Rosja odbudowuje flotę głębinową! Co to oznacza dla Europy?

warszawawpigulce.pl 1 godzina temu

Rosja ponownie rozwija jedną z najbardziej tajemniczych części swojej marynarki wojennej – flotę wyspecjalizowaną w działaniach głębinowych. Jej jednostki zajmują się operacjami przy podmorskiej infrastrukturze, takiej jak kable telekomunikacyjne i energetyczne. Eksperci podkreślają, iż to element coraz ważniejszej rywalizacji strategicznej, w której najważniejsze znaczenie mają niewidoczne dotąd obszary pod wodą.

Fot. Warszawa w Pigułce

Sabotażowa flota Putina. Tajemnicze jednostki znów wychodzą w morze

Rosja reaktywuje jedną z najbardziej tajemniczych formacji swojej marynarki wojennej – Główny Zarząd Badań Głębinowych, znany na Zachodzie jako „flota sabotażowa Putina”. Po latach ograniczonej aktywności Kreml przywraca pełną zdolność bojową jednostek, których zadaniem jest kontrola, zakłócanie i w razie potrzeby niszczenie infrastruktury krytycznej ukrytej na dnie oceanów.

Broń ukryta pod wodą

Choć o tej formacji mówi się niewiele, jej możliwości są ogromne. Specjalistyczne okręty, takie jak „Łoszarik” czy „Biełgorod”, nie przenoszą rakiet ani torped, ale wyposażone są w manipulatorowe „szczęki” i systemy do precyzyjnych operacji na głębokościach sięgających choćby 3000 metrów. Mogą mapować, podłączać się, a choćby fizycznie przecinać podmorskie kable telekomunikacyjne – te same, którymi płynie większość światowej komunikacji, od rozmów telefonicznych po transakcje bankowe i transfer danych rządowych.

Groźba dla Zachodu

Kontrola nad podmorskimi kablami oznacza możliwość szantażu o skuteczności większej niż klasyczne działania militarne. To wiedzą także zachodnie wywiady, które od lat śledzą ruchy rosyjskich okrętów. W ostatnich miesiącach ich aktywność zwiększyła się na Morzu Norweskim i Północnym, gdzie przebiegają najważniejsze kable do Wielkiej Brytanii i Niemiec. Niepokój budzą również sygnały o rosyjskich operacjach rozpoznawczych na Bałtyku – szczególnie po sabotażu gazociągów Nord Stream.

Zimna wojna na dnie oceanów

Państwa NATO inwestują w monitoring dna morskiego i rozwój sonarów, które mają wychwytywać obecność rosyjskich jednostek. W ćwiczeniach sojuszu coraz częściej pojawiają się scenariusze ochrony infrastruktury krytycznej – kabli i gazociągów. Norwegia, Wielka Brytania i USA intensyfikują patrole lotnicze, a Polska prowadzi regularne kontrole w rejonie Bałtyku.

Nowa broń psychologiczna Kremla

Choć Rosja oficjalnie tłumaczy działalność floty jako „badania oceanograficzne”, zachodni eksperci są zgodni – to narzędzie presji i destabilizacji. Sama groźba ingerencji w podmorskie arterie łączności wystarcza, by zasiewać niepewność i obawy w Europie. To właśnie dlatego GUGI, „flota duchów Putina”, znów stała się priorytetem Kremla.

Idź do oryginalnego materiału