Informację o śmierci Anny Prokofiewej oficjalnie potwierdziła agencja RIA Nowosti. Propagandystka, która od kilkunastu miesięcy przebywała w pobliżu linii frontu, przygotowywała materiały do serwisów informacyjnych Kanału Pierwszego rosyjskiej telewizji publicznej.
Zobacz również:
Anna Prokofiewa nie żyje. Dziennikarka przebywała na froncie
„Korespondentka wojskowa Kanału Pierwszego Anna Prokofiewa zginęła podczas wykonywania swoich obowiązków zawodowych. Stało się to w obwodzie biełgorodzkim na granicy z Ukrainą, gdzie ekipa filmowa została wysadzona w powietrze przez wrogą minę” – poinformowano.
W wyniku eksplozji ranny został także operator kamery Dmitrij Wołkow, który towarzyszył Prokofiewej w przygotowywaniu materiałów. Jak przekazał Aleksandr Khinsztein, pełniący obowiązki gubernatora obwodu kurskiego, stan mężczyzny jest poważny. Został przetransportowany do Szpitala Obwodowego w Kursku.
Anna Prokofiewa miała 35 lat. Była absolwentką dziennikarstwa Uniwersytetu Przyjaźni Narodów w Moskwie. Z mediami związała się w 2020 roku, kiedy to rozpoczęła współpracę z hiszpańską redakcją Sputnika. W listopadzie 2022 roku zdecydowała się na wyjazd na front i pracę dla rosyjskiego Kanału Pierwszego.
Regularnie przygotowywała materiały propagandowe „tłumaczące” działania rosyjskich wojsk w ramach specjalnej wojennej operacji (rosyjskie określenie wojny w Ukrainie – red.).
Wojna w Ukrainie. Śmierć rosyjskiej propagandystki na froncie
Na informację o śmierci Prokofiewej zareagował rzecznik prasowy prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow. W trakcie briefingu prasowego kremlowski urzędnik złożył kondolencje rodzinie propagandystki, a także wskazał „winnych” wydarzeń z obwodu biełgorodzkiego.
– Samochód został wysadzony w powietrze przez minę podrzuconą przez bojowników reżimu kijowskiego – stwierdził.
O krok dalej poszedł rosyjski polityk Władimir Rogow. Jego zdaniem ukraińskie władze prowadzą „polowanie na dziennikarzy” i taka sytuacja ma miejsce już ponad dziesięć lat.
– W rzeczywistości polowanie na dziennikarzy, prowadzone przez reżim w Kijowie, czyli ludzi, którzy przejęli władzę w 2014 roku, jest otwarte. Nie zaczęło się to dziś, nie wczoraj, ale ponad 10 lat temu. Liczba ludzi zabitych za prawdę sięga już dziesiątek, a liczba ludzi, którzy cierpieli za prawdę i siedzą w więzieniach reżimu Władimira Zełenskiego sięga setek, jeżeli nie tysięcy – przekonywał.
– Chodzi o dziennikarzy z prasy regionalnej oraz tych, którzy starali się mówić i pisać prawdę lub przekazywać ją społeczności międzynarodowej – dodał.
Zobacz również:
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebookui komentuj tam nasze artykuły!
RPO w „Graffiti”: Prokuratura nie jest niezależna od latPolsat NewsPolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas