Władimir Putin próbuje wykorzystać niedawny zamach terrorystyczny w swojej walce przeciwko Ukrainie. Choć konsekwentnie oskarża ją o zlecenie ataku i sponsorowanie sprawców, choćby Rosjanie nie wierzą w jego narrację. Uważają, iż to wina władz, które nie zapewniły społeczeństwu odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa. — Gdzie była policja? (...) Ludzie wzywali pomoc, ale nikt nie przybył — mówi anonimowo Rosjanin. Inni są jeszcze bardziej sfrustrowani.