Palma pierwszeństwa za strzały w Starachowicach

radiokielce.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: Palma pierwszeństwa za strzały w Starachowicach


Było już ciemno, gdy na ulicy padły strzały. Inżynier jeszcze żył, gdy został przeniesiony do pobliskiego sklepu. Po chwili zmarł. Była to jedna z pierwszych likwidacji kolaborantów w czasach II wojny świtowej. Interesujcie nas strzały, padły w Starachowicach.

Temat likwidacji, podczas okupacji niemieckiej wszelkiego rodzaju zdrajców i agentów zawsze budzi ciekawość. Powody zainteresowania są różne: ludzie chcą poznać powody zdrady, okoliczności i los ofiar. Prawie każdy potrafi wymienić nazwiska czy pseudonimy kilku najważniejszych agentów. Czy znajduje się wśród nich nazwisko Hajdukiewicz? Mało prawdopodobne. W najnowszym odcinku „magazynu śledczego” Radia Kielce zajmujemy się tą właśnie osobą.

Tajemnice starachowickiej zbrojeniówki

Mówiąc o zakładach zbrojeniowych najczęściej mamy na myśli zakłady w Skarzysku-Kamiennej. Jakby w ich cieniu pozostaje starachowicka zbrojeniówka. Produkowano tu głównie pociski artyleryjskie, ale także armaty. To właśnie z tą częścią produkcji związane są największe sukcesy zakładów.

Jedną z większych tajemnic zakładu była konstrukcja armaty przeciwlotniczej 75 mm wz. 1936, czyli tzw. „zenitówki”. Było to czysto polskie opracowanie wymyślone przez starachowickich konstruktorów, którzy jak na tamte czasy zastosowali wiele interesujących rozwiązań. Armata była stabilna przy strzale, pułap ognia do 9500 pociskiem zwykłym a do 11000 pociskiem lekkim (5,5 kg). Starachowicka „zenitówka” jako jedna z pierwszych w historii miała utwardzany przez zgniot przewód lufy, co dawało jej wyższą żywotność. Budowana w zestawie bateryjnym z dalmierzem-celownikiem PZO. Namiary z dalmierza były przesyłane na działony automatycznie a celowniczy doganiał tylko wskaźniki.

Jako ciekawostkę podamy, iż jedyna zachowana na świecie armata 75 mm wz. 36 znajduje się w Muzeum Artylerii w Sankt Petersburgu.

Niewiele osób wie, iż w zakładzie prowadzono też prace nad prototypem armaty 155 mm wz. 40
Armata była gotowa w listopadzie 1938 roku. Po pomyślnym przejściu wszystkich prób departament artylerii przyjął armatę na uzbrojenie Wojska Polskiego. Zaznaczono, iż armata ma lepsze parametry od dział francuskich. Termin uruchomienia produkcji ustalono na rok 1940.

Starachowice. Zakłady podczas okupacji. / Źródło: fotopolska.pl

Niemieckie poszukiwania

Niemcy po zajęciu Zakładów w Starachowicach intensywnie szukali wszelkich informacji na temat produkcji i technologii. Szczególnie interesowała ich ta armata. Cała dokumentacja i większość sprzętu zostały wywiezione na wschód zgodnie z planem ewakuacyjnym.

Niemcy szukali też informacji o prototypie armaty 155 mm wz. 40. I zgodnie z informacjami to im się udało. Dokumentacja była ponoć ukryta w lesie na „Elaboracji” i dostał się w niemieckie ręce.
Jak to możliwe?
Jak podaje Jerzy Krukowski, w książce „Szare ślady” miejsce ukrycia zdradził kapitan inżynier Witold Hajdukiewicz.


Kim był zdrajca?

