Trójka Polaków brała udział w Globalnej Flotylli Sumud, międzynarodowej inicjatywie, która 1 października wyruszyła na Morze Śródziemne, by dostarczyć pomoc humanitarną do ogarniętej kryzysem Strefy Gazy i symbolicznie przełamać izraelską blokadę. Flotylla, określana jako największa w historii akcja tego typu, została zatrzymana przez izraelskich żołnierzy na wodach międzynarodowych. Jej uczestników przewieziono do więzienia w Izraelu, a następnie deportowano.
Podczas środowego spotkania z mediami w Warszawie Franciszek Sterczewski mówił o „brutalnym i nielegalnym” zatrzymaniu flotylli.
– Ta akcja była zgodna z prawem międzynarodowym i miała na celu nieść pomoc humanitarną. To, co spotkało nas na morzu, nie może być przemilczane – podkreślał.
Poseł KO ostro skrytykował także reakcję polskiego rządu.
– Jesteśmy głęboko rozczarowani postawą ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Skoro potrafi wypominać Putinowi zbrodnie wojenne, powinien być konsekwentny i równie stanowczo oceniać działania premiera Izraela, Benjamina Netanjahu – mówił Sterczewski, apelując o „politykę silną wobec silnych i empatyczną wobec tych, którzy cierpią”.
Według relacji współuczestników wyprawy, pobyt w izraelskim więzieniu był wyjątkowo trudny. Omar Faris miał wrócić do kraju w pogorszonym stanie zdrowia, a Nina Ptak prowadziła strajk głodowy w solidarności z palestyńskimi więźniami.
Strefa Gazy od dwóch lat znajduje się w dramatycznym kryzysie humanitarnym, będącym konsekwencją działań wojennych między Izraelem a Hamasem. Globalna Flotylla Sumud miała zwrócić uwagę opinii publicznej na dramat ludności cywilnej i doprowadzić do przekazania pomocy humanitarnej mieszkańcom enklawy.