Nie cichną echa wczorajszej zapowiedzi szefa rosyjskiego MON siergieja szojgu. Nic w tym dziwnego – oddanie Chersonia i ucieczka na wschodni brzeg Dniepru to wydarzenie porównywalne z wycofaniem się ruskich z północy Ukrainy wiosną tego roku. Wtedy też pierwszym doniesieniom towarzyszyły nieufność i sceptycyzm; trzeba było kilku dni, by zorientować się, iż orki rzeczywiście dają nogę.
Wielu obserwatorów doszukuje się drugiego dna. Rosyjskiej pułapki polegającej na rzekomym opuszczeniu miasta, by wciągnąć weń ukraińskie oddziały, które następnie zostaną zdziesiątkowane. W tym scenariuszu w Chersoniu pozostały w ukryciu liczne rosyjskie jednostki, na wschodnim brzegu zaś przygotowywane jest silne uderzenie.
Nie mam złudzeń, iż Chersoń kryje w sobie wiele „niespodzianek”. Że gdy już wejdą tam Ukraińcy, konieczne będzie sprawdzenie domu po domu; w wielu prawdopodobnie kryją się miny-pułapki. Każdy odwrót produkuje maruderów, więc i tacy znajdą się na mieście. Większość się podda, część – zdemoralizowana i uzbrojona – może stanowić zagrożenie. Ale to, w mojej ocenie, wszystko. Innych ryzyk nie ma, rosjanie nie są w tej chwili zdolni do niczego poza wycofaniem i towarzyszących mu działań opóźniających.
Tak naprawdę wykazują się w tym momencie niepokojącym mnie pragmatyzmem. Już wyjaśniam dlaczego.
Przyczółek na zachodnim brzegu Dniepru został de facto odcięty od reszty rosyjskich wojsk – ukraińska artyleria zdewastowała przeprawy, zarówno te stałe, jak i zaimprowizowane. Brak możliwości regularnego zaopatrzenia sam w sobie jest dramatem. A byłoby jeszcze gorzej, gdyby także część wojsk na wschodnim brzegu została odcięta. rosjanie obawiają się ukraińskiego uderzenia „od góry”, z rejonu Zaporoża, na Melitopol, może Berdiańsk, w każdym razie w kierunku Morza Azowskiego. Rozcięłoby ono rosyjski korytarz lądowy z Krymu do rosji, w kotle między Chersoniem a Melitopolem zamykając kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy. Przeszkody naturalne – rozlewisko Dniepru na północy, linia rzeki na zachodzie, oba morza (Czarne i Azowskie) na południu – ułatwiałyby Ukraińcom zadanie. Wąziutkie połączenie z Krymem z pewnością nie wystarczyłoby do utrzymania odpowiednio „gęstych” linii zaopatrzenia, co oznaczałoby zagładę wziętych w kleszcze rosjan.
O ukraińskim uderzeniu ze wskazanego rejonu mówi się już od jakiegoś czasu. Spodziewano się, iż nastąpi w drugiej połowie listopada, gdy skończy się jesienna odsłona rasputicy. Odwrót za Dniepr pozwala rosyjskiemu dowództwu na zacementowanie obrony wzdłuż rzeki aż po okolice Zaporoża i dalej na wschód równolegle do północnej krawędzi wyrąbanego wiosną korytarza. Co istotne z perspektywy rosjan, będą mogły to uczynić doborowe formacje – jednostki powietrznodesantowe, dotąd trzymane w Chersoniu. De facto więc możemy mieć do czynienia z próbą pokrzyżowania szyków Ukraińcom. Na ile skutecznej, boję się oceniać (choć wierzę, iż gen. Załużny i spółka mają nie tylko plan B, ale i C i D).
Jako się rzekło, trochę mnie ta rosyjska racjonalność niepokoi. Bo stoją za nią trzy możliwe scenariusze.
– putin przez cały czas wszystkim trzęsie i to on dowodzi. Wciąż pozostaje dyletantem, ale ten jeden raz dał się przekonać mądrzejszym generałom, iż warto oddać trochę ziemi, by nie ponieść jeszcze większej klęski. To byłaby zła wiadomość, ale Hitlerowi również zdarzało się pozwalać na odwrót, choć zasadniczo przez cały czas manualnie sterował armią, z wiadomym skutkiem. Spluńmy ze złością, pozostając przy nadziei, iż kolejne „genialne” pomysły cara zniwelują osiągnięte właśnie korzyści.
– putin realnie stracił kontrolę nad wojskiem. Nominalnie pozostaje głównodowodzącym, ale decyzje podejmują fachowcy, realnie oceniający możliwości armii rosyjskiej. Co w dalszej perspektywie może przynieść deeskalację, ale równie dobrze może oznaczać kontynuację wojny, prowadzonej przez rosjan z większą rozwagą.
– putin niczego nie stracił, ale „odzyskał rozum” i delegował kompetencje na wojskowych. Co niesie konsekwencje identyczne do tych ze scenariusza numer dwa.
Jest więc we mnie więcej ostrożności niż radości, co nie zmienia faktu, iż uchronienie Chersonia przed wyniszczającymi walkami miejskimi to dobra wiadomość niezależnie od okoliczności.
Szanowni, Facebook obdarował mnie 6-dniowym banem (za screena tekstu, gdzie pada słowo „kacapska”). Odwołałem się, bezskutecznie. Do wtorku włącznie może mnie czytać na blogu, na , zajawki materiałów pojawią się też na moich kontach na Twitterze i
.
A jeżeli chcecie mnie w pisaniu wesprzeć, będę szczerze zobowiązany. Osoby, które chciałyby czynić to regularnie, zapraszam na moje konto na Patronite:
Tych, którzy wybierają opcję „sporadycznie/jednorazowo”, zachęcam do wykorzystywania mechanizmu buycoffee.to.
Nz. Czołg ukraińskiej armii/fot. Sztab Generalny Ukraińskich Sił Zbrojnych