Dziś 27 listopada 2022 roku, trwa rosyjska agresja na Ukrainę.
Zapraszam na krótki briefing traktujący o aktualnej sytuacji na froncie. Są i dobre i złe wiadomości, ale zasadniczo sytuacja pozostaje bez większych zmian.
Rosjanie kontynuują ataki wojsk lądowych w rejonie Bachmutu, Pawliwki i Awdijewki, ale bez widocznych sukcesów. Jest bardzo mokro i zimno, więc poruszanie się po zrytym bombami i pociskami terenie nastręcza już poważne trudności. Także warunki bytowe żołnierzy są już bardzo złe. W ciągu ostatnich kilku dni Rosjanie kolejny raz ponieśli poważne straty w ludziach i sprzęcie. Istotnym novum w działaniach rosyjskich sił, jest skrócenie procedury wzywania własnego wsparcia artyleryjskiego przez wysunięte oddziały. W ten sposób Rosjanie usiłują naśladować ukraiński model kontroli pola walki, który pod tym względem od początku wojny jest niebywale elastyczny.
Atmosfera w rosyjskich jednostkach uzupełnionych nowymi rekrutami przez cały czas jest w najlepszym razie kiepska. Brakuje wyposażenia, morale jest złe, a ludzie ci po prostu boją się o swoje życie i brakuje im inspirującego dowództwa. Nagminnym zjawiskiem jest samowolne porzucanie pozycji bojowych w obliczu wroga, więc rosyjskie kanały propagandowe od pewnego czasu z dużą natarczywością publikują filmy o aresztowaniach „tchórzy i dekowników”, mające w założeniu wywierać presję na żołnierzy i odstraszać ich od unikania walki. Trwa zresztą w najlepsze kampania medialna „oczyszczania szeregów” i tym razem dzięki uprzejmości rosyjskich mediów dowiadujemy się o wyroku dwóch lat więzienia dla niejakiego Michaiła Bołotina, który zdefraudował około 90 milionów rubli przy okazji kontraktu na dostawy pojazdów rodziny „Kurganiec-25” dla sił zbrojnych. Cóż, życie w Rosji bez małej defraudacji nie wydaje się możliwe. Zaczynam przy okazji zastanawiać się nad tym, czy w ogóle w rosyjskim ministerstwie obrony coś możliwe jest bez łapówki. Jak ongiś na dworze tureckich sułtanów bakszysz staje się elementem stałym każdych możliwych negocjacji biznesowych. Gdy skończą się defraudanci będą łapówkarze, więc kolejne procesy to tylko kwestia czasu.
Dziś Ukraina podnosi się po kolejnej fali ataków rakietowych z ostatnich kilku dni. W szczytowym momencie w stronę celów z pokładów rosyjskich bombowców pomknęło około 70 pocisków, z których ukraińska obrona przeciwlotnicza zestrzeliła około 50. Te, które poraziły swe cele dokonały poważnych zniszczeń wywołując blackout w Kijowie i wielu innych miastach Ukrainy. Cele tych działań są stale dokładnie takie same – wyczerpanie zasobów ukraińskiej obrony przeciwlotniczej i złamanie morale społeczeństwa. Nadchodzące dni będą trudne, bo nie zanosi się na kolejne szybkie dostawy zestawów przeciwlotniczych, a te, które zostały dostarczone muszą być wykorzystywane maksymalnie racjonalnie.
Wielka Brytania wspomoże Ukrainę dostawą śmigłowców „Sea King” AEW Mk. II. To bardzo wyspecjalizowane śmigłowce, służące w charakterze wysuniętych stanowisk kontroli przestrzeni powietrznej i morskiej na oceanie w czasach użytkowania przez Royal Navy lotniskowców typu „Invincible”. Pomogą z pewnością wykrywać rosyjskie pociski wystrzeliwane z okrętów operujących na Morzu Czarnym, ale z powodu niezbyt okazałego zasięgu skutecznego działania radarów pokładowych trzeba ich używać ostrożnie.
Jak donoszą media amerykańskie i brytyjskie niemal jedna trzecia z około 350 zestawów artylerii dostarczonej przez zachód Ukrainie pozostaje niesprawna. Brakuje części zamiennych, ale przede wszystkim sprzęt ten był używany ze zbyt dużą intensywnością, dalece wykraczającą poza zaprojektowaną wytrzymałość konstrukcyjną. Trudno powiedzieć jak duży procent sprzętu nie nadaje się w ogóle do użytku, ale sprawa jest poważna, gdyż dotyczy najbardziej wartościowej części armii ukraińskiej.
Z drugiej strony linii frontu pojawia się duże zagrożenie. O ile kilka wiadomo na temat skuteczności dostarczonej Ukrainie amunicji krążącej, rosyjska (głownie Lancet 3M) odniosła spore sukcesy. O ile stratę 6 czołgów i 7 opancerzonych pojazdów bojowych można przeboleć, to wyłączenie z akcji 6 dział samobieżnych i 10 holowanych (za wyjątkiem dwóch D-30, wszystko, to egzemplarze sprzętu zachodniego) przemilczeć nie można. To nie koniec problemów – na liście skutecznie porażonych celów są także cztery radary i 6 wyrzutni rakiet przeciwlotniczych. Można się pocieszać faktem, iż lista chybień jest wcale niemała, ale sam fakt straty przeprowadzenia kilkudziesięciu ataków dzięki amunicji krążącej świadczy wyraźnie o bezradności sił ukraińskich wobec tego rodzaju broni.
Na koniec ciekawostka – ekipa BBC zdołała jak dotąd (konkretnie do 25 listopada) potwierdzić śmierć 9 311 członków rosyjskich sił zbrojnych i Rosgwardii na Ukrainie. W tej liczbie zawiera się także lista nazwisk 326 poległych pochodzących z mobilizacji, z których 36 zmarło lub zginęło jeszcze na terytorium Rosji. Robi wrażenie? Na mnie naprawdę duże, tym bardziej, iż w ostatnim czasie trwały ciężkie walki, a tych zgonów z pewnością brytyjscy reporterzy nie mieli szans zweryfikować choćby z przyczyn proceduralnych.
Absolwent Wydziału Historii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, historyk wojskowości. Pozostaję od lat wierny Historii Wojskowości – mojej największej namiętności, ale interesuję się też Historią Idei, Filozofią. Mieszkam i pracuję w Niemczech.