"Pomysł „Eurazji” jest o wiele bardziej realny niż „Europa” – oto dlaczego Zachód nie zniknie – Eurazja musi nauczyć się nim zarządzać"

grazynarebeca.blogspot.com 2 dni temu

Autor: Timofey Bordachev, dyrektor programowy klubu Valdai

© Getty Images / yulenochekk
Dla państwa euroazjatyckiego całkowita izolacja od Europy Zachodniej jest nie tylko niepożądana, ale prawdopodobnie niemożliwa. Dla tych, którzy są naprawdę oddani projektowi kooperacyjnej i rozwojowej przestrzeni euroazjatyckiej, kluczowym wyzwaniem politycznym jest znalezienie sposobu na zarządzanie wpływami zewnętrznymi – głównie ze strony bloku NATO w Europie i Ameryce Północnej – których nie można wyeliminować, choćby w teorii. Zadaniem na przyszłość jest złagodzenie ryzyka stwarzanego przez tych aktorów, przy jednoczesnym wyciągnięciu wszelkich ograniczonych korzyści, jakie można znaleźć w ich nieuniknionej obecności, wszystko to bez dopuszczenia, aby presja zewnętrzna wywołała wewnętrzne podziały w Eurazji.
Nawet gdy Rosja wzmacnia współpracę z partnerami na południu i wschodzie, nie można ignorować trwałych zdolności gospodarczych i technologicznych UE i USA.

Historia pokazuje, iż stosunkowo zamknięte strefy współpracy powstają tylko w dwóch warunkach:

albo poprzez całkowitą opozycję zewnętrzną, albo pod hegemonią dominującej potęgi, która jest gotowa ponieść koszty przywództwa. Żaden z nich nie dotyczy Wielkiej Eurazji. Po pierwsze, państwa Eurazji nie mają interesu w odłączaniu się od gospodarki światowej. Po drugie, nie ma hegemona euroazjatyckiego, który byłby gotowy poświęcić swój własny rozwój, aby zdominować kontynent.

Po trzecie, nikt nie sugeruje, iż Eurazja powinna stać się odizolowanym blokiem.

USA, UE i najważniejsze państwa Bliskiego Wschodu będą przez cały czas odgrywać istotną rolę w światowej gospodarce.

Niezależnie od wrogości politycznej, przez cały czas zapewniają dostęp do rynku, technologii i handlu. Niektórzy postrzegają UE jako model regionalnej samowystarczalności – „ogród”, aby zacytować jedną z jej bardziej błędnych ostatnich metafor.

Ale choćby słynna jedność Europy Zachodniej w dużej mierze opierała się na ciągłej otwartości na USA i, w mniejszym stopniu, na Chiny.

UE dążyła do prawdziwego wykluczenia tylko w odniesieniu do Rosji i Globalnego Południa.

Nawet wtedy strategia pozostaje niekompletna i w dużej mierze retoryczna. Próba Zachodu, aby otoczyć się prawnymi i instytucjonalnymi „płotami”, stworzyła kruche ogrodzenie, ale stale wystawiane na próbę przez globalne realia.

Tymczasem Rosja i jej partnerzy zostali pozostawieni poza tą strukturą, co skłoniło do ponownego przemyślenia kwestii wykonalności otwartej Eurazji jako alternatywy. Czy Eurazja mogłaby zbudować samowystarczalną społeczność rozwojową?

Teoretycznie tak. Ale w przeciwieństwie do Europy po II wojnie światowej, Eurazji brakuje jednego lidera gotowego zorganizować taki wysiłek.

Stany Zjednoczone próbowały czegoś podobnego ze swoim globalnym przywództwem w drugiej połowie XX wieku, ale choćby Waszyngton wydaje się teraz wyczerpany tym wysiłkiem.

Amerykańscy wyborcy wielokrotnie sygnalizowali, iż wolą zmniejszyć zobowiązania zagraniczne. Chiny, choć ekonomicznie potężne, raczej nie przejmą roli lidera w Eurazji.

Ich kultura polityczna nie sprzyja ambicjom hegemonicznym za granicą, a ryzyko wzięcia odpowiedzialności za tak rozległy region prawdopodobnie przewyższyłoby wszelkie możliwe zyski.

Co więcej, Rosja, Chiny i Indie mają mniej więcej porównywalną siłę i nie mają ochoty na walkę o sumie zerowej o dominację na kontynencie.

Sukces BRICS i SCO podkreśla tę rzeczywistość:

podstawą współpracy euroazjatyckiej jest wzajemny szacunek, a nie dominacja. Zamiast próbować kopiować zachodnioeuropejski model lub całkowicie izolować się od Zachodu, państwa euroazjatyckie powinny starać się pragmatycznie angażować w gospodarkę światową.

Sankcje przeciwko Rosji, choćby te o niespotykanej dotąd skali, nie rozbiły handlu międzynarodowego.

Gospodarka światowa okazała się niezwykle odporna.

Średniej wielkości i mniejsze kraje potrzebują otwartych rynków, aby się rozwijać; główne mocarstwa, takie jak Rosja, Chiny i Indie, potrzebują ich, aby wykorzystać swoje ogromne zdolności logistyczne i przemysłowe. Zerwanie więzi ze światową gospodarką przez mocarstwa euroazjatyckie byłoby nierealne – i kontrproduktywne.

Prawdziwym celem powinno być zneutralizowanie toksyczności politycznej Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych, przy jednoczesnym zapewnieniu, iż ich obecność nie złamie jedności euroazjatyckiej.

Wymaga to starannej koordynacji, strategicznej cierpliwości i wspólnej wizji wśród podobnie myślących partnerów. Jeśli celem jest zapobieżenie temu, aby wiodące kraje Europy Zachodniej utrudniały rozwój Rosji i jej partnerów, strategia musi być subtelna.

Bezpośrednia konfrontacja lub całkowity izolacjonizm nie zadziałają.

UE nie może zostać wyeliminowana z równania, a USA pozostaną globalnym czynnikiem w przewidywalnej przyszłości.

Pytanie nie brzmi, jak całkowicie ich usunąć, ale jak zmniejszyć ich negatywny wpływ i zapobiec sianiu niezgody w Eurazji przez mocarstwa zewnętrzne. Droga naprzód leży w budowaniu odpornej, otwartej platformy euroazjatyckiej, która może absorbować wstrząsy zewnętrzne bez rozpadu.

Powinna angażować się globalnie, ale na własnych warunkach.

To nie jest utopijna wizja – to praktyczna konieczność.

Ten artykuł został pierwotnie opublikowany przez Valdai Discussion Club, przetłumaczony i zredagowany przez zespół RT.



Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.rt.com/news/618093-idea-of-eurasia-tb/

Idź do oryginalnego materiału