1. Czego się pani spodziewa po polskiej prezydencji w Radzie UE?
Pyta pan osobę, która jeszcze rok temu miała w tym względzie dość wygórowane oczekiwania. Dlatego odpowiem trochę z przekąsem: spodziewam się, iż prezydencja będzie „grać bezpiecznie” w sprawach unijnych. I nie chodzi mi o jej hasło przewodnie „Bezpieczeństwo, Europo!”, które akurat uważam za adekwatne do obecnych okoliczności geopolitycznych. Decydujące miesiące wojny w Ukrainie, wzmożona rosyjska ingerencja i działania dezinformacyjne w Europie, nieprzewidywalność polityki Donalda Trumpa, przedterminowe wybory w Niemczech czy pilna potrzeba wzmocnienia unijnej konkurencyjności to tylko niektóre z palących strategicznych wyzwań. Dlatego też polska prezydencja za cel postawiła dokonanie postępu w kilku powiązanych ze sobą wymiarach bezpieczeństwa Unii, tj. m.in. bezpieczeństwo militarne, gospodarcze, energetyczne, informacyjne i zdrowotne.