Rosyjskie przysłowie: - Rosyjskie przysłowie, które mnie niepokoi w kontekście wojny w Ukrainie brzmi: "spłonęła chata, niech spłonie i stodoła". Czy jest coś na rzeczy? - zapytał dziennikarz Gazeta.pl Grzegorz Sroczyński Włodzimierza Marciniaka podczas programu "To nie takie proste". - To jak "Śmierć Iwana Iljicza" Lwa Tołstoja - "po co świat ma istnieć, skoro ja mam umrzeć" - odparł były ambasador Rosji w Polsce.
REKLAMA
Wizja Putina: Prowadzący dopytał, czy zgodnie z przesłaniem tego powiedzenia, "świat nie ma sensu z Rosją niezwycięską i upokorzoną w wojnie w Ukrainie". - Dla Władimira Putina nie ma sensu, bo jak miałby rządzić taką Rosją. (...) Dla mentalności bandyckiego Petersburga ktoś, kto został poniżony, to tak jakby umarł - powiedział ekspert. - No niestety samce alfa na ogół giną, rzadko umierają śmiercią naturalną - dodał Marciniak. Jak zaznaczył, "tworzy to sytuację bez wyjścia i stąd też groźby atomowe i opowieści o tym, iż inni zdechną, a my pójdziemy do raju, co jest nieprawdą". - Gdyby Putin był osobą wierzącą, to nigdy by czegoś takiego nie powiedział, bo świat istnieje niezależnie od niego - podkreślił politolog.
Zobacz wideo Spłonęła chata, niech spłonie i stodoła - rosyjska mentalność w polityce
Czytaj także: "Jak Rosja postrzega Polskę? Ekspert: Wykorzysta okazję, gdy tylko zobaczy naszą słabość".Źródło: Gazeta.pl