Wokół nagłego zniknięcia amerykańskich żołnierzy na litewskim poligonie pojawiło się od razu kilka teorii. Mogli po prostu zabłądzić, ale mowa nie tylko o czwórce ludzi: naprawdę trudno jest zgubić kilkudziesięciotonowy pojazd opancerzony za zamkniętym terenie ćwiczebnym.
Podkreślano, iż sytuacja zdarzyła się zaledwie kilkanaście kilometrów od białoruskiej granicy. W końcu jednak służbom udało się odnaleźć zatopiony w błocie pojazd. Wiele wskazuje na to, iż czwórka amerykańskich żołnierzy po prostu nie zdążyła się z niego wydostać. Ciężki pojazd opancerzony M88A2 Hercules był całkowicie zanurzony w błocie.
Litewskie i amerykańskie wojsko, do których dołączyli m.in. polscy żołnierze i firmy prywatne, przez kilka dni próbowały wyciągnąć wóz na powierzchnię. Udało się dopiero dziś rano.
– Nie można wykluczyć, iż ci żołnierze zginęli w tym ciągniku ewakuacyjnym pokaźnych rozmiarów i o dużej wadze: ponad 60 ton – mówił w RMF były zastępca szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, gen. Leon Komornicki.
Jednocześnie spekulował, iż wóz powinien zanurzać się powoli, a to dałoby żołnierzom czas na ewakuację.
– Siłą rzeczy, jeżeli ten ciągnik znalazł się w przestrzeni zabagnionej, to jego utopienie nie nastąpiło gwałtownie. To był proces długotrwały, a więc załoga mogła się ewakuować – mówił generał. Podkreślał, iż to wszystko są spekulacje, nie można było też porzucić opcji celowego zatopienia wozu i dezercji.
Tak naprawdę nie wiemy, co się stało. Bardzo prawdopodobne jest jednak, iż wojskowi cały czas są w pojeździe. Niestety bez dostępu świeżego powietrza ich los musiał być tragiczny.
Dlaczego wóz wyciągano tak długo?
Bagno "trzyma" wszystko, co do niego wpadnie. O wiele łatwiej byłoby wyciągnąć pojazd z rzeki. Kiedy błoto oblepiło ściany wozu, niemożliwe byłoby choćby otwarcie włazów od środka.
W niedzielę w wileńskiej katedrze odprawiono mszę za zaginionych żołnierzy. Dziś (poniedziałek 31 marca) rano, służbom udało się wyciągnąć wóz z bagna. Poprzedniego wieczoru udało się zaczepić do niego linę.
Przez kilka poprzednich dni rozkopywano i osuszano bagno. Jednocześnie pojazd zapadał się coraz głębiej. W niedzielę znalazł się 4 metry pod powierzchnią wody, przykryty dwoma metrami błota. Widać więc, iż żołnierze powinni byli mieć czas na ewakuację.
Śledzimy sytuację i będziemy jeszcze o niej informować.