Baza US Navy na starym lotnisku opodal Słupska ma zostać formalnie otwarta 13 listopada, jak wynika ze słów szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacka Siewiery. Amerykanie do tej pory oficjalnie nie deklarowali tej daty. Formalnie system Aegis Ashore umieszczony w Redzikowie już od lipca jest "mission ready", czyli zdolny do wykonywania swoich zadań bojowych i włączony w system obrony przestrzeni powietrznej NATO. Otwarcie bazy będzie ostatnim krokiem kończącym epopeję jej budowy i ogromnych opóźnień. Prace nad umieszczeniem systemu Aegis Ashore w Polsce Amerykanie ogłosili w 2010 roku. Pierwotny termin jego uruchomienia ustalono na 2018.
REKLAMA
Archiwalne nagranie testu antyrakiety SM-3, jakie teraz są w Redzikowie
Zobacz wideo
Pomysł na inne czasy
W 2010 roku świat wydawał się zupełnie inny. Administracja Baracka Obamy była właśnie w trakcie "resetu" relacji z Rosją. Jedyne zagrożenia dla świata widziano w Iranie, Korei Północnej i terrorystach. I właśnie pod teoretyczne zagrożenie rakietowe ze strony tego pierwszego skrojono system Aegis Ashore oraz jego rozmieszczenie w Europie. Czyli jednego zestawu radaru z wyrzutniami w Rumunii, drugiego w Polsce i wspierającego je radaru wczesnego wykrywania w Turcji. Układ optymalny do przechwytywania małych ilości rakiet pośredniego zasięgu (około 1-5 tysięcy km) wystrzelonych z Bliskiego Wschodu ku europejskim państwom NATO.
Dzisiaj raczej mało kto w Europie przejmuje się takim scenariuszem. Głównym i adekwatnie jedynym zagrożeniem jest Rosja, która od 2010 roku objawiła swoje inne oblicze. Rosja, która nie ma na uzbrojeniu rakiet pośredniego zasięgu, a do ataku na terytorium prawie całej Polski wystarczą jej rakiety krótkiego zasięgu Iskander odpalane z Obwodu Królewieckiego i Białorusi. System Aegis Ashore oficjalnie przed nimi nie chroni. Amerykanie do dzisiaj w urzędowych wypowiedziach stwierdzają, iż służy on do obrony przed "zagrożeniami spoza obszaru euroatlantyckiego", a konkretniej Iranu. I tak też jest, kiedy system jest w swojej oficjalnie deklarowanej od lat konfiguracji.
W praktyce nie jest to takie jednoznaczne. System Aegis Ashore jest umieszczoną na lądzie kopią systemu Aegis BMD z niszczycieli typu Arleigh Burke US Navy. Celem ograniczenia kosztów starano się zachować jak największe podobieństwo. Dlatego choćby budynek mieszczący radar AN/SPY-1 wygląda bardzo podobnie do nadbudówki okrętu. Cała elektronika, systemy dowodzenia, łączności i zasilania są tożsame. Wyrzutnie rakiet to co do zasady modułowe pionowe wyrzutnie Mark 41 VLS identyczne z tymi okrętowymi, tylko obudowane i postawione na ziemi. Całość jest modułowa, pomyślana jako łatwa do modernizacji oraz używania z bardzo szeroką gamą różnych rakiet, oraz zdolna do działania w ramach całej sieci systemów obrony przeciwlotniczej, oraz przeciwrakietowej. To, co potrafi więc dzisiaj baza w Redzikowie, wcale nie jest więc tym, co będzie umieć zawsze.
Grafika pokazująca jak elementy systemu Aegis BMD zainstalowanego na niszczycielu US Navy umieszczono w lądowym systemie Aegis Ashore Fot. MDA
Na Rosjan mało przydatne
Aktualnie jej głównymi ograniczeniami są rakiety i ich ilość. Mają to być 24 sztuki pocisków SM-3 IIA. Po 8 w jednej z 3 modułowych wyrzutni. SM-3 IIA to najnowszy wariant rakiety oznaczanej też przez US Navy jako RIM-161, czyli podstawowego oręża floty USA do zadań antyrakietowych. Prace nad nią zaczęto jeszcze w latach 90., wychodząc od starszej przeciwlotniczej SM-2. To, co ma być w wyrzutniach w Redzikowie, jest w praktyce trzecią głęboką modernizacją pierwotnej rakiety SM-3 używanej przez US Navy od początku tego wieku. Seryjną produkcję SM-3 IIA zaczęto dopiero co, w październiku, po prawie dekadzie od pierwszego testu w 2015 roku. W sam raz na otwarcie i tak już mocno opóźnionego Redzikowa.
SM-3 IIA służy głównie do zestrzeliwania rakiet balistycznych średniego (powyżej 500 km) oraz pośredniego (do 5 tysięcy) zasięgu. Jest w stanie przechwytywać cele tylko poza atmosferą, co wymaga, aby leciały one odpowiednio wysoko. Dlatego strącanie przez nie rakiet balistycznych krótkiego zasięgu jak rosyjskie Iskander, jest dla nich trudne, a w większości przypadków niemożliwe. Rosjanie musieliby je odpalać w taki sposób, aby leciały jak najwyższą trajektorią, aby wleciały w zakres skutecznego przechwycenia SM-3 IIA. Tymczasem w Ukrainie praktycznie zawsze mają latać niżej, specjalnie spłaszczoną i obniżoną trajektorią utrudniającą zestrzelenie. Co nie wyklucza, iż w odpowiednio dogodnych warunkach, Redzikowo mogłoby jakiegoś Iskandera zestrzelić. Podczas testu w 2013 roku starsza wersja rakiety SM-3 oznaczona IB, miała zniszczyć rakietę balistyczną krótkiego zasięgu "z zaawansowaną manewrującą oddzielaną głowicą". Czyli czymś, co mają mieć rosyjskie rakiety. Niezależnie od tego, sądząc po oficjalnych dokumentach i większości testów, SM-3 są przeznaczone głównie na cele większe, a te mniejsze są czymś nadzwyczajnym w dogodnych okolicznościach.
Grafika prezentująca układ bazy w Redzikowie. Wersja z początku programu, finalnie doszło do niewielkich zmian np. w umieszczeniu wyrzutni i magazynu rakiet Fot. MDA
Tych większych celów Rosjanie nie są natomiast w stanie dostarczyć. Traktat INF obowiązujący w latach 1987-2019 zabraniał USA i ZSRR/Rosji posiadać rakiet balistycznych średniego i pośredniego zasięgu, przez co oba kraje do dzisiaj ich nie mają. Rosjanie ponad dekadę temu deklarowali prace nad lekką rakietą międzykontynentalną RS-26 Rubież, która w praktyce była rakietą pośredniego zasięgu. Program został jednak zamrożony i nie jest produkowana. Rosja posiada natomiast setki większych rakiet międzykontynentalnych (ICBM) Topol, Jars i Wojewoda. Historia testów rakiet SM-3 IIA wskazuje, iż w dogodnych warunkach są one w stanie sięgnąć tego rodzaju celów. Jednak w praktyce taki pocisk musiałby lecieć odpowiednio blisko Redzikowa gdzieś w kierunku Europy Zachodniej. Co więcej, gdyby Rosja z jakiegoś powodu postanowiła wykonać atak rakietami ICBM na Europę, to 24 antyrakiety w Redzikowie wiele by nie zdziałały przeciw dziesiątkom, lub setkom nadlatujących celi.
Zalety i potencjał jest
W obecnej konfiguracji Aegis Ashore ma więc bardzo ograniczone możliwości w zakresie obrony przed Rosją. Przed małym atakiem ze strony Iranu, który z jakiegoś powodu postanowiłby uderzyć w Europę? Idealnie by się nadawał. Zgodnie z tym, do czego zaprojektowano cały system. Redzikowo nie musi być jednak zawsze takie samo. Aegis Ashore potencjalnie łatwo rozbudować. Na przykład poprzez dodanie mniejszych rakiet SM-6, które idealnie się nadają do strącania celi w rodzaju Iskanderów. Nie wspominając o samolotach czy rakietach manewrujących. Są już używane na pokładach okrętów US Navy. Kwestia głównie aktualizacji oprogramowania. Tak samo potencjalnie łatwo można by zwiększyć ilość wyrzutni i ilość rakiet. System Aegis Ashore jest modułowy i na pokładach niszczycieli Arleigh Burke ma do dyspozycji łącznie 96 komór z rakietami w wyrzutniach Mk 41. Na lądzie też by mógł mieć. Redzikowo dysponujące mieszanką kilkudziesięciu SM-3 i SM-6 to byłby istotny potencjał do obrony północno-zachodniej Polski i sporej części Europy. Do tego potrzeba by jednak decyzji politycznych.
Aegis Ashore w obecnym kształcie ma jednak inne zalety. Po pierwsze jego radar AN/SPY-1 jest bardzo zaawansowanym urządzeniem zdolnym wykrywać i śledzić setki celów w odległości do prawie 400 kilometrów. Jego cztery anteny pozwalają obserwować niebo w promieniu 360 stopni. Wpięty w system obrony powietrznej NATO zapewni świetną dodatkową świadomość sytuacyjną nad połową Polski i centralnym Bałtykiem.
Dodatkowa wartość bazy w Redzikowie jest polityczna i z punktu widzenia Polski to aktualnie raczej ta kluczowa. Będzie to pierwsza stała placówka wojska USA w naszym kraju. Cała pozostała obecność amerykańskiego wojska w Polsce jest na zasadach rotacyjnych i tymczasowych, nie licząc garnizonu US Army w Poznaniu, który sam w sobie nie posiada jednak zdolności bojowych. Jego zadania ograniczają się do organizacji oraz logistyki, celem wspierania sił przebywających w Polsce tymczasowo. Redzikowo będzie unikalną stałą bazą wojska USA, w rodzaju tych będących od czasów zimnej wojny w Niemczech czy Włoszech. Widać to między innymi po infrastrukturze. Wokół systemu Aegis Ashore powstało klasyczne miasteczko dla żołnierzy USA posiadające między innymi boisko do baseballa.
Stała obecność Amerykanów ma tę zaletę, iż mocniej ich wiąże z naszym bezpieczeństwem w przypadku potencjalnej agresji Rosji. Trudniej będzie się spakować i wyjechać, gdyby Waszyngton nie miał ochoty się angażować w nadchodzący konflikt. Bez rozbudowy baza w Redzikowie nie przyczyni się jednak istotnie do bezpośredniej obrony. Na pewno nie roztacza jakiegoś specjalnego parasola antyrakietowego nad naszym krajem.