Od pilota do instruktora

polska-zbrojna.pl 9 godzin temu

W maju wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz gratulował pierwszym Polakom ukończenia amerykańskiego szkolenia dla pilotów myśliwców F-35A Lightning II. Aktualnie kontynuują oni swoje szkolenie na poziomie instruktorskim. O tym, jak wygląda ten etap, o trudnościach i intensywności zajęć opowiada polski pilot przebywający w bazie Ebbing.

O przebiegu szkolenia w Stanach Zjednoczonych rozmawiamy z jednym z polskich pilotów, który uczestniczy w szkoleniu instruktorskim w Ebbing Air National Guard Base w Fort Smith. Oficer ma ponad 20-letnie doświadczenie zdobyte m.in. za sterami myśliwców F-16. 31 stycznia 2025 roku jako pierwszy Polak wykonał lot za sterami myśliwca piątej generacji F-35 Husarz.

REKLAMA

Czy po zakończeniu pierwszego segmentu szkoleniowego mieliście możliwość na krótki powrót do kraju?

Niestety, nie jesteśmy jedyni na szkoleniu, za nami są kolejne klasy i na taki luksus, jak krótki powrót do kraju nie mogliśmy sobie pozwolić. Choć przy tak intensywnym szkoleniu chwila oddechu by się przydała. Krótko mówiąc, maszyna szkoleniowa ruszyła i przerwy nie są przewidziane, a to oznacza płynne przejście między kolejnymi etapami szkolenia.

Jak długo potrwa szkolenie?

Etap instruktorski powinien trwać około pięciu miesięcy.

Jak wygląda typowy tydzień szkoleniowy dla przyszłych instruktorów?

Pierwsze szkolenie było podzielone na dwa etapy: teoretyczno-symulatorowy i w powietrzu. Tak samo jest w przypadku szkolenia instruktorskiego. Z małym wyjątkiem, ponieważ teraz dużo mniej czasu spędzamy na wykładach. 3/4 szkolenia zajmuje przygotowanie do lotów na symulatorze czy w powietrzu i samokształcenie. Szkolimy się pięć dni w tygodniu po 9–10 godzin, ale i w weekendy zdarza nam się często zaglądać do książek.

Przez te pięć miesięcy często zasiadacie za sterami Husarza?

Szkolenie głównie składa się z ponad 25 misji na symulatorze. Od podstawowych lotów parą samolotów po skomplikowane misje kluczem samolotów z innymi formacjami. Druga część to około 20 lotów.

Czy szkoleniem instruktorskim zajmuje się ta sama kadra co szkoleniem podstawowym?

Ponieważ szkolenie nabiera tempa, a liczba kursantów się zwiększa, pojawiają się nowi instruktorzy, co jest dużym plusem i z czego jesteśmy bardzo zadowoleni.

Amerykański instruktor wciela się w kursanta i to wy musicie go uczyć?

Dokładnie tak to się odbywa. Przy czym tacy „kursanci” zwracają uwagę na każde słowo, narysowaną linię czy prezentację. Są bardzo skrupulatni i spostrzegawczy – aż do przesady. Ale tak musi być.

Jak oceniłby Pan intensywność i poziom trudności tego szkolenia w porównaniu z pierwszym modułem?

Intensywność jest trochę mniejsza, ale poziom trudności wzrósł co najmniej czterokrotnie. Często brakuje czasu, żeby wszystko dokładnie przeanalizować czy perfekcyjnie zaplanować. Ale nie jest to dla nas zaskoczeniem. Spodziewaliśmy się, iż będzie ciężko i jest.

Co w praktyce daje ukończenie szkolenia instruktorskiego?

Po ostatnim locie otrzymamy certyfikat ukończenia szkolenia instruktorskiego, który będzie nas uprawniał do prowadzenia szkolenia od podstawowego po instruktorskie.

Gen. dyw. pil. dr Ireneusz Nowak, inspektor sił powietrznych, opowiadając o waszym szkoleniu w Ebbing, mówił: „Największym mankamentem jest chyba to, iż piloci korzystają z infrastruktury tymczasowej, utworzonej z wykorzystaniem kontenerów, i nie mają na miejscu symulatora. Na zajęcia symulatorowe muszą latać na Florydę”. Czy pod tym kątem coś się zmieniło, gdy rozpoczęliście kurs instruktorski?

Na chwilę obecną nic w bazie Ebbing się nie zmieniło i nie mamy możliwości korzystania z symulatorów, które w szkoleniu na tym samolocie są nieodzowną częścią. Pozostała infrastruktura oparta na kontenerach nie jest nam obca i nieraz korzystaliśmy czy prowadziliśmy działania w takich warunkach, czy to na ćwiczeniach, czy w ramach polskich kontyngentów wojskowych. Nie jest to przeszkodą czy dużym ograniczeniem. Jesteśmy w stanie zrealizować 99% założeń szkoleniowych.

Szkolenie w Ebbing mieli rozpocząć Finowie, Niemcy i Szwajcarzy. Czy to już się dzieje i macie bezpośredni kontakt z innymi zagranicznymi pilotami?

Nasi sojusznicy w tej chwili przygotowują do rozpoczęcia szkolenia w Ebbing. Kontakt nawiązaliśmy podczas ich wizyt, są ciekawi naszych doświadczeń i spostrzeżeń, a także nie mogą się doczekać, aż zasiądą za sterami „bestii”.

Jakub Zagalski
Idź do oryginalnego materiału