– Żołnierze Pułku 4 „Skorpion” zapisali piękną kartę polskiego oręża – mówił w czasie mszy św. ks. podpułkownik Henryk Kaczmarek, wieloletni kapelan w Opolu, uczestnik misji w Iraku i Afganistanie. – Nie ma ich już wśród nas. prawdopodobnie wielu z was dzisiaj z rozrzewnienie wspomina przekazanie tradycji Pułku 4 „Skorpion” przez żołnierzy weteranów z czasów II wojny światowej.
Tradycja „Skorpiona” w Opolu
– Tradycję Pułku 4 Pancernego „Skorpion” przejęliśmy w 1993 roku – powiedział „Opolskiej” ppłk rezerwy Zbigniew Koziarz, prezes Stowarzyszenia Pancerny Skorpion. – Przyjechała wówczas do Opola grupa ponad 20 żołnierzy pułku z całego świata. choćby z dalekiej Australii, z Ameryki Południowej i ze Stanów Zjednoczonych. Od 31 lat organizujemy uroczystości w rocznicę bitwy albo w terminie z ta rocznicą sąsiadującym. W tym roku trochę wcześniej. Ponieważ szwadron wojskowych pojazdów historycznych, który działa przy naszym stowarzyszeniu, jedzie na Monte Cassino. Będzie tam uczestniczyć 18 maja w obchodach 80. rocznicy bitwy o Monte Cassino.
Ku pamięci pułkownika Glińskiego
Uczestnicy uroczystości złożyli kwiaty i zapalili znicze na grobie pułkownika Stanisława Glińskiego, pierwszego dowódcy „Skorpiona”. Uczestnika III powstania śląskiego, członka oddziału dywersyjnego. W okresie międzywojennym był kawalerzystą. A następnie jako pancerniak walczył m.in. w bitwie pod Mokrą. W ramach armii Andersa został w 1943 roku dowódcą 4. Pułku Pancernego „Skorpion”. Dowodził nim pod Monte Cassino. Ciężko ranny pod Anconą.
Po rozwiązaniu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie nie zdecydował się na służbę w armii brytyjskiej. W 1964 roku wyemigrował na Tasmanię. Tam zmarł. Kiedy podjęto, decyzję, iż opolska formacja przejmuje tradycję „Skorpiona”, zgodnie z testamentem, do Opola trafiły w 1994 roku jego prochy.
– Czołgi taktycznie nie powinny być użyte w górach – mówi prof. Aleksander Woźny, uczestnik uroczystości – pytany o znaczenie pułku Pancernego „Skorpion” w bitwie pod Monte Cassino. – Ale były zarówno przez Niemców, jak i przez naszych. Była to bardzo trudna operacja. Niemcy widzieli z góry wszystko. Dwa szwadrony – drugi i trzeci – z pułku 4. zostały użyte do operacji w boju. One forsowały Drogę Polskich Saperów i miały wejść do tzw gardzieli. Losowano, który z polskich czołgów pojedzie pierwszy. Wylosowano podporucznika Białeckiego (był kawalerem). Wiadomo było, iż idzie na pewną śmierć. Podporucznik odszedł przed śmiercią kilkaset metrów od zdetonowanego czołgu. Kierowca tego czołgu był tak spalony, iż tylko pod kolanem można mu było dać zastrzyk przeciwbólowy.
Czego nas uczy to pokolenie
Znaczenie polskiego udziału w bitwie o Monte Cassino trudno przecenić. Próbowali je zdobyć żołnierze kilku armii: amerykańskiej, nowozelandzkiej, angielskiej i kanadyjskiej. Dopiero Polacy spowodowali otwarcie drogi na Rzym.
– To pokolenie uczy nas patriotyzmu, miłości do Boga i do ojczyzny – powiedział „Opolskiej” ks. ppłk Henryk Kaczmarek. – Gdyby nie ich wiara i nadzieja, nie wiem, czy podołaliby temu zadaniu. Nadzieja na odzyskanie przez Polskę niepodległości ich prowadziła.
Sobotnie obchody poprzedziła konferencja popularnonaukowa „Polscy pancerniacy w Bitwie o Monte Cassino. W 80 rocznicę. Historia i Pamięć”. Sympozjum przygotował we współpracy z Miejską Biblioteką Publiczną Instytut Pamięci Narodowej. Delegatura w Opolu.