Historią "Ducha Kijowa" żyła cała bombardowana ukraińska stolica. Zdjęcia Wasyla Sztafki - ochotnika bez nóg, który poszedł bić się za ojczyznę - obiegły całą Ukrainę. Media na Zachodzie rozpisywały się o Lubow Płaksjuk, młodej matce, która został pierwszym w Ukrainie dowódcą artyleryjskim. Cały świat podziwiał odwagę Witalija Skakuna, który wysadził się wraz z mostem, by zatrzymać czołgi okupanta. Zaś słowa, jakimi Roman Hrybow odpowiedział Rosjanom, gdy ci wezwali jego jednostkę do poddania się, stały się już elementem popkultury. Oto ukraińscy bohaterowie, których duch walki i historie poruszyły miliony ludzi na całym świecie.
Wasyl Sztefko. Brak nóg to nie problem
Nie tylko wiek nie jest dla niego przeszkodą w służbie. 55-letni Wasyl Stefko poszedł na wojnę, bronić ojczyzny, choć nie ma obu nóg. Chciał się bić już w 2014 r. po aneksji Krymu. Wtedy wojsko go nie przyjęło, uznając za niepełnosprawnego. W 2022 r. znów zgłosił się na ochotnika i został przyjęty. Że nie ma obu nóg dowódcom przyznał się dopiero w pułku.
Vasyl Shtefko, 55, lost his legs in 2004 but still tried to join the Army in 2014 - he wasn't allowed then.
In 2022 he hid his prosthetics until after he was at the frontlines.
Vasyl is now back home after 6 months in the East. He's still in Army.
📷: serhii.hudak/Instagram pic.twitter.com/v6zipc8ks7
"Po prostu nie mogłem dłużej siedzieć w domu. Spakowałem się i poszedłem zapisać się do wojska" - opowiada 55-letni Stefko, który pochodzi z zakarpackiej wsi Kusznica. "Przyznaję, okłamałem żołnierza, który mnie zapisywał. Powiedziałem, iż mam tylko jedną protezę. Już wcześniej byłem w wojsku, umiem strzelać, dobrze prowadzę auta. Ludzie, którzy nie widzą moich protez choćby nie wiedzą, iż nie mam nóg" - zwierza się rezolutny żołnierz 128. Brygady Zakarpackiej, który o braku obu dolnych kończyn poinformował dowódców dopiero wtedy, gdy znalazł się w Donbasie.
Roman Hrybow. "Russkij wojennyj korabl, idi nach*j"
Odpowiedź obrońców z Wyspy Węży wobec rosyjskiego wezwania do poddania się stała się błyskawicznie głównym sloganem ukraińskiego oporu podczas całej inwazji. Nieparlamentarne hasło nie tylko doskonale oddaje postawę ukraińskiego społeczeństwa, ale też wiąże się z niebagatelną historią. Przez wiele miesięcy uważano, iż obrońcy Wyspy Węży zginęli. Tymczasem stało się inaczej.
Oto Roman Hrybow, autor frazy "Russkij wojennyj korabl idi na ch*j", który wrócił do domu do obwodu czerkaskiego w ramach wymiany jeńców. Jak mówią Ukraińcy, świat musi znać swoich bohaterów pic.twitter.com/x7MdLSvNzM
— Piotr Pogorzelski (@PogorzelskiP) March 29, 2022Słowa 31-letniego Romana Hrybowa, ukraińskiego pogranicznika pochodzącego ze Złotonoszy w okręgu czerkaskim, który służył w momencie wybuchu wojny w jednostce na Wyspie Węży, zapisały się nie tylko w historii samej Ukrainy, ale stały się już elementem popkultury. Na wezwanie do poddania się, które nadeszło ze strony jednego z okrętów Floty Czarnomorskiej, odpowiedział przez radio: "rosyjski okręcie wojskowy, pie***l się".
Posterunek pograniczników na tej niewielkiej wysepce został następnie zniszczony w ataku rakietowym. Początkowo przekazano informację, ze wszyscy obrońcy Wysypy Węży zginęli. Jednak w rzeczywistości trafili oni do rosyjskiej niewoli. Co ciekawe, wrócił on do ojczyzny już w pierwszej turze wymiany jeńców pomiędzy Rosją a Ukrainą. "On pokazali całemu światu twardość i siłę ukraińskiego ducha, niezłomność" - stwierdził Ihor Taburec, szef władz obwodu czerkaskiego, który uhonorował Hrybowa odznaczeniem. Jednak największym honorem dla 31-latka jest fakt, iż jego odpowiedź na wezwanie okupanta trafiła na afisze, plakaty, ulotki i stała się powszechnym znakiem oporu i sprzeciwu wobec rosyjskiej inwazji. I to nie tylko w Ukrainie.
