Ukraińska operacja specjalna o kryptonimie „Pajęczyna” ponownie dowiodła, iż ukraińskie służby posiadają znakomite zdolności operacyjne na terytorium Rosji.
Zmasowany ukraiński atak na rosyjskie lotniska był przykładem doskonale zaplanowanego działania asymetrycznego. Drony, które wystartowały z ciężarówek, uderzyły w bazy lotnicze rozmieszczone na ogromnym obszarze – od Olenegorska-Wysokiego w obwodzie murmańskim, przez Biełaję w Irkucku, po Diagilewo w Riazaniu i Iwanowo-Siewiernyj.
Ukraińcy planowali też uderzenie na bazę Ukrainka w obwodzie amurskim, ale z powodu niepowodzenia logistycznego – pojazd z dronami nie dotarł na miejsce i został spalony prawdopodobnie przez własnych agentów – ataku nie przeprowadzono. W tym samym czasie doszło do wybuchów w porcie w Siewieromorsku, gdzie stacjonują rosyjskie okręty podwodne z napędem atomowym.
Operacja, oprócz prestiżowego znaczenia, podważyła też bezpieczeństwo infrastruktury wojskowej w głębi Rosji. Straty poniesione przez rosyjskie lotnictwo są poważne – zniszczonych lub uszkodzonych zostało od kilku do kilkunastu bombowców strategicznych Tu-95, a także kilka nowocześniejszych Tu-22M3 i przynajmniej jeden samolot wczesnego ostrzegania A-50.
Tu-95 to maszyny o konstrukcji sięgającej lat 50., choć zmodernizowane w latach 80. w tej chwili Rosja już ich nie produkuje, a jedynie modernizuje starsze egzemplarze. Dlatego ewentualne straty są praktycznie niemożliwe do odrobienia. Te samoloty są wykorzystywane m.in. do przenoszenia pocisków manewrujących (Ch-55, Ch-101, Ch-555, Ch-102), które służą do ataków na ukraińską infrastrukturę energetyczną i ciepłowniczą.
Szacuje się, iż Rosja utrzymuje w tej chwili w gotowości operacyjnej około 30–40 bombowców Tu-95 i około 50 Tu-22M3. zwykle w jednym ataku uczestniczy kilka lub kilkanaście z nich. Gdyby potwierdziły się informacje o zniszczeniu ponad 40 samolotów (co wydaje się mało prawdopodobne), byłby to poważny cios dla zdolności bojowych tego komponentu lotnictwa strategicznego. choćby utrata kilkunastu maszyn może w dłuższej perspektywie ograniczyć tempo i intensywność rosyjskich ataków powietrznych.
Rosja dysponuje również nowocześniejszymi bombowcami Tu-160, ale są one traktowane jako strategiczna rezerwa – w tej chwili nie uczestniczą w działaniach bojowych, głównie ze względu na niewielką liczbę (kilkanaście sztuk). Jednak ich użycie może zostać rozważone, jeżeli zdolności operacyjne starszych maszyn zostaną poważnie naruszone.
Celem ukraińskiego uderzenia był także jeden z filarów tzw. rosyjskiej triady nuklearnej, obejmującej lotnictwo strategiczne, naziemne wyrzutnie rakiet balistycznych i okręty podwodne z napędem jądrowym. choćby jeżeli liczby podane przez ukraiński wywiad są przesadzone, to i tak zniszczenie części bombowców realnie osłabia jeden z tych trzech filarów. Niemniej, nie przekłada się to w sposób znaczący na ogólne zdolności Rosji do prowadzenia wojny nuklearnej, gdyż kluczowym elementem pozostają pociski bazujące na lądzie i pod wodą.
Operacja „Pajęczyna” nie tylko zadała straty, ale również wymusiła na Rosji przemyślenie zasad ochrony strategicznych instalacji wojskowych. Ukraińcy zastosowali metody, które dotąd znane były głównie z koncepcji firm zbrojeniowych i scenariuszy futurystycznych – a teraz przekształcili je w rzeczywistość.