
„Byliśmy zupełnie sami”
Atak rozpoczął się w niedzielę 12 czerwca 2022 r. o godzinie czwartej rano. Systemy alarmowe dostawcy energii Entega w południowej Hesji zgłosiły nieautoryzowany dostęp do komputerów firmy. Hakerzy wykradli z firmy ponad 600 GB danych. Atak rosyjskiej grupy szantażystów „Black Cat” złapał firmę z Darmstadt zupełnie nieprzygotowaną.
Personel IT, który pospieszył do swojej serwerowni, początkowo stanął przed zamkniętymi drzwiami: cyfrowe zamki zostały zablokowane przez atakujących. „Musieliśmy wyważyć okna i drzwi, aby w ogóle dostać się do środka” — powiedziała dyrektor generalna Entega Marie-Luise Wolff podczas dorocznej konferencji Stowarzyszenia Przedsiębiorstw Komunalnych w Berlinie.
Atakujący przechwycili adresy, dane dotyczące konsumpcji i bankowe. Firma, która ma 800 tys. klientów w całych Niemczech, 2200 pracowników i obroty w wysokości czterech mld euro (16 mld 700 mln zł), została sparaliżowana na kilka dni: „Brak energii elektrycznej, brak transakcji płatniczych, brak komunikacji”, wspomina Wolff. — Siedzieliśmy tam z długopisami i rysowaliśmy plany na papierze — mówi. Fakt, iż hakerzy nie byli w stanie uzyskać dostępu do kontroli elektrowni, był jedynym promykiem nadziei w tych mrocznych godzinach.
Wolff wspomina swoje poczucie bezsilności: — Byliśmy zupełnie sami — nikogo tam nie było. Po trzech tygodniach otrzymaliśmy pierwsze e-maile od władz federalnych — mówi. To powinno się gwałtownie zmienić. Sytuacja zagrożenia w Europie stała się niezwykle alarmująca po serii ataków, na przykład na kable energetyczne i teleinformatyczne. Kręgi bezpieczeństwa są przekonane, iż za tymi atakami często stoi Rosja.
Flixbusem na front
Na kongresie VKU Sinan Selen, zastępca szefa Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji (służby cywilnego kontrwywiadu), odrzucił często cytowane stwierdzenie, iż Niemcy „nie są jeszcze w stanie wojny, ale nie są już w stanie pokoju”. — Jesteśmy w punkcie, w którym nie możemy już mówić o zagrożeniu hybrydowym — w rzeczywistości jesteśmy już atakowani — stwierdził.
Bundeswehra chce zatem włączyć idee zielonej księgi „Współpraca cywilno-wojskowa 4.0”, która została właśnie opracowana przez czołowych polityków związanych z wojskowością i bezpieczeństwem, do nowego „Planu operacyjnego Niemcy”. Dostawcy energii elektrycznej, gazu i wody, tacy jak Entega, mają stać się „odporni”, tj. gotowi do obrony. Z kolei prywatne firmy i służby ratunkowe mają zapewnić Bundeswehrze wsparcie w dosłownym tego słowa znaczeniu: ponieważ bez ich zdolności nic by nie zadziałało.
Wysocy rangą planiści Bundeswehry informują o wyzwaniach: Jako logistyczny „hub” NATO, Niemcy mają za zadanie przetransportować około 800 tys. żołnierzy sił sojuszniczych na wschodnią flankę terytorium sojuszu w przypadku konfliktu — w tym transport powrotny i opiekę nad 1000 rannych żołnierzy dziennie.
Bez linii lotniczych, kolei, firm spedycyjnych, firm transportowych, szpitali i prywatnych usług medycznych i ochroniarskich nic by nie działało: po tym, jak Bundeswehra została okrojona do kości w 2008 r., mobilność i logistyka zostały zaprojektowane praktycznie tylko do zaopatrywania lokalizacji krajowych. Flixbusem na front? Nie zadziała bez prywatnych usługodawców.

Wiceszefowie Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji Sinan Selen (Ś) i Silke Willems (L) oraz niemiecka minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser (P) podczas konferencji prasowej dotyczącej aktualnej sytuacji w zakresie bezpieczeństwa, Kolonia, Niemcy, 12 sierpnia 2024 r.
„Operationsplan Deutschland”
Generał porucznik Alexander Sollfrank, dowódca Dowództwa Operacyjnego Bundeswehry, już zabiega o współpracę z firmami. „Operationsplan Deutschland” ma na celu „zmaksymalizowanie możliwości wsparcia cywilnego w celu odciążenia Bundeswehry w ukierunkowany sposób”, powiedział. Wezwał przedstawicieli ponad 1500 niemieckich przedsiębiorstw komunalnych do wyrażenia swoich „potrzeb” — zostaną one uwzględnione w „Planie Operacyjnym Niemcy”.
Pojawiły się pierwsze reakcje: szefowie przedsiębiorstw użyteczności publicznej Westenergie i Rheinenergie, Katherina Reiche i Andreas Feicht, opublikowali dokument wzywający ich sektor do „większego inwestowania w budowanie rezerw” oraz „rozwijania i rozszerzania krajowych źródeł energii”. Dostawcy energii elektrycznej, gazu i wody powinni „zawsze dysponować nadmiarowymi materiałami i personelem”. Należy utworzyć „ustawową rezerwę paliwową” dla firm zajmujących się kluczową infrastrukturą.
Pracownicy branży energetycznej, którzy są również aktywni jako rezerwiści lub wolontariusze, na przykład w Czerwonym Krzyżu, powinni zostać sklasyfikowani jako „niezbędni”, żądają autorzy. „Bez stabilnej i odpornej infrastruktury energetycznej i dostaw, gospodarka, obronność i życie publiczne w Niemczech są podatne na zagrożenia”, piszą.
Zmiana zasad
Po latach inwestowania przez gospodarkę w procesy just-in-time w celu zminimalizowania kosztownego magazynowania, teraz sytuacja ma być odwrotna: gromadzenie zapasów w celu zapewnienia bezpieczeństwa. przez cały czas nie jest jasne, czy firmy same poniosą koszty, podobnie jak w przypadku polisy ubezpieczeniowej, czy też będą oczekiwać dotacji państwowych.
Prezes Lufthansy Carsten Spohr zadeklarował chęć pomocy siłom powietrznym: Bundeswehra nie byłaby w stanie samodzielnie wykonywać skomplikowanych prac konserwacyjnych helikopterów, dronów i samolotów na obecnym poziomie integracji pionowej — powiedział. Można by również wyszkolić więcej pilotów. Deutsche Bahn zawarła „umowy rezerwowe” z Bundeswehrą w celu udostępnienia pociągów towarowych do transportu ciężkiego sprzętu.
Prywatne firmy w Niemczech są prawnie zobowiązane do magazynowania ropy naftowej i gazu ziemnego. Federalny Urząd ds. Rolnictwa i Żywności (BLE) przechowuje również setki tysięcy ton ryżu, zboża i mleka skondensowanego w 150 magazynach. Jednak na razie nie ma dalszych umów na składowanie towarów o znaczeniu strategicznym.
Jednak według firmy chemicznej Alzchem sensowne byłoby „rozważenie wsparcia państwa lub zabezpieczenia niektórych produktów”. Na przykład jest to jedyny producent, który wytwarza nawóz azotowy w procesie elektrochemicznym, a nie z gazu ziemnego lub ropy naftowej. W świetle sankcji przeciwko Rosji może to stać się ważne „w celu zagwarantowania bezpieczeństwa żywnościowego ludności europejskiej”.