Wspomniany Witold Hajdukiewicz pochodził prawdopodobnie z Wileńszczyzny.
-Niewiele udało mi się zebrać danych na jego temat – mówi nam Adam Brzeziński, prezes Towarzystwa Przyjaciół Starachowic.
-Był wynalazcą w dziedzinie uzbrojenia. Miał żonę Władysławę i przebywali przez pewien czas we Francji, bowiem tam urodziła się w 1930 roku Barbara jedna z ich dwóch córek. Z dniem 1 lipca 1936 roku został zatrudniony w starachowickich zakładach. Otrzymał stanowisko kierownika produkcji w Dziale Broni i jednocześnie mieszkanie na Orłowie, przy ulicy Miłej – dodaje.

Dostępne materiały zgodnie podają, iż po zajęciu Starachowic bez oporów podjął pracę w zakładach. Stało się tak według jednego z autorów po namowach żony. Hajdukiewicz ujawnił Niemcom ukryte dokumenty, w jego mieszkaniu odbywały się imprezy z udziałem okupantów. Nie znaleźliśmy potwierdzeni, iż przygotowywał listy osób do aresztowania, choć i takie informacje można znaleźć w przeróżnych opracowanych.

Niewątpliwie jednak jego postawa budziła strach tworzącej się w mieście konspiracji. Inżynier znał środowisko, wiedział dokładnie, kto pełnił odpowiedzialne funkcje, kto jest oficerem, kto może stanowić zagrożenie dla nowej „władzy”.

Adam Brzeziński, prezes Towarzystwa Przyjaciół Starachowic. / Fot. Dionizy Krawczyński – Radio Kielce

Powstanie ruchu oporu

W jednym z opracowań znaleźliśmy informację, iż Hajdukiewicz należał do tajnej organizacji Komenda Obrońców Polski. Powstała ona w październiku 1939 roku w Lublinie. Nie znaleźliśmy śladów jej działania w tym okresie w Starachowicach. Zresztą skoro Hajdukiewicz bardzo wcześnie rozpoczął współpracę z Niemcami, to wydaje się mało prawdopodobne jego udział w konspiracji.

Niewątpliwie bardzo wcześnie na terenie Starachowic powstała Tajna Organizacja Wojskowa „Związek Orła Białego” zwana potocznie Organizacją Orła Białego. Zbudowano ją na bazie organizacji strzeleckich i struktur konspiracyjnych budowanych jeszcze przed wybuchem wojny, które znamy pod nazwą „dywersji pozafrontowej”. Prawdopodobnie dowódcą Organizacji Orła Białego w Starachowicach był ppor. Franciszek Romanowski „Czarny”.

Organizacja bardzo wcześnie podjęła działania zbrojne. Już w nocy z 11/12 listopada zespoły OOB uderzyły na kilka tworzonych na granicy Generalnego Gubernatorstwa strażnic. Kilka dni później przeprowadzono też akcje dywersyjne w kilka zakładach. Wreszcie w nocy z 29/30 listopada, w rocznicę wybuchu Powstania Listopadowego, wykonano kilka uderzeń na niemieckie posterunki i więzienia. Akcje te oczywiście nie miały miejsca w Starachowicach, ale ich przeprowadzenie świadczyło o możliwościach organizacji.

Wiemy, iż silnie rozbudowywał się Rejon Skarżysko OOB, który swoimi wpływami obejmował także Starachowice. Istnieją relacje podające, iż w zakładach w Suchedniowie planowano uruchomić produkcję materiałów bojowych oraz wykradanie amunicji w Skarżysku.

Jeszcze w 1939 roku Organizacja Orła Białego podporządkowała się Służbie Zwycięstwu Polski, która była filarem tworzącego się Polskiego Państwa Podziemnego. Na przełomie 1939/40 „miejsce” SZP zajmuje Związek Walki Zbrojnej, ale na czele tworzących się struktur pozostają ci sami ludzie.

Ppor. Franciszek Romanowski „Czarny” jest komendantem Rejonu Starachowice ZWZ i to na barkach tej organizacji jest „problem” postawy Hajdukiewicza.


Przygotowania do likwidacji

Płk dypl. Kazimierz Pluta-Czachowski Komendant Główny OOB podaje, iż już na przełomie 1939/40 przy dowództwie głównym istniał Sąd Główny, który nie tylko wydał, ale i wykonano kilka wyroków na tej podstawie. Podaje on, iż w grudniu 1939 zastrzelono konfidenta ukraińskiego w Przemyślu (nie znaleźliśmy potwierdzeni akcji).

Tworząca się w Starachowicach organizacja konspiracyjna nie mogła pozostawić zdrady bez reakcji. Zapadła decyzja o likwidacji kolaboranta. Przystąpiono do rozpracowywania zwyczajów Hajdukiewicza. Był grudzień 1939 roku, kiedy Kazimierz Strużycki, zaprzysiężony już w SZP, skierował ppor. Franciszka Romanowskiego „Czarny” do Mariana Langera „Długosz” leśniczego w Klepaczach i ten pomógł w rozwiązaniu problemu uzbrojenia.

Zabierając broń służbowa zaprzysiężonym leśniczym i gajowym zebrano 17 sztuk pistoletów „Nagant” wraz z amunicją. Rozwiązanie to było ryzykowne, bowiem była to broń służbowa, z której należało się rozliczyć. Nie wiemy, czy właśnie ona była użyta podczas likwidacji zdrajcy, ale zgodnie z relacjami kolaborant został zastrzelony właśnie z pistoletu „Nagant”.


Samowolka czy wyrok?

Poza informacją Komendanta Głównego Organizacji Orła Białego o działaniu sądów nie znajdujemy w tym czasie ich śladów na terenie Okręgu Kielce.

Na jakiej podstawie prawnej przeprowadzono więc likwidację? Zapisy przedwojennego Kodeksu Karnego i Kodeksu Karnego Wojska Polskiego sprowadzały się do jednego: zbrodni zdrady dopuszczał się obywatel polski, który ujawnił innej osobie tajemnice organizacji lub tajemnicę państwa polskiego, dotyczącą obrony państwa lub jego sił zbrojnych.

Formalnie dopiero 16 kwietnia 1940 roku Komitet Ministrów dla Spraw Kraju przyjął uchwałę powołującą Sądy Kapturowe, jako specjalne sady karne. Mogły one rozpatrywać i karać przestępstwa popełniane w szeregach samej organizacji, jak i przez osoby wysługujące się okupantowi.

Istnieje jednak jeszcze jedna możliwość. Działanie w stanie wyższej konieczności. Dowódcy struktur okręgowych, ale także prawdopodobnie inspektoratów okręgowych, obwodów i rejonów otrzymali prawo wydania rozkazów likwidacyjnych, które określane były też jako działania w „obronie koniecznej”.


Kto podjął decyzję?

Wiemy już (opisaliśmy to wyżej), iż nie istniał jeszcze konspiracyjny wymiar sprawiedliwości, ale w majestacie prawa można było przeprowadzać likwidację w stanie wyższej konieczności.
Wojciech Borzobohty w swojej monumentalnej pracy „Jodła” podje, iż wyrok wykonała pięcioosobowa grupa w składzie: Jan Sieroń, braci Brzostowiczowie oraz bracia Albin i Jerzy Twardowscy. Czy tak było?
Bruno Brzostowicz i Leszek Brzostowicz byli w tym czasie członkami Podziemnej Rady Powiatowej. Jest ona wzorowana na Głównej Radzie Politycznej dziejącej przy dowódcy SZP i miała zajmować się organizacją pionu cywilnego.
Być może Borzobohty miał na myśli grupę osób z konspiracji, które mają zatwierdzić przeprowadzenie akcji likwidacyjnej?
Istnieją jednak opisy, według których wyrok zatwierdziła konspiracyjna Rada Okręgu.
Zapewne problemu tego nie rozstrzygniemy. Faktem jest jednak, iż wyrok zapadł prawdopodobnie 16 stycznia 1940 roku. Co interesujące w materiach historycznych znajdujemy informację, iż skazany został o wyroku poinformowany! Początkowo miał to zrobić Donat Lesiowski, ale gdy nie wypełnił zdania, jego rolę przejął Jan Krzyżanowski. Ten ponoć odwiedził Hajdukiewicza w domu i poinformował go o wyroku. Zapis ten nie znalazł przez nas potwierdzeni w materiach, co więcej nie znamy podobnego zachowania w historii walki z agentami.


Strzały w Starachowicach

19 stycznia 1940 roku inżynier Hajdukiewicz wyszedł z zakładu. Samotnie wracał do domu. Na dzisiejszym skrzyżowaniu ulicy Nauczycielskiej z ulicą Adama Mickiewicza. Na jego drodze stanął ppor. Franciszek Romanowski „Czarny”. Padły strzały. Ile? Nie wiadomo. Niektóre relacje podają, iż wykonawca wyroku przed strzałami wypowiedział formułę wyroku. Nie wiemy, czy to prawda bowiem zasady takie wprowadziły dopiero konspiracyjne sady, które przecież jeszcze nie istniały.
Wiadomo z całą pewnością, iż wykonawca wyroku nie był sam. Ubezpieczali go: Jan Krzyżanowski i Jan Wojno. Po wykonaniu wyroku konspiratorzy odeszli.
Strzały zwróciły uwagę innych przechodniów. Na miejsce dobiegło dwóch mężczyzn. Jednym z nich był rachmistrz Zakładów Starachowickich – Wiśniewski. Mężczyźni przenieśli sztywniejące ciało do pobliskiego sklepu.


Palma pierwszeństwa

Przeszukaliśmy materiały dotyczące egzekucji na osobach współpracujących z Niemcami. Znaleźliśmy kilka informacji o likwidacjach, ale nie udało nam się ich potwierdzić.
Znane są akcje likwidacyjne z wiosny 1940 prowadzone przez Oddział Wydzielony Wojska Polskiego majora „Hubala”, ale wydaje się, iż wykonanie wyroku w Starachowicach jest jedną z pierwszych tego typu akcji w skali całego okupowanego kraju.

Starachowice. W tym budynku był sklep do którego przeniesiono ciało Hajdukiewicza. / Fot. Dionizy Krawczyński – Radio Kielce

Tajemnica pochówku

Mieczysław Frycz prowadzący własna kronikę wydarzeń dokładnie opisał pogrzeb, który odbył się 22 styczni 1940 roku. Z karawanem szła żona i dwie córki, kadra zakładów oraz wielu pracowników, których „mobilizowano” do udziału w ceremonii. Łącznie było około 100 osób. Okupant wystawił kompanię honorową, która oddała salwę nad trumną.
-Ceremonia odbyła się na cmentarzu na Bugaju. Przy głównej alei odkopano wejście do istniejącego już grobu w którym spoczywał zmarły ( 20.10.1938r.) pracownik zakładów inżynier Edward Jokiel – mówi nam Adam Brzeziński, prezes Towarzystwa Przyjaciół Starachowic.

-Z informacji jakie posiadam wynika, iż ciało złożono w grobie tymczasowo. Później planowano je przewieść do Wilna. Z tego co wiem pozostaje w tym miejscu do dziś – dodaje.

Starachowice. Grób w którym pochowano Hajdukiewicza. / Fot. Dionizy Krawczyński – Radio Kielce

Tragiczny finał

Niemcy w odwecie za likwidację Hajdukiewicza aresztowali 23 stycznia 1940 r. 120 mieszkańców Starachowic i okolic. Niewątpliwie wykonanie wyroku było tylko pretekstem do aresztowań i przyspieszyło szykowne przez okupanta represje.
Jesteśmy uprawnieni do takiego twierdzenia, bowiem w wielu miastach aresztowania członków OOB rozpoczęły się właśnie w styczniu 1940. Największa fala represji dotknęła Skarżysko.
Aresztowanych w Starachowicach zamordowano w Radomiu. Były wśród nich osoby odpowiedzialne z przygotowanie i wykonanie wyroku na Hajdukiewiczu, choć Niemcy o tym nie wiedzieli.
Z całą pewnością likwidacja starachowickiego kolaboranta była jedną z pierwszych w okupowanym kraju. Przed nami jednak wiele poszukiwań, które pozwoliłyby w pełni wyjaśnić sprawę.


Idź do oryginalnego materiału