Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało polskiego ambasadora Krzysztofa Krajewskiego na pilną rozmowę. Jednocześnie w rosyjskich mediach państwowych przekazano, iż do 30 grudnia zamknięty zostanie polski konsulat generalny w Irkucku, ostatnia poza Moskwą polska placówka w Federacji Rosyjskiej.
Z punktu widzenia języka dyplomacji to ruch o bardzo czytelnym znaczeniu. Wezwanie ambasadora do gmachu MSZ jest formą oficjalnego "wręczenia żółtej kartki", a zamknięcie konsulatu ograniczeniem obecności danego państwa na terytorium drugiego. Rosja tym samym komunikuje, iż nie zamierza pozostawić bez odpowiedzi ostatnich kroków Warszawy, a szczególnie decyzji o zamknięciu rosyjskiego konsulatu w Gdańsku.
To jasna odpowiedź za Gdańsk
Warszawa kilka dni temu ogłosiła wycofanie zgody na funkcjonowanie ostatniego rosyjskiego konsulatu w Polsce mieszczącego się w Gdańsku. Była to reakcja na akt dywersji na linii kolejowej Warszawa-Lublin, który polskie służby powiązały z siatką działającą na zlecenie Rosji. Według ustaleń śledczych sabotażu miało dokonać dwóch obywateli Ukrainy współpracujących z rosyjskimi służbami specjalnymi, a celem miało być doprowadzenie do katastrofy w ruchu lądowym. Zdradziły ich m.in. pozostawione na miejscu zdarzenia karty SIM.
Zamknięcie placówki w Gdańsku nie było pierwszym takim ruchem. Wcześniej Polska w podobny sposób zareagowała na podejrzane pożary i podpalenia, m.in. w centrum handlowym przy Marywilskiej w Warszawie, ograniczając sieć rosyjskich konsulatów w Krakowie i Poznaniu. Kreml odpowiadał symetrycznie, likwidując polskie konsulaty m.in. w Petersburgu i Kaliningradzie.
Teraz spirala odwetu wchodzi w kolejną fazę. Po polskiej decyzji o Gdańsku rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa wprost zapowiadała, iż Moskwa "zredukuje dyplomatyczno–konsularną obecność Polski w Rosji". Zamknięcie konsulatu w Irkucku jest materializacją tej groźby i czytelnym sygnałem, iż Kreml traktuje ruch Warszawy jako cios wymagający odpowiedzi.
Syberyjska dziura na konsularnej mapie Polski
Likwidacja konsulatu generalnego w Irkucku ma przede wszystkim praktyczne konsekwencje dla Polaków zamieszkałych lub pracujących na Syberii i rosyjskim Dalekim Wschodzie. Do tej pory to właśnie ta placówka obsługiwała ogromne terytorium – od Bajkału po Jakucję. Po jej zamknięciu wszystkie sprawy obywateli RP zostaną skumulowane w ambasadzie w Moskwie.
W praktyce oznacza to dłuższe procedury, więcej formalności realizowanych na odległość i większą uciążliwość np. przy wyrabianiu dokumentów, legalizacji pobytu czy pomocy kryzysowej. Reporter RMF FM Krzysztof Berenda usłyszał jednak w polskim MSZ, iż decyzja Rosjan nie jest zaskoczeniem i nasza dyplomacja jest na to gotowa. Zapowiedzi cięcia polskiej obecności konsularnej w Federacji pojawiały się od chwili, gdy Warszawa postanowiła zamknąć rosyjską placówkę w Gdańsku.









