Paryskie trendy

polska-zbrojna.pl 3 miesięcy temu

Nie wygrasz, mając świetne środki uderzeniowe, ale pozbawione rozpoznania. Nie pokonasz nieprzyjaciela, jeżeli do swoich wyrzutni, armat czy czołgów nie dostarczysz na czas amunicji, a sojusznicy nie zawsze zdążą ci pomóc na czas. Armie na świecie, aby stawić czoła wyzwaniom, muszą więc dysponować kompleksowymi zdolnościami – to najważniejszy trend Eurosatorów 2024.

Bezzałogowy czołg Type X, kuzyn TheMIS nieco większego kalibru.

Odwiedzając tegoroczne targi Eurosatory, trudno nie zauważyć, iż firmy prezentujące swoją ofertę postawiły na coś innego niż prześciganie się, kto pokaże ciekawsze, nowsze, bardziej innowacyjne rozwiązania. Najbardziej widocznym trendem jest kompleksowość. Najwięksi producenci, prezentując swoje wyroby, akcentują, iż dany sprzęt musi być na polu walki uzupełniany przez inne narzędzia. Idea jest prosta: posiadając doskonałe środki uderzeniowe, ale pozbawione rozpoznania, nie da się pokonać przeciwnika. Nie ma też na to szans, jeżeli do wyrzutni, armat czy czołgów nie zostanie dostarczona na czas amunicja.

REKLAMA

Drony jako ekosystem

Przykładem takiej kompleksowości jest oferta dronowa przygotowana przez Grupę WB, ale ten trend widać także u innych producentów bezzałogowców. Po pierwsze, wojsko powinno mieć do dyspozycji wiele narzędzi różnego rodzaju, przeznaczonych czasem do specyficznych zadań. Drony zatem muszą być konstrukcjami łatwo adaptowalnymi. Po drugie, wnioski z wojny w Ukrainie pokazują, iż bezzałogowce, aby były efektywne, powinny atakować równocześnie ze wszystkich kierunków oraz działać w roju składającym się z bezzałogowych statków latających (BSL) różnych klas (wielkości) oraz o zróżnicowanym przeznaczeniu – od rozpoznawczych po uderzeniowe. Przed takim „ekosystemem” przeciwnikowi nie jest łatwo skutecznie się obronić.

Klasyka się nie starzeje

Drugim bardzo widocznym trendem na Eurosatorach 2024 jest rozbudowana oferta klasycznego uzbrojenia – czołgów, transporterów opancerzonych, armatohaubic, śmigłowców, moździerzy, wyrzutni rakietowych.

BWP Ascod z firmy General Dynamics.

Dekadę temu, odwiedzając paryską wystawę, można było odnieść wrażenie, iż Francuzom udało się przekonać cały świat, iż głównym zagrożeniem, z którym przyjdzie się mierzyć armiom na naszym globie, będą konflikty asymetryczne. Dlatego adekwatnie każda firma oferowała na targach większe i mniejsze minoodporne pojazdy (tzw. MRAP-y), w których przypadku bardziej niż na adekwatności bojowe postawiono na bezpieczne przewożenie żołnierzy z punktu a do b. „Misyjny” okres Eurosatory jednak mają już za sobą. Na tegorocznej edycji targów można więc zobaczyć nowe (albo mocno odświeżone) propozycje transporterów opancerzonych, czołgów, armatohaubic czy wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych.

Ukraiński robot lądowy.

Po pierwsze logistyka…

W jednym Eurosatory pozostały wierne tradycji. To zawsze była impreza, na której logistyka i sprzęt przeznaczony do zadań z nią związanych zajmowały bardzo ważne miejsce. W tym roku swoje wyroby prezentują więc adekwatnie wszyscy liczący się europejscy producenci samochodów ciężarowych oraz specjalistycznych (np. cystern) czy pojazdów inżynieryjnych – wozów wsparcia technicznego. Nie brakuje także sprzętu przeznaczonego dla saperów. Na targach pojawiło się kilka firm oferujących mosty szturmowe – zarówno w wersji kołowej, jak i gąsienicowej, a także różnego typu maszyny i roboty saperskie.

Sprzęt przeznaczony dla wojsk aeromobilnych - pojazd do zrzutu spadochronowego i moździerz.

… po drugie aeromobilność

Francuscy organizatorzy targów Eurosatory podkreślają, iż ich wystawa od początku swojego istnienia intensywnie promowała aeromobilność na polu walki. W tym roku w specjalnie wydzielonej strefie śmigłowcowej można więc zobaczyć należące do francuskiej armii wiropłaty EC-665 Tigre (Airbus Helicopters), NH-90 Caïman (NH Industries) oraz użyczone przez wojsko USA AH-64 Apache (Boeing), UH-60 Blackhawk (Sikorsky) i CH-47 Chinook (Boeing). Atrakcją tej strefy są dwie maszyny będące dopiero w fazie rozwojowej – czyli francuski H160 M Gepard (Airbus Helicopters) oraz włoski AW249 Fenice (Leonardo).

Krzysztof Wilewski
Idź do oryginalnego materiału