„Upadek Baszara alAsada prawdopodobnie osłabi wpływ Rosji na południową flankę NATO. Syryjski port w Tartusie będzie trudny do zastąpienia.
Tartus ostatnio gościł trzy rosyjskie fregaty, dwie jednostki pomocnicze i okręt podwodny z napędem spalinowo-elektrycznym klasy Kilo. Zdjęcia satelitarne zrobione w tym tygodniu, tuż po przejęciu Damaszku przez rebeliantów, pokazują, iż wszystkie rosyjskie jednostki opuściły port. Dwie fregaty rakietowe stanęły około 13 km od wybrzeża Syrii. Nie jest jasne, gdzie znajduje się reszta floty - pisze BBC, która przeanalizowała zdjęcia. Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow twierdzi, iż okręty udały się na manewry na Morzu Śródziemnym. Już w ostatni poniedziałek, dzień po tym, jak rebelianci syryjscy zdobyli Damaszek, rzecznik Kremla Dmitrij Piesków poinformował, iż Moskwa rozpocznie rozmowy z nowymi władzami Syrii na temat przyszłej obecności wojskowej Rosji. _Obecnie robimy wszystko, co możliwe, aby nawiązać kontakt z osobami zaangażowanymi w zapewnienie bezpieczeństwa, jednocześnie nasze wojsko podejmuje wszelkie niezbędne środki ostrożności_ powiedział Piesków. Oznacza to, iż Moskwa będzie próbowała się dogadać z byłymi rebeliantami, których przez lata pomagała Asadowi niszczyć. W rosyjskich mediach już nie nazywa się ich „terrorystami”, tylko „uzbrojoną opozycją”. Zdaniem Michaela Kofmana z Carnegie Endowment for International Peace, jest możliwe, iż pozwolą oni Rosji utrzymać bazę w zamian za broń, wsparcie dyplomatyczne lub jakieś inne korzyści. Ale raczej tylko tymczasowo. _Tak czy inaczej, Moskwa prawdopodobnie będzie musiała opuścić swoje bazy w Syrii_ powiedział Kofman tygodnikowi „Economist”.”