Prezes Karol Kwiatkowski oraz Dyrektor ds. Komunikacji PR Karolina Kwiatkowska
Centralna Rada Romów w Polsce Centrum Doradztwa i informacji dla Romów z okazji 80-tej rocznicy
2 Sierpnia Międzynarodowego Dnia Pamięci o Zagładzie Romów i Sinti, złożyli wieniec przy pomniku pamięci zamordowanych Romów w Treblince.
2 Sierpnia na terenach obozu odbędą się oficjalne obchody w których weźmie udział Prezes CRR Stanisław Stankiewicz . Dziękujemy Muzeum Treblinka / Treblinka Museum oraz pani Ilona Flażyńska za wszelkie działania na rzecz zachowania pamięci historycznej dotyczące społeczności romskiej.
Trzeba wiedzieć , iż obóz w Treblince powstał w ramach akcji Reinhardt, w której mieli zostać zgładzeni wszyscy Żydzi, Romowie z Generalnego Gubernatorstwa.
W Treblince Romów rozstrzeliwano obok karnego obozu pracy. w tej chwili nosi ono nazwę Miejsca Straceń. Prawdopodobnie Romowie po zorientowaniu się, iż są na terenie obozu śmierci, próbowali się bronić. Niemcy zmienili więc taktykę. Obok karnego obozu pracy przygotowano doły, a Romów poinformowano, iż założą tu swój obóz przed dalszą drogą. Przygotowana grupa strażników dokonywała wówczas egzekucji, rozstrzeliwując najpierw mężczyzn. Należy przyjąć, iż na terenie Treblinki zamordowano minimum 1 000 Romów, w tym i Romów i Sinti
Romowie w Treblince
Romów na terenach polskich okupowanych przez Niemców prześladowano na równi z Żydami. Początkowo przesiedlano ich do gett, skąd trafiali do Treblinki. Niezależnie od tej akcji mordowano ich w miejscach, gdzie napotkano tabory. Przykładem może być powiat Ostrów Mazowiecka, gdzie tylko niewielką liczbę Romów przywieziono do obozu śmierci. Na terenach Leśnictwa Orło koło Małkini ukryło się około 300 osób. Na skutek denuncjacji Niemcy dokonali obławy, w wyniku której część ukrywających się zabili na miejscu, schwytanych wpędzili na pokrytą wówczas cienkim lodem rzekę Bug. Lód załamał się i Romowie utonęli. Akcji tej dokonała obsługa Treblinki. W podobny sposób postąpiono z innymi Romami w okolicy, m.in. w Zarębach Kościelnych, Nurze, Małkini, Broku i Wyszkowie [J. Ficowski, Cyganie na polskich drogach, Wrocław – Kraków, 1985, s. 117–118, 125–126.]
Wiadomo też o transportach Romów do obozu śmierci. Jankiel Wiernik wspominał o trzech transportach: „Raz przybył transport Cyganów spod Warszawy. Było ich 70. Nędzni i biedni. Mężczyźni, kobiety i dzieci. Przywieźli ze sobą trochę brudnej bielizny, marne gałgany, no i siebie. Gdy weszli na plac, ucieszyli się bardzo. Myśleli, iż znajdą się w zaczarowanym pałacu. Nie mniej jednak ucieszyli się ich oprawcy. Wykończyli ich tak samo jak Żydów. Po kilku godzinach cisza. Zostały tylko trupy” [J. Wiernik,, Rok w Treblince, Warszawa 1944, s. 18]. Drugi transport, liczący kilkaset osób, przyjechał jako tabor konwojowany zaledwie przez dwóch strażników. Zarówno Romowie, jak i ich strażnicy nie zdawali sobie sprawy z powagi sytuacji. „Wtem brama otwiera się i wprowadzają około 100 Cyganów [był to już trzeci transport Romów – przyp. autora] – około 200 mężczyzn, reszta to kobiety i dzieci. Za nimi na furmankach – cały ich dobytek. Brudne łachmany, porwana pościel i inne nędzne rzeczy. Przybyli oni prawie bez straży. Tylko dwaj Ukraińcy w niemieckich mundurach prowadzili ich. Ci dwaj, którzy z nimi przyjechali, nie byli również świadomi całej prawdy. Chcieli wszystko formalnie załatwić i otrzymać pokwitowanie. Nie wpuszczono ich choćby do obozu. Z sarkastycznym uśmiechem przyjęto ich zadania. Ubocznie od Ukraińców dowiedzieli się, iż przywieźli ofiary do obozu śmierci. Zbledli, nie uwierzyli i znów dobijali się do bramy. Wtedy Sztabsscharführer wyszedł, podał im zamkniętą kopertę. Z tym odjechali. Cyganów, jak wszystkich, zagazowano i spalono. Byli oni z Besarabii” [J. Wiernik,, Rok w Treblince, Warszawa 1944, s. 31-32]. – napisał Jankiel Wiernik. Franciszek Ząbecki, kolejarz na stacji w Treblince, widział, jak skierowano z Małkini wagon z Romami do obozu pod eskortą czterech żandarmów [F. Ząbecki, Wspomnienia dawne i nowe, Warszawa 1977, s. 43, 91] Richard Glazar również był świadkiem przybycia transportu z Romami: „Nie było transportów – kilka przyjechało w lutym, jakieś resztki ludzi z paru miejsc, a potem zwieźli kilka setek Cyganów. Ci byli naprawdę biedni. Nie mieli ze sobą nic. Tymczasem wszystkie rzeczy z magazynów – ubrania, zegarki, okulary, buty, laski, garnki, bielizna – zostały zapakowane i wysłane. Nigdy przedtem nie było tam tyle miejsca. Trudno mi opisać nasze uczucie, kiedy okazało się, iż nic nie zostało. Musi pani zrozumieć, iż te rzeczy były uzasadnieniem naszej egzystencji. jeżeli nie było już więcej rzeczy, którymi mogliśmy się zająć, nie było powodu, żeby utrzymywać nas przy życiu. W dodatku po raz pierwszy byliśmy głodni. Żarcie obozowe było niejadalne, a ponadto było go za mało (300 gramów czarnego chleba i talerz wodnistej zupy dziennie). W czasie tych sześciu tygodni, kiedy nie było transportów, straciliśmy bardzo dużo na wadze oraz mnóstwo energii. Wielu zaczęło chorować, szczególnie na tyfus. A to wszystko przez niepokój, który wzrastał z każdym dniem, brak jedzenia oraz ciągły strach przed Niemcami, których ogarniała coraz większa panika, porównywalna do naszej”[G. Sereny, W stronę ciemności. Rozmowy z komendantem Treblinki, Warszawa 2002,s.183]. Inny więzień, Szymon Goldberg, zapamiętał: „Cyganów zabito ze 2 000. Oni strasznie się rzucali i krzyczeli. Chcieli kabiny rozbić. Po ścianach się drapali do okienek, które były wysoko, wybijali takie zakratowane okienka. Niemcy strzelali do nich, powchodzili na dach, okienka pozabijali i podusili wszystkich” [Dokumenty i materiały z czasów okupacji niemieckiej w Polsce. Obozy, opr. N. Blumental, Łódź 1946. s. 181.]
Źródło i więcej informacji
#SAMUDARIPEN #Romowie #Pamięć
Żródło materiału: Centralna Rada Romów