Odpowiadając na pytania Polskiego Radia, Pałac Elizejski podkreślił, iż nie ma mowy o trwałym wyłączeniu Polski z rozmów o przyszłej architekturze pokoju dla Ukrainy. Francuzi tłumaczą, iż genewskie spotkanie odbywało się w ustalonym z USA formacie tzw. Quad, w którym kluczową rolę odgrywają Stany Zjednoczone, Ukraina oraz główne europejskie stolice – Paryż, Berlin i Londyn.
Jednocześnie zastrzegają, iż w praktyce przy stole obecni byli także inni partnerzy, w tym przedstawiciele Włoch i Kanady. Ma to pokazywać, iż format jest elastyczny, a konsultacje w sprawie amerykańskiej propozycji nie ograniczają się do wąskiej grupy państw.
Kontrowersje wokół nieobecności Warszawy
Brak polskiego negocjatora w Genewie wywołał w Warszawie konsternację i pytania, czy kraj będący jednym z głównych hubów pomocy wojskowej i humanitarnej dla Ukrainy nie został zepchnięty na boczny tor. Szczególnie wrażliwy jest fakt, iż Polska ma być wymieniona w jednym z punktów amerykańskiego planu jako istotny element przyszłych gwarancji bezpieczeństwa.
Paryż odpowiada, iż nie stoi za tym żadna zakulisowa gra ani presja europejskich przywódców. Według Pałacu Elizejskiego chodzi o sprawność i skuteczność rozmów w ograniczonym gronie, natomiast szersze konsultacje z udziałem Polski mają odbywać się równolegle w ramach "koalicji chętnych" liczącej ponad 30 państw wspierających Ukrainę.
Polska to przecież najważniejszy sąsiad Ukrainy
Francuzi przyznają, iż położenie Polski jako państwa graniczącego zarówno z Rosją, jak i z Ukrainą nadaje jej wyjątkową rolę w regionalnym układzie bezpieczeństwa. Podkreślają, iż Warszawa od początku pełni istotną funkcję w transferze wsparcia dla Kijowa i aktywnie uczestniczy w politycznych konsultacjach wewnątrz szerokiej koalicji wspierającej Ukrainę.
Zapewnienia z Pałacu Elizejskiego mają więc uspokoić nastroje po genewskich rozmowach: według Paryża fakt, iż w tym konkretnym spotkaniu nie uczestniczył polski przedstawiciel, nie oznacza ani marginalizacji, ani budowania "nowego porządku" ponad głowami Warszawy. Jak jednak ostatecznie będzie wyglądał proces włączania Polski w kolejne etapy negocjacji? To pytanie, na które sojusznicy będą musieli gwałtownie udzielić bardziej konkretnych odpowiedzi.