Lubow Płaksjuk. Nauczycielka, matka, artylerzystka
Z zawodu Lubow Płaksjuk jest nauczycielką historii. Ma córkę. Uwielbia fotografować wschody i zachody słońca. Teraz robi to także na froncie, bo od pierwszych dni wojny służy w 26. brygadzie ukraińskiej artylerii. Jest pierwszą kobietą, która objęła stanowisko dowódcy jednostki.
O tym, jak celnie ogniem artylerii kieruje 28-letnia Lubow, przekonała się nie jedna załoga rosyjskiego czołgu. O sukcesach na placu boju jej jednostki poinformował doradca w ministerstwie spraw wewnętrznych Ukrainy Anton Heraszczenko, który opublikował zdjęcia Lubow, stojącej na zniszczonych przez swoich artylerzystów rosyjskich wozach. "To nic specjalnego. To tylko pierwsza kobieta, dowodząca oddziałem artylerii Sił Zbrojnych Ukrainy, która stoi na gruzach pancernego sprzętu okupanta, który został zniszczony przez jej jednostkę" - napisał Heraszczenko.
Co ona sama mówi o swojej roli dowódcy jednostki? "Nie ma znaczenia, czy jesteś mężczyzną, czy kobietą - musisz wyraźnie wypełniać swoje obowiązki. jeżeli nie, to nie jest to twoje miejsce i nie masz prawa zajmować tego stanowiska. Bez względu na płeć. Takie jest moje zdanie" - stwierdziła w rozmowie z Ukrinform.
Нічого особливого. Просто перша жінка, яка очолила артилерійський підрозділ ЗСУ, стоїть на руїнах техніки окупанта, що була зруйнована силами її підрозділу
Любов Плаксюк, вчителька історії за професією, артилеристка за покликанням, з перших днів захищає Україну від🇷🇺
📸Ліберови pic.twitter.com/VEF4i1IFVg
Co ciekawe, pierwsza kobieta w randze dowódcy jednostki w ukraińskiej artylerii, wojuje na polskich samobieżnych armatohaubicach AHS Krab. Sprzęt ten jest bardzo chwalony przez ukraińskich żołnierzy. Te ważące 52 tony pojazdy uzbrojone w działa kalibru 155 mm rozpędzają się do 60 km/h. Są więc niezwykle szybkie, co sprawia, iż Rosjanie mają wielkie problemy z ich trafieniem. Zwłaszcza iż Kraby mogą ostrzeliwać cele oddalone o 30-40 km.
"W tej chwili zajmuję się rozpoznaniem artyleryjskim. Głównym zadaniem jest identyfikacja siły ognia wroga: artyleria dużego kalibru, MLRS. Wszystko to przynosi największą szkodę piechocie. Im dokładniej znajdziemy lokalizację wrogiego sprzętu, tym sprawniej nasza artyleria będzie na nich pracować, tym spokojniejsza będzie piechota" - opowiada o swojej misji Lubow.
Stepan Tarabalka. "Duch Kijowa" na niebie
Dokoła jego bojowych wyczynów narosły legendy. "Duch Kijowa" był gotów do walki zawsze, gdy tylko nad ukraińską stolicą pojawiały się wrogie samoloty. Latający MiG-iem-29 major Stepan Trabalka już za życia został okrzyknięty niemalże superbohaterem, choć dopiero po śmierci poniesionej w podniebnej walce ukraińskie dowództwo ujawniło jego personalia. As przestworzy i obrońca stolicy miał na koncie niemal 40 strąceń rosyjskich samolotów.
'Ghost of Kyiv' killed in battle, identity revealed https://t.co/4ANtxmWkKl pic.twitter.com/wA6bcqtFbz
— New York Post (@nypost) April 30, 2022Pierwszy raz mieszkańcy Kijowa zaczęli mówić o Tarabalce (nazywając go "Duchem Kijowa") po tym, jak władze poinformowały, iż jeden z ukraińskich pilotów strącił w rejonie atakowanej stolicy aż sześć wrogich maszyn. "Stał się koszmarem dla rosyjskich myśliwców" - napisano w komunikacie.
Później w sieci zaczęły pojawiać się zdjęcia pilota w kokpicie samolotu MiG-29 oraz odezwy do wroga w stylu "Cześć okupanci, lecę po wasze dusze!". Natomiast mieszkańcy Kijowa każdą podniebną walkę, jaką widzieli nad swoim miastem, przypisywali "Duchowi Kijowa". I tak narodziła się legenda, która dodawała bombardowanemu miastu otuchy.
Ostatecznie dowództwo ujawniło tożsamość bohaterskiego pilota po jego śmierci. Major Tarabalka zanotował w sumie niemal 40 strąceń i został pośmiertnie odznaczony Orderem Złotej Gwiazdy i uhonorowany tytułem Bohatera Ukrainy.
Co ciekawe, także rodzina majora Tarabalki, o tym, iż był on słynnym "Duchem Kijowa", dowiedziała się dopiero po jego śmierci. "Od dziecka zawsze marzył o lataniu, by wznieść się ponad chmury (...) Sam to wszystko osiągnął. Żałuję tylko, iż nie dostał tego orderu już po wojnie. Naszym jedynym życzeniem jest, by żył" - stwierdził w rozmowie z amerykańskim radiem NPR jego ojciec Evon Tarabalka oraz matka Natalia.
Witalij Skakun. Saper, który wysadził się, by zatrzymać czołgi
Zginął pierwszego dnia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Jednak jego śmierć pozwoliła ocalić całą jednostkę. Młody saper z 35. Brygady Piechoty Morskiej, inżynier Witalij Skakun stał się jednym z symboli pierwszej fazy wojny. Za swoje poświęcenie został odznaczony przez Wołodymyra Zełenskiego tytułem "Bohatera Ukrainy".
Skakun zginął na moście na Mierzei Arabackiej w rejonie miast Geniczesk. Zaalarmowani przez mieszkańców saperzy zdecydowali się wysadzić most, by zatrzymać rosyjskie czołgi przemieszczające się z Krymu w kierunku Melitopola. Niestety, zabrakło czasu w bezpieczne zaminowanie i ewakuację z mostu. Młody inżynier zgłosił się na ochotnika i wysadził się wraz z mostem, zatrzymując Rosjan na tym odcinku.
"Nasz brat zginął. Jego bohaterski czyn znacznie spowolnił natarcie wroga, co pozwoliło jednostce na przemieszczenie i zorganizowanie obrony" – przekazał Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.
Wiaczesław Zajcew. Historyk, archeolog i "Cyborg z Doniecka"
Był jednym z tych, których historia zapamięta z heroicznej obrony portu lotniczego w Doniecku w latach 2014-15, która stała się "ukraińskimi Termopilami". Rosjanie nazwali ich wówczas "cyborgami z Doniecka", gdyż mimo olbrzymiej przewagi, nie byli w stanie przełamać oporu obrońców. Wielu z "cyborgów", m.in. Wiaczesław Zajcew, wróciło walczyć, gdy Rosjanie kolejny raz zaatakowali Ukrainę. W ukraińskiej armii do dziś stanowią elitę.
Vyacheslav Zaitsev, a revered historian, an archeologist, and a Donetsk Airport Cyborg.
Killed in action in Donbas. pic.twitter.com/2G81DonOhs
Obrona lotniska w Doniecku obrosła wręcz legendami. Walki o port lotniczy trwały 242 dni. Rosjanie nie byli w stanie przełamać obrony tego strategicznego obiektu. "Ja tam nie wiem, kto broni tego lotniska, ale od miesięcy nie możemy go zdobyć, tam są nie ludzie, cyborgi jakieś" - mówił w rozmowie z "Newsweekiem" jeden z rosyjskich separatystów. To wówczas ukuto pojęcie "cyborgów z Doniecka" spośród których wielu wcale nie było zawodowymi żołnierzami, ale ochotnikami.
Zajcew był z wykształcenia historykiem. Pochodził z Zaporoża. Pracował jako archeolog i był członkiem Rady Miejskiej w Zaporożu. Po aneksji Krymu i wybuchu wojny w Donbasie, podobnie jak wielu innych "cyborgów z Doniecka", zgłosił się do wojska na ochotnika. Brał udział w heroicznej obronie lotniska w Doniecku. Później wrócił do Zaporoża i aż do 24 lutego 2022 r. pracował jako naukowiec. Gdy Putin najechał Ukrainę, ponownie zgłosił się do wojska.
Podobnych historii jest wiele. Trener Yuriy Vernydub, który piłkarską szatnię i boisko zamienił na okopy. Olena Kurylo, której słynne zdjęcie z raną głowy obiegło w pierwszych dniach wojny cały świat, a która teraz prowadzi zajęcia plastyczne dla ukraińskich sierot. Mufti Said Ismahilov, który po wybuchu wojny zostawił swój meczet i zgłosił się na ochotnik do walk w pod Bahmutem.
Więcej od upday:
Orędzie Putin. Zgniły zachód, pedofilia i "mateczka Rasija". 10 cytatów z dyktatora
Tyle pensji tracisz przez inflację. Dokładne kwoty [KALKULATOR]
Gdyby nie Putin i wojna byłoby taniej? Inflację wyhodowaliśmy sobie sami