Zarówno w przypadku Pokrowska, jak i Kupiańska, obserwujemy kolejny etap zdobywania przez Rosjan ukraińskich miast. Standardowo proces ten zaczyna się długim okresem walk na przedpolach, kiedy Ukraińcy - mimo rosyjskich prób okrążenia miasta i odcięcia zaopatrzenia - są w stanie powstrzymywać agresora przed uchwyceniem pozycji w zabudowaniach. Kiedy jednak obrońcy słabną, Rosjanie zaczynają infiltrować kolejne dzielnice i w walkach na krótkim dystansie wypierać Ukraińców. Jeszcze dość długo ukraińska obrona może utrzymywać nieliczne pozycje na skraju miasta, ale zwykle ich los jest przesądzony.
REKLAMA
Pokrowsk spenetrowany
Aktualnie w przypadku obu wspomnianych wyżej miast jesteśmy na środkowym etapie. Rosjanie infiltrują centralne dzielnice Pokrowska i Kupiańska, które stały się ziemią niczyją, gdzie często dochodzi do chaotycznych walk na krótkich dystansach. Trzeba przyznać, iż dojście do tego etapu trwało jednak długo. W przypadku Pokrowska choćby bardzo długo, bo nieco ponad rok. Rosjanie dotarli do jego przedmieść już na przełomie sierpnia i września 2024 roku. Ukraińcy zdołali jednak wówczas ustabilizować front, który przez następne pół roku prawie się nie ruszył. Sytuacja