Minister spraw zagranicznych Rosji, Siergiej Ławrow, wykluczył rozmieszczenie zagranicznych wojsk na Ukrainie w ramach ewentualnego porozumienia pokojowego, co może skomplikować, a choćby storpedować początkowe wysiłki kierowane przez USA mające na celu zakończenie konfliktu.
Komentarze Ławrowa padły podczas spotkania z ministrem spraw zagranicznych Indii w Moskwie, po tygodniu intensywnej dyplomacji między przywódcami amerykańskimi i europejskimi dotyczącej gwarancji bezpieczeństwa dla Kijowa przed możliwym trójstronnym szczytem pokojowym USA-Rosja-Ukraina w nadchodzących tygodniach.
Centralnym elementem tych gwarancji bezpieczeństwa jest koncepcja „sił zapewniających bezpieczeństwo”, złożonych z żołnierzy państw europejskich, które miałyby działać jako odstraszacz przed ewentualnym rosyjskim atakiem.
Jednak w czwartek Ławrow stwierdził, iż Moskwa od zawsze postrzega obecność zagranicznych wojsk na Ukrainie jako „absolutnie nieakceptowalną dla Rosji”, według państwowej agencji TASS.
Trudny start dla amerykańsko-europejskich planów
Zamiast tego rosyjski minister spraw zagranicznych powołuje się na komunikat opracowany przez strony konfliktu w pierwszych tygodniach pełnoskalowej inwazji w 2022 roku jako podstawę gwarancji bezpieczeństwa.
Tak zwany komunikat z Istambułu oznaczałby, iż Ukraina „nie wstępuje do żadnych sojuszy wojskowych, nie rozmieszcza zagranicznych baz wojskowych ani kontyngentów”. Nakładałby również obowiązek samodeklaracji Ukrainy jako „trwale neutralnego państwa”, co w praktyce oznaczałoby brak możliwości integracji z Europą czy NATO.
Dyskusje na temat tego komunikatu zostały przerwane po odkryciu dowodów na rozległe zbrodnie wojenne w wyzwolonych ukraińskich miastach Irpień i Bucha w kwietniu 2022 roku.
Komisarz UE ds. obrony, Andrius Kubilius, zareagował już na platformie Bluesky, zadając pytanie, kto jest „prawdziwym szefem w Kremlu?” i wskazując, iż stanowisko Ławrowa wydaje się nie odpowiadać poglądom jego przełożonego, Władimira Putina.