„Przyszła Polska musi być czerwona”. Ideowe źródła Państwa Podziemnego

krytykapolityczna.pl 2 miesięcy temu

Polskie Państwo Podziemne zaczęło rodzić się już we wrześniu 1939 roku, w traumie wojennej klęski i w szoku wywołanym nagłym upadkiem rządzącego od 13 lat reżimu sanacyjnego. Twórcy konspiracji czuli, iż dotychczasowy system nie tylko padł pod ciosami zewnętrznego wroga, ale też zbankrutował w oczach społeczeństwa. Byli przekonani, iż nie ma powrotu do przeszłości, a Polska odrodzić się musi jako państwo wolności, demokracji i sprawiedliwości społecznej.

Wizja ta nie miała charakteru koniunkturalnego, nie powstała jako doraźna reakcja na tragedię Września. Była to koncepcja formułowana konsekwentnie i od wielu lat. Perspektywa zwycięstwa nad okupantem otwierała tylko kolejną możliwość jej realizacji, podobnie jak kiedyś horror I wojny światowej otworzył w końcu drogę do stworzenia niepodległego państwa.

Ważną rolę w wyznaczeniu ideowych kierunków konspiracji odegrała osoba jej inicjatora. Był nim Michał Tokarzewski-Karaszewicz, generał Wojska Polskiego, niegdyś działacz socjalistyczny, oprócz tego mason, a także kapłan w tzw. Liberalnym Kościele Katolickim, organizacji religijnej odrzucającej zwierzchnictwo papieża i otwartej na swobodną wymianę poglądów. Deklarując się jako socjalista, podkreślał, iż swoje przekonania wywodzi właśnie z chrześcijaństwa, a nie z materializmu czy myśli marksistowskiej. Potrafił przy tym pogodzić lewicowe poglądy społeczne z nazywaniem samego siebie piłsudczykiem, a służbę w sanacyjnej armii z sympatią do środowisk demokratycznej opozycji, zarówno do PPS, jak i do ludowców.

Polska Ludowa – albo niech to szlag trafi

Wykorzystując pełnomocnictwa przekazane przez upadającą władzę, Tokarzewski przystąpił pod koniec września 1939 roku do organizowania zbrojnej organizacji konspiracyjnej, której nadano nazwę Służby Zwycięstwu Polski. niedługo zebrała się przy nim grupa zaufanych wojskowych, wśród których na czoło wysunął się sympatyzujący z PPS pułkownik Stefan Rowecki.

Wedle słów Tokarzewskiego, „Polska wczorajsza nie zawsze była »polską« w pełni tego słowa znaczeniu. Za wiele było zakłamania i niesprawiedliwości w jej życiu wewnętrznym. Za wiele jedni mieli w niej wygód, a za mało inni chleba i opieki państwowej. Dlatego ta nasza odbudowywana Polska jutra inna być musi”. Niezbędne były „daleko idące reformy społeczne, zapewniające każdemu równość startu życiowego”.

Jeszcze dosadniej formułował to Rowecki, który stwierdził, iż „przyszła Polska musi być czerwona, chłopsko-robotnicza! Jeśliby tak miało być, jak było – to niech to szlag trafi!”.

Wojskowemu podziemiu potrzebne było polityczne zaplecze, Tokarzewski uznał więc, iż zwróci się do stronnictw opozycyjnych wobec reżimu sanacyjnego, nieobciążonych odpowiedzialnością za wojenną klęskę. gwałtownie znalazł wspólny język z przedstawicielami Polskiej Partii Socjalistycznej i Stronnictwa Ludowego.

Wspominając spotkanie, w którym oprócz niego i Roweckiego wzięli też udział Mieczysław Niedziałkowski i Zygmunt Zaremba z PPS oraz Stefan Korboński z SL, Tokarzewski pisał, iż wszystkich ich połączyły „marzenia o Polsce Ludowej”. Warto nadmienić, iż oprócz bliskości poglądów nawiązaniu politycznej współpracy sprzyjały też zażyłe relacje osobiste. Rowecki od lat przyjaźnił się z Zarembą, a Tokarzewski z sekretarzem generalnym PPS Kazimierzem Pużakiem.

Wzmiankowana wyżej wizja tzw. Polski Ludowej od dawna była hasłem łączącym ruch robotniczy i chłopski. Choć ugrupowania różniły się co do szczegółów rozwiązań ustrojowych, to panowała zgoda, iż w państwie zapanować powinny demokracja i wolności obywatelskie, a gospodarka musi zostać podporządkowana interesowi społecznemu.

Pierwszomajowa odezwa PPS z roku 1939 wzywała do budowy Polski Ludowej „wyzwolonej społecznie, wolnej i wolność poręczającej, zmierzającej stanowczo i konsekwentnie ku zupełnej przebudowie”, a więc ku likwidacji systemu kapitalistycznego i ku zastąpieniu go ustrojem socjalistycznym. Również w maju 1939 roku prezes SL Wincenty Witos tak pisał w odezwie do działaczy stronnictwa: „Naszym celem była i jest Polska Ludowa, Polska potężna i niezależna, Polska wolności i równości, Polska prawa, dobrobytu i sprawiedliwości, Polska zasad narodowych, chrześcijańskich i demokratycznych, Polska przez wszystkich umiłowana i broniona”.

Można powiedzieć, iż o ile dla ludowców Polska Ludowa była celem samym w sobie, o tyle socjaliści postrzegali ją raczej jako etap rozwoju dziejowego, mający umożliwić dalsze przemiany i doprowadzić ostatecznie do stworzenia społeczeństwa bezklasowego. Jesienią 1939 roku tego rodzaju historiozoficzne dywagacje stanowiły jednak melodię odległej przyszłości. W tamtym momencie, cytując Zygmunta Zarembę, pośród twórców konspiracji po prostu „nie było wątpliwości, iż nawale niemieckiej i sowieckiemu niebezpieczeństwu trzeba przeciwstawić ideał Polski demokratycznej, społecznie sprawiedliwej”.

Walka o demokrację bez komunistów i narodowców

Za najlepszego kandydata na stanowisko politycznego lidera konspiracji uznano Mieczysława Niedziałkowskiego, wieloletniego posła na Sejm i redaktora naczelnego pisma „Robotnik”. Ze strony Tokarzewskiego padł pomysł, aby Niedziałkowski udał się na Zachód, by reprezentować krajowe struktury w tworzącym się rządzie na uchodźstwie, a także by wykorzystać swoją pozycję we władzach Międzynarodówki Socjalistycznej w prowadzeniu agitacji na rzecz pomocy dla Polski.

Duże nadzieje pokładano też w autorytecie Macieja Rataja, byłego marszałka Sejmu i byłego prezesa Stronnictwa Ludowego. „Katastrofa wojenna jest także ostateczną klęską reżimu sanacyjnego– oceniał Rataj w październiku 1939 roku. „Kierownictwo podziemia winno ująć w swe ręce partie opozycyjne, które przechowały ideały demokracji. Klęska powinna działać oczyszczająco jak ogień”.

Niezależnie od osobistych przekonań ideowych, Tokarzewski uważał, iż niezbędne jest budowanie szerokiego porozumienia politycznego i wypracowanie takiego poziomu jedności narodowej, który umożliwiłby skupienie maksymalnie dużych sił na walce z okupantem. Z koncepcji tej wykluczone byłyby tylko stronnictwa albo powiązane z wrogiem, albo wyznające ideologie wrogie demokracji i postępowi społecznemu, a więc z jednej strony komuniści, niemal doszczętnie rozbici zresztą niedawno przez stalinowskie czystki, a z drugiej skłaniające się ku totalitaryzmowi odłamy narodowców.

Tokarzewski dopuszczał porozumienie choćby z obozem sanacyjnym, o ile oczywiście byłby on w stanie podporządkować się decyzjom wypracowanym przez stronnictwa dawnej opozycji. Za kluczową kwestię uznał przyciągnięcie w szeregi konspiracji choćby części endeckiego Stronnictwa Narodowego, najsilniejszego ugrupowania prawicy. Rozmowy w tej sprawie bardzo się jednak przyciągały, a endecy nie potrafili choćby wyłonić ze swego grona przedstawiciela, mogącego reprezentować partię.

Wolę współpracy z SZP natychmiast zgłosił prawnik Leon Nowodworski, niegdyś członek władz SN, który, jak pisał Rowecki, „niezależnie od dzielących poglądów społecznych, potrafił zająć stanowisko obiektywne, ponadpartyjne, mając na względzie wyłącznie maksimum wysiłku dla przygotowania kraju do akcji zbrojnej”. Zarówno Rowecki, jak i Tokarzewski widzieli w nim kandydata na wysokie stanowisko polityczne, nie zyskał on jednak uznania w oczach partyjnych kolegów.

Plan porozumienia z endecją wzbudzał poważne zastrzeżenia, zwłaszcza w szeregach PPS. „Była to i jest partia wstecznictwa, dysząca nienawiścią dla wszelkiej myśli niezależnej, dla postępu, dla słusznych dążeń robotników i chłopów. Dziś endecja stoi jawnie w szeregu chwalców faszyzmu i hitleryzmu” – tak pisano w wydanej przez PPS w roku 1937 „Czarnej księdze polskiej reakcji” i taka opinia o endekach była w środowisku socjalistycznym powszechna.

Dlatego też dowódca SZP próbował to wszystko „cementować od góry”, zdając sobie sprawę, iż o ile nie przekona przywódców, to i zwaśnione doły partyjne nie usiądą przy jednym stole. Jak wspominał Pużak, „Tokarzewski ciągle nakłaniał do kompromisu”. Wyrażających obawy socjalistów i ludowców uspokajał, iż „w pracy SZP wytyczne ideowe Polskiej Partii Socjalistycznej i Stronnictwa Ludowego będą dla niego obowiązujące”.

Warto przy tym dodać, iż podczas gdy w okupowanym kraju Tokarzewski próbował stworzyć platformę porozumienia, to w Paryżu endecy usiłowali zdyskredytować jego osobę w oczach premiera Władysława Sikorskiego, pomstując przede wszystkim na jego nieskrywane lewicowe poglądy.

I choć ostatecznie w lutym 1940 roku, na spotkaniu przedstawicieli trzech partii, przedstawiciel SN zadeklarował zamiar „lojalnej i szczerej współpracy” z PPS i SL, to na ogólnych deklaracjach się kończyło, a ideowe różnice uniemożliwiały wypracowanie wspólnych rozwiązań programowych.

Dzień po tym spotkaniu Rowecki spisał długi meldunek, w którym zanotował swoją ocenę politycznej i społecznej sytuacji w kraju. Był zdania, iż Stronnictwo Narodowe ma „skłonność przypisywania na swoje dobro wszelkich przejawów niezadowolenia mas z poprzedniego reżimu”, co prowadzi w konsekwencji do „przeceniania dorobku pozytywnego własnych poczynań politycznych”. Według Roweckiego na terenach wiejskich „mocną pozycję moralną” ma Stronnictwo Ludowe i silne są tam „głosy o potrzebie innego rządzenia Polską”.

Zmiany na wsi zachodzą jednak powoli i trzeba dać jej czas na precyzyjne określenie swojego stanowiska. Za najbardziej dojrzałe politycznie uznał Rowecki środowisko robotnicze, w którym dominującą rolę odgrywa Polska Partia Socjalistyczna. Pisząc o PPS, zaznaczył, iż „bezstronnie przyznać należy, iż w tej chwili jest promotorem wszelkiej myśli politycznej w kraju”.

Ideowe korzenie podziemia

Wraz z przebiegiem wojny zawiązana we wrześniu 1939 roku konspiracja zmieniała swój kształt i organizację. Na jej działaczy gwałtownie spadły ciosy ze strony okupantów. W roku 1940 Rataj i Niedziałkowski zostali zamordowani przez Niemców, a Tokarzewski trafił do radzieckiego więzienia. Zaufania do krajowej konspiracji nie miał rząd na uchodźstwie, zarzucając jej prosanacyjne sympatie i próbując przejąć nad nią bezpośrednią kontrolę. Do tego dochodziły konflikty pomiędzy partiami i ich rozbieżne wizje polityczne. Służba Zwycięstwu Polski zmieniła się w Związek Walki Zbrojnej, a ten w Armię Krajową.

Mimo wszystkich tych perturbacji przetrwał jednak ideowy zarys podziemia, nakreślony jesienią 1939 roku przez pierwsze grono konspiratorów złożone z wojskowych oficerów o lewicowych poglądach oraz z działaczy partii robotniczych i chłopskich. Jak jesienią 1944 roku, tuż po klęsce powstania warszawskiego, pisał zasiadający wówczas w podziemnym parlamencie Zygmunt Zaremba, „w wyniku zwrotu dziejów ciężar walki i odpowiedzialności narodu przeszedł na masy ludowe i mimo oporu stawianego przez żywioły wsteczne przemiana ta znalazła szeroki wyraz w wewnętrznym życiu Polski Podziemnej. Było ono przesiąknięte na wskroś ideałami demokracji, nie tylko politycznej, ale i społecznej”.

Idź do oryginalnego materiału