatego też uznano, iż bardziej opłacalne będzie opracowanie nowej amunicji do tych granatników.

Propozycja bułgarska

Z racji tego naglącego problemu w roku 2003 Zakłady Metalowe DEZAMET S.A. zawiązały współpracę z bułgarskim Arsenałem w sprawie opracowania nowej amunicji do granatników RPG-7. Ponieważ wtedy (jak i obecnie) żołnierze mieli do dyspozycji głównie granaty przeciwpancerne PG-7W oraz PG-7WM, a nie każdy miał szczęście posiadać "kredkę" (jak potocznie jest nazywany OG-7), zdecydowano się na opracowanie aż sześciu typów amunicji bojowej.


Od góry - granaty PG-7MT, OG-7ME, PG-7KO i PG-7TB

Były to mianowicie:

- nabój przeciwpancerny z tandemową głowicą kumulacyjną (oznaczony jako PG-7MT)
- nabój przeciwpancerny z pojedynczą głowicą kumulacyjną (PG-7M)
- nabój przeciwpancerno-odłamkowy z głowicą HEDP (PG-7KO)
- nabój z głowicą odłamkowo-burzącą (PG-7OD)
- nabój odłamkowy z elektronicznym zapalnikiem czasowo-uderzeniowym (OG-7ME)
- nabój z głowicą termobaryczną (PG-7TB)

Po opracowanych powyższej amunicji przyszła pora na testy, które odbyły się 22 kwietnia 2004. Skuteczność granatu termobarycznego została sprawdzona na stanowisku ogniowym zbudowanym na drewnianym szkielecie wzmocnionym workami z piaskiem, zaś granaty odłamkowe i przeciwpancerno-odłamkowe sprawdzono pod kątem osiągnięciem maksymalnego zasięgu przy strzale pośrednim. jeżeli zaś o granat PG-7MT, to osiągnięto przebijalność na poziomie kilka powyżej 300 mm RHA przy pancerzu osłoniętym dodatkowo przez ERAWA-2 (dla porównania producent deklarował penetrację 500 mm RHA za ERA).

W moim mniemaniu liczba zaprojektowanych typów amunicji była zbyt duża, ale z drugiej strony kooperacja z Bułgarami prawdopodobnie przyniosłaby dla nas ogromne korzyści nie tylko poprzez produkcję lepszych granatów do RPG-7, ale również innej nowocześniejszej amunicji do broni przeciwpancernej proweniencji wschodniej (np. SPG-9 lub Konkursów). Niestety Bułgarzy bardzo mocno naciskali na stworzenie joint venture z Dezametem i co więcej rozmowy z nami z biegiem czasu traciły u nich na znaczeniu.

Propozycja polsko-niemiecka

Niestety w związku z utratą zainteresowania ze strony Arsenału DEZAMET był zmuszony do samodzielnego opracowania amunicji do RPG-7. Skupiono się zatem na dwóch najbardziej perspektywicznych typach amunicji, czyli dotychczasowym PG-7MT oraz PG-7KO. Dodatkowo zakład z Nowej Dęby zdecydował się na opracowanie naboju dymnego do granatnika. O ile pocisk przeciwpancerno-odłamkowy, jak i dymny zostały opracowane samodzielnie przez polski przemysł, o tyle w kwestii pocisku tandemowego z pomocną dłonią przyszedł do nas niemiecki Dynamit Nobel Defence.


Od góry - granaty PG-7MT1, KO-7M i DG-7M

Koncern ten już na przełomie wieków oferował dla Wojska Polskiego granatniki przeciwpancerne PzF 3 z możliwością ich licencyjnej produkcji w kraju. Niestety wtedy testy poligonowe granatnika poszły niepomyślnie za Niemców (o czym częściowo przeczytacie tutaj), przez co zrezygnowali z dalszej oferty. Jednak w 2006 pojawili się jeszcze z ofertą sprzedaży zarówno wspomnianych wcześniej PzF 3, jak i jednorazowych granatników PzF 90 (znanych bardziej pod nazwą RGW 90).

I właśnie od tych jednorazówek została wykorzystana głowica kumulacyjna tandemowa do granatu przeciwpancernego, oznaczonego już jako PG-7MT1. Sporą ciekawostkę w kwestii głowicy było jednak to, iż prekursor mógł być chowany do adekwatnej głowicy, przez co amunicja stawała się łatwiejsza w transporcie (w tej pozycji pocisk był krótszy o ok. 9 centymetrów).

Drugim opracowanym pociskiem był kumulacyjno-odłamkowy KO-7M. W przeciwieństwie do PG-7MT1 KO jest przeznaczony do zwalczania lekko opancerzonych pojazdów i siły żywej. Wybór tego pocisku chyba najlepiej odzwierciedla chęć konstruktorów do stworzenia jak najmniejszej gamy pocisków do możliwie jak największego wachlarza zadań. Pocisk HEDP bowiem jest znacznie skuteczniejszy w zwalczaniu pojazdów opancerzonych i lekko umocnionych pozycji w porównaniu z pociskiem odłamkowym, odłamkowo-burzącym, czy termobarycznym, a jednocześnie nie ustępuje powyższym typom amunicji pod kątem eliminacji piechoty.

W kwestii tej amunicji próby poligonowe zostały przeprowadzone aż dwukrotnie: w kwietniu 2006 i w czerwcu 2007 roku. Za pierwszym razem testom poddano co najmniej 7 granatów typu PG-7MT1, co najmniej jeden typu KO-7M i co najmniej jeden typu DG-7M.

Wyniki:

- w przypadku głowicy tandemowej testy pokazały, iż rzeczywiste osiągi są bardzo zbliżone do deklarowanych (tj. 500 mm RHA za ERA) i to przy pokryciu pancerza dzięki ERAWA-2.
- dla głowicy kumulacyjno-odłamkowej rzeczywiste osiągi okazały się znacznie lepsze od deklarowanych (pocisk przebił ok. 240 mm RHA wobec oficjalnych 200 mm RHA) przy jednoczesnym gęstym pokryciu pola ponad 1500 odłamkami w pobliżu trafienia pociskiem w cel.


Głowica bojowa od granatu przeciwpancernego PG-7MT1 na stanowisku testowym

Przy późniejszych podejściach testowano jedynie KO-7M i DG-7M. W ich przypadku udało mi się dotrzeć do bardziej szczegółowych danych.

Dla KO-7M ustalono, iż całkowicie spełnia swoje zadanie, umożliwiając przebicie pancerza o grubości do 120 mm RHA przy jednoczesnym rażeniu otoczenia odłamkami. Dodatkowo ustalono odległość, na jaką można prowadzić ostrzał tymi granatami - pocisk uzbraja się po przebyciu 15 metrów, zaś odległość maksymalna, na jaką dolatuje pocisk, wynosi ~1488 metrów. Ze względu jednak na obecność samolikwidatora w zapalniku, ustawionego na 14 sekund, donośność pocisku została zmniejszona do ok. 1400 metrów.

Jeśli zaś chodzi o DG-7M, to informacje o nim pochodzą ze znacznie starszego okresu, kiedy to pojawiły się pierwsze propozycje stworzenia krajowej amunicji do RPG-7. Granat miał kaliber 80 mm oraz masę ok. 3 kg, a jego głównym elementem były dwa ładunki dymotwórcze, które zapewniały dymienie w czasie od 2 do 4 minut zarówno w paśmie widzialnym, jak i podczerwieni. Dla pierwszego pasma granat gwarantował postawienie zasłony dymnej o minimalnych wymiarach 80 x 10 x 3 m, zaś dla podczerwieni (8 - 14 um) zasłona mogła wynosić co najmniej 15 x 8 x 2,5 m, dzięki czemu można było skutecznie ukryć pojazd z użyciem pojedynczego granatu, a osłabienie promieniowania laserowego przekraczało 75%.

Amunicja zapalająca do RPG-7

Słowem dygresji chciałbym również wspomnieć o wcześniejszym projekcie związanym z amunicją do rgppanc-7.

W związku z wypadkiem, jaki wydarzył się w 1996 w wyniku eksploatacji plecakowego miotacza płomieni LPo-50, Wojsko Polskie zdecydowało się na ich wycofanie ze służby liniowej. Był to jedyny typ broni zapalającej, jaki wtedy posiadali saperzy i z tego powodu WITU zdecydowało się na opracowanie granatów zapalających do popularnego granatnika przeciwpancernego, które byłyby uzupełnieniem opracowanych już wtedy granatów OG-7M i DG-7. Granaty te opracowano bardzo szybko, gdyż najpóźniej w roku 1998 zostały potwierdzone ich testy poligonowe. Nosiły one oznaczenia ZG-7 i ZG-7P.


Granaty zapalające ZG-7 (u góry) i ZG-7P (na dole)

Obydwa typy granatów były podobnej konstrukcji i używały tej samej mieszaniny zapalającej (o oznaczeniu SM-1). Różnica pomiędzy tymi granatami polegała na tym, iż ZG-7 posiadał wyłącznie głowicę zapalającą, zaś ZG-7P poza głowicą zapalającą posiadał również głowicę kumulacyjną - dzięki temu był on znacznie skuteczniejszy przy zwalczaniu siły żywej ukrytej za opancerzeniem.

Wymogi, jakie zostały postawione przed granatami, dotyczyły ochrony przed rozszczelnieniem oraz zachowania parametrów w temperaturach od -55 do +55° C, przy wystąpieniu pojedynczych udarów mechanicznych oraz w przypadku upadku na twarde podłoże z wysokości 2 metrów (w skrzyni) lub 70 cm (bez zabezpieczenia). Granaty miały również zapewniać możliwość wywołania strumienia palącej się mieszaniny w promieniu do 7 metrów na odległość od 10 do 1000 metrów, choćby po przebiciu 3-milimetrowej warstwy stali i 50-milimetrowej warstwy drewna. W przypadku ZG-7P wymogi rozszerzono o samolikwidację zapalnika (WP-7M) w czasie maksymalnie 15 sekund oraz możliwość zapłonu mieszaniny również po przebiciu płyty pancernej. W trakcie przeprowadzonych testów spełniono większość stawianych wymagań (jedynie odległość uzbrajania głowicy wynosiła 13, a nie 10 metrów).

Obydwa granaty miały kaliber 71,5 mm (były to najmniejsze po OG-7 granaty do RPG-7), masę od 3,86 do 4,28 kg (ZG-7) lub od 3,83 do 4,44 kg (ZG-7P), zaś donośność pocisków wynosiła 1240 m (ZG-7) lub ~1100 m (ZG-7P). Dodatkowo przebijalność ZG-7P wynosiła 65 mm RHA, zaś po przebiciu 10-milimetrowej płyty pancernej granat zachowywał swoje adekwatności zapalające.

Brak dalszych informacji o tych granatach wskazuje na to, iż prace nad nimi zakończono po testach poligonowych. Niestety szkoda jest tego, ponieważ inaczej saperzy otrzymaliby na wyposażenie broń zapalającą, zaś know-how przy pracach nad granatami poszedłby w dwie strony. Z jednej strony konstruktorzy zakładali możliwość stworzenia lżejszej mieszanki zapalającej, dzięki której masa granatów spadłaby o 800 g, dzięki czemu wzrosłaby donośność pocisków, a z drugiej strony kaliber głowic pozwoliłby na stworzenie analogicznych pocisków przeznaczonych do SPG-9 i 2A28.

Ponadto nie można wykluczyć tego, iż przemysł chciał opracować nowy granat przeciwpancerny w oparciu o wkładkę kumulacyjną z opracowywanego w latach 90. przeciwpancernego pocisku moździerzowego (PPM) Rad-1 (przebijalność 400 mm RHA), jak również mógł mieć w planach stworzenie własnej głowicy tandemowej na tej samej bazie.

Dane techniczne (tylko amunicja opracowana samodzielnie w PL)




Czasy się zmieniają, ale PG-7W zawsze jest na poligonach.

Oficjalnie zaplanowano rozpoczęcie produkcji pocisków w Nowej Dębie na rok 2008. No ale Niemcy nie chcieli się zgodzić na produkcję głowic w Polsce, co oznaczałoby, iż najważniejszy element PG-7MT1 musiałby być importowany. Taka sytuacja mogła wynikać z tego, iż do polskiego granatu przeciwpancernego użyto nowoczesnej głowicy kumulacyjnej pochodzącej z nowszej odmiany PzF 3-IT600, która charakteryzowała się wyższą prędkością strumienia kumulacyjnego (powyżej 10 km/s) i co za tym idzie - lepszą skutecznością w przebijaniu pancerzy pokrytych ERA. Z drugiej strony nie można wykluczyć tego, iż gdyby DEZAMET lub MON zdecydowali się na negocjacje z DND, to ostatecznie do PG-7MT1 trafiła wariacja starszej odmiany głowicy do PzF 3, która była testowana w kraju w roku 2000. Ta głowica pewnie byłaby produkowana w kraju, ale byłaby mniej skuteczna w zwalczaniu lepszych ERA (jak np. ERAWA). No ale nie zdecydowano się na produkcję nowych granatów do RPG-7, a reszta stała się historią alternatywną.

Niestety po 10 latach problem stał się jeszcze poważniejszy, ponieważ kończące się resursy "rg-rur" oraz sprzedaż ostatnich 25 tysięcy jednorazowych RPG-76 w końcu zmuszą MON do zakupu nowych granatników przeciwpancernych. A dodatkowo tą decyzję może potwierdzić fakt, iż do obecnych rgppanc. ta amunicja nie będzie kupowana.

Mimo wszystko jednak polski przemysł starał się zarówno w latach 90., jak i na początku XXI wieku stworzyć z RPG-7 uniwersalny środek wsparcia piechoty na szczeblu drużyny lub plutonu, który miał gwarantować skuteczne rażenie szerokiego spektrum celów. Dzięki temu granatnik miał się stać na rynku konkurencją dla równie wszechstronnego szwedzkiego granatnika Carl Gustaf. Niestety zarówno brak środków, jak i niezrozumiała niechęć do stworzenia podstawowego składnika tego systemu - czyli własnej kopii granatnika wielorazowego przez polski przemysł obronny - sprawiły, iż ten całkiem dobry pomysł marketingowy został zaniechany.

Jeśli chodzi o przyszłość, to nie chcę osobiście faworyzować żadnego z oferowanych dla nas granatników przeciwpancernych wielokrotnego użytku. Niemniej w przypadku wyboru PSRL-1 lub Mk 777 (nielicencyjnych kopii RPG-7) oferowanych przez Airtronic USA za pośrednictwem katowickiego Works 11 trzeba podejrzewać, iż początkowo używałyby wciąż w celach szkoleniowych granatów przeciwpancernych typu PG-7W i PG-7WM, gdyż wciąż może pochowanych w składach amunicyjnych tysiące granatów tego typu. Niestety, ale takie uroki (skutki) licencyjnej produkcji amunicji za czasów PRL...


Bibliografia

- Andrzej Kiński, Nowa amunicja do RPG-7 z DEZAMETu, Nowa Technika Wojskowa 10/2004, s. 12-13
- Andrzej Kiński, Nowe życie RPG-7, Nowa Technika Wojskowa 05/2006, s. 23-27
- Andrzej Kiński, Ostre strzelanie Dezametu, Nowa Technika Wojskowa 08/2007, s. 30-31
- Bogdan Piątek, Grzegorz Kowalik, Analiza wyników badań strzelaniem pocisku KO-7M, Problemy Techniki Uzbrojenia R. 36 z. 102, s. 105-114
- Adam Wiśniewski, Krzysztof Majewski, Zbigniew Wertejuk, Arkadiusz Mazierski, Naboje zapalające ZG-7 do manualnego granatnika przeciwpancernego RPG-7, Problemy Techniki Uzbrojenia i Radiolokacji R.28 z. 70, s. 77-90
- Adam Wiśniewski, Krzysztof Majewski, Zbigniew Wertejuk, Arkadiusz Mazierski, Naboje przebijająco-zapalające ZG-7P do manualnego granatnika przeciwpancernego RPG-7, Problemy Techniki Uzbrojenia i Radiolokacji R.28 z. 70, s. 91-104
- Ewa Daniluk, Adam Wiśniewski, Grzegorz Nyszko, Nowa generacja nabojów dymnych DG-7M do manualnego przeciwpancernego granatnika RPG-7, Problemy Techniki Uzbrojenia i Radiolokacji R. 28 z. 71, s. 89-101
Idź do oryginalnego materiału