„Pierwsza Drużyna” na start

polska-zbrojna.pl 6 miesięcy temu

„Dragon”, „Dynamic Front”, „Allied Spirit” – to jedynie część ćwiczeń, w których przez ostatnie miesiące brali udział żołnierze 3 Dywizji Piechoty US Army. W sobotę grupa zadaniowa, którą tworzyli, zakończyła misję na wschodniej flance i przekazała obowiązki 1 Dywizji Kawalerii. Uroczystość odbyła się w Bolesławcu.

Żołnierze 3 Dywizji Piechoty utworzyli Grupę Zadaniową Marne i we wrześniu ubiegłego roku zostali rozlokowani w garnizonach zachodniej Polski. Stąd właśnie wyruszali na międzynarodowe ćwiczenia organizowane w różnych zakątkach Europy. Swoją obecność zaznaczyli m.in. podczas „Dragona ’24”, czyli najważniejszego w tym roku sprawdzianu polskiej armii z udziałem dziesięciu państw NATO. Wzięli też udział w manewrach „Allied Spirit ’24” na poligonie w niemieckim Hohenfels czy ćwiczeniach „Dynamic Front ’24”, które rozgrywane były w ośrodkach szkoleniowych kilku państw – od Niemiec po Turcję. Na tym jednak nie koniec. Amerykanie trenowali współdziałanie z sojusznikami także podczas wielu pomniejszych szkoleń i ćwiczeń sztabowych. Służyli wsparciem grupom bojowym NATO, które stacjonują w Polsce i państwach bałtyckich, ich reprezentacja brała udział w różnego typu uroczystościach wojskowych i państwowych. – Tego wszystkiego dokonaliście, służąc na wschodniej flance NATO i pozostając w stałej gotowości do odstraszenia każdego, kto zagrażałby naszemu wspólnemu bezpieczeństwu – podkreślał podczas sobotniej uroczystości gen. dyw. Chris Norrie, dowódca 3 Dywizji Piechoty.

Tego dnia w centrum Bolesławca jego podwładni przekazali obowiązki kolegom z 1 Dywizji Kawalerii, a ściślej Grupie Zadaniowej Pegasus. Dowódca kawalerzystów, gen. dyw. Kevin D. Admiral, podziękował swoim poprzednikom. – Jestem przekonany, iż praca w oparciu o fundamenty, które tutaj położyliście, przyniesie nam sukces. Pomoże nam napisać kolejny rozdział historii naszej dywizji i historii Sojuszu – zaznaczał. W podobnym tonie wypowiadał się obecny na uroczystości gen. broni Charles Costanza, dowódca V Korpusu US Army. To właśnie ten związek taktyczny pełni nadzór nad amerykańskimi wojskami lądowymi w Europie i koordynuje ich działanie. – Macie przed sobą ogromne i bardzo ważne zadanie. Czeka was mnóstwo pracy, którą trzeba wykonać w bardzo krótkim czasie – mówił, zwracając się do żołnierzy rozpoczynających misję. – Powinniście być przede wszystkim gotowi do walki. Musicie wzmacniać relacje z innymi oddziałami NATO, wynajdywać nowe sposoby szkolenia i budowania naszej pozycji w Europie. Bądźcie dla naszych natowskich sojuszników doskonałym partnerem – podkreślał gen. Costanza.

REKLAMA

Historia obecności amerykańskich wojsk lądowych w Polsce sięga 2017 roku. Wówczas to w kilku ośrodkach zachodniej części kraju rozlokowana została Pancerna Brygadowa Grupa Bojowa (Armored Brigade Combat Team – ABCT). Liczyła 3,5 tys. żołnierzy, wyposażonych m.in. w czołgi Abrams, bojowe wozy piechoty Bradley i samobieżne haubice Paladin. Rozmieszczenie ABCT w pobliżu tzw. wschodniej flanki NATO (Żagań, Drawsko, Bolesławiec) stanowiło reakcję na coraz agresywniejszą politykę Rosji, która w poprzednich latach bezprawnie anektowała Krym i rozpętała wojnę na wschodzie Ukrainy. Wraz ze wzrostem rosyjskiego zagrożenia żołnierzy US Army przybywało. Dziś w Polsce stacjonuje ich ponad 10 tys. W Poznaniu mieści się wspomniane już wysunięte dowództwo V Korpusu oraz stały garnizon US Army.

1 Dywizja Kawalerii, która obejmuje obowiązki na wschodniej flance, to jednostka z długą historią i ogromnym doświadczeniem. Przez dekady podlegała licznym przekształceniom. Została utworzona w 1921 roku. Jej główną siłę stanowiły wówczas oddziały konne. Podczas II wojny światowej stała się jednostką piechoty, w latach sześćdziesiątych zaś jednostką aeromobilną. W 1975 roku śmigłowce ustąpiły miejsca czołgom. 1 Dywizja Kawalerii zachowała swoją nazwę, ale faktycznie przybrała kształt ciężkiej dywizji pancerno-zmechanizowanej.

W swojej bogatej historii żołnierze tzw. Pierwszej Drużyny walczyli na Półwyspie Koreańskim, w Wietnamie czy Iraku. w tej chwili w różnych częściach Europy stacjonuje 4,5 tys. z nich.

Łukasz Zalesiński
Idź do oryginalnego materiału