Polska dziennikarka sprzedawała rzeczy rosyjskich żołnierzy. Teraz tłumaczy: Nie są zdarte z trupa

wiadomosci.gazeta.pl 1 tydzień temu
Zdjęcie: Fot. X - Piotr Leski (zrzut ekranu) / REUTERS/Ukrainian Armed Forces (zdjęcie ilustracyjne)


Dziennikarka Karolina Baca-Pogorzelska sprzedawała m.in. nieśmiertelniki należące do rosyjskich żołnierzy. W aukcji zegarka stwierdziła, iż został on "zdobyty w okolicznościach, o których opowiadać będzie po wojnie". Doniesienia, iż rzeczy miały zostać zabrane poległym żołnierzom, wywołały burzę. Korespondentka opublikowała oświadczenie, w którym zapewniła, iż przedmioty "nie są zdarte z trupa".
Karolina Baca-Pogorzelska wystawiała na aukcjach przedmioty należące do rosyjskich żołnierzy. Informacja gwałtownie trafiła do rosyjskich mediów. Południowy Portal Federalny przekazał, iż rzeczy takie jak zegarki i czapki miały należeć do poległych Rosjan.


REKLAMA


Zobacz wideo Aktywiści blokują granicę Serbii i Kosowa


Dziennikarka sprzedawała przedmioty należące do rosyjskich żołnierzy. "O okolicznościach będziemy opowiadać po wojnie"
Przedmioty wystawione przez dziennikarkę nie są już dostępne, ale w sieci można znaleźć jeszcze jedną, zamkniętą już licytację. Dotyczy ona zegarka na bransolecie. "Rusłan z 63. Batalionu 103. Brygady, mój narzeczony, przywiózł z Rosji 'pamiątki'. Tylko my wiemy, w jakich warunkach zostały zdobyte. Niech zło zamieni się w dobro, a pieniądze z trofiejek pomogą ZSU. Zegarek wygląda na nowy, ale uwierzcie, iż ani trochę nowy nie jest... zdobyty w okolicznościach, o których opowiadać będziemy po wojnie" - napisała Karolina Baca-Pogorzelska na portalu .


Sprawa wywołała oburzenie w mediach społecznościowych, gdzie głos zabrali również eksperci. Jednym z nich był politolog i cywilny analityk zajmujący się wojskiem i obronnością Jarosław Wolski. "O ile zegarek, naszywka, flaga, czapeczka to jeszcze od biedy rozumiem, to już handlowanie nieśmiertelnikami zdjętymi z poległych żołnierzy jest moralnie i intelektualnie bardzo słabe. Każdy poległy ma prawo do godnego pochówku a rodzina prawo do informacji, iż ich syn/mąż to nie zaginiony a poległy. Rosjan też to się tyczy. To, co nas od nich odróżnia to między innymi poszanowanie takich rzeczy jak prawa jeńców wojennych, prawo do godnego pochówku, itp." - napisał Jarosław Wolski.


Karolina Baca-Pogorzelska zaprzeczyła, iż przedmioty "są zdarte z trupa". Jest oświadczenie
Karolina Baca-Pogorzelska postanowiła opublikować w tej sprawie oświadczenie. "W nawiązaniu do dyskusji dotyczącej licytacji rosyjskich trofeów wojennych oświadczam, iż żaden z przedmiotów, wbrew sugestiom pojawiającym się w internecie, nie został zabrany z martwego żołnierza. Wszystkie rzeczy zostały znalezione w okopie, który Rosjanie porzucili wraz ze swoim wyposażeniem, uciekając przed Ukraińcami. Nie jest więc prawdą, iż 'są zdarte z trupa', ponieważ nie zostały zabrane żadnemu nieboszczykowi" - zapewniła dziennikarka.


"Rzeczy porzucone w okopach w trakcie ucieczki przez rosyjskich żołnierzy zostały mi następnie przekazane przez ukraińskich żołnierzy. Tym samym, rzeczy, które stały się niczyje, mogły wspomóc finansowanie wsparcia dla walczących Ukraińców. Nie ma więc mowy o łamaniu Konwencji Genewskiej, co zostało zasugerowane w sieci. Wszystkie środki z licytacji miały na celu sfinansowanie zakupu kolejnych samochodów, jakie wspierają walkę Ukraińców z rosyjskim agresorem" - dodała.
Idź do oryginalnego materiału