Rewolucja pożera własne dzieci. Represje na Kremlu osiągają nowy absurdalny poziom. "Wsadzają tylko dlatego, iż kogoś trzeba wsadzić"
Zdjęcie: Na zdjęciu głównym Władimir Putin. W ramce Maksym Krugłow podczas rozprawy w sądzie rejonowym w Moskwie, 2 października 2025 r.
Putinowska władza nie zatrzymuje się przed niczym. Kiedy kończą się prawdziwi przeciwnicy, zaczyna polować na resztki opozycji — choćby tych, którzy od dawna siedzą cicho. Maksym Krugłow, wiceszef Jabłoka, jednej z ostatnich partii próbujących mówić o demokracji w Rosji, w 2022 r. ośmielił się napisać o tragedii w Buczy. Dziś za tamte słowa siedzi w areszcie — nie dlatego, iż stanowi realne zagrożenie dla Kremla, a dlatego, iż władza potrzebuje kolejnych "zdrajców" i "dyskredytatorów" by podtrzymać działanie swojego represyjnego mechanizmu. I by ich znaleźć, nie cofa się przed niczym.