W połowie listopada tego roku szef polskiej dyplomacji ogłosił wycofanie zgody na funkcjonowanie ostatniego rosyjskiego konsulatu w Polsce mieszczącego się w Gdańsku. Była to reakcja na akt dywersji na linii kolejowej Warszawa-Lublin, który polskie służby powiązały z siatką działającą na zlecenie Rosji.
Bydynek przy ul. Batorego w Gdańsku we wtorek nie został przekazany stronie polskiej. Podjęto próby odebrania budynku, ale nikt nie otworzył urzędnikom drzwi.
Do sprawy w święta Bożego Narodzenia odniosła się rzeczniczka Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji. – Zalecamy, aby Polacy, którzy mają najwyraźniej głowy rozgrzane gorączką (...), najpierw zastanowili się nad wszystkimi możliwymi konsekwencjami takich nielegalnych i prowokacyjnych działań – mówiła Zacharowa, cytowana przez prokremlowską agencję informacyjną TASS.
Rzeczniczka rosyjskiego MSZ grozi Polsce. Jest reakcja
Stwierdziła, iż choć rosyjski konsulat zakończył swoją działalność, budynek przy Batorego należy do Rosji. – Ta nieruchomość została przekazana ZSRR do nieograniczonego i bezpłatnego użytku w okresie powojennym – przekonywała.
Zaczęła też grozić bolesnymi odpowiedziami. – Ci, którzy chcą "przejąć" budynek Konsulatu Generalnego Rosji w Gdańsku, powinni dokładnie rozważyć konsekwencje takiego posunięcia. Myślę, iż jest już wiele przykładów tego, jak Rosja odpowiada i jak bolesne są te odpowiedzi dla tych, którzy dopuszczają się niesprawiedliwości wobec naszego kraju – oświadczyła.
Do tych słów odniósł się przedstawiciel polskiego MSZ. Zwrócił uwagę na różnicę między Polską a Rosją.
"Tu wyraźnie widać różnicę między naszymi państwami. Polska chce rozstrzygnąć kwestię własności budynku po konsulacie Rosji w ramach prawa. W odpowiedzi Rosja w Boże Narodzenie zabiera głos i próbuje zastraszać. Siła argumentów, a nie argumenty siły" – napisał Maciej Wewiór na platformie X.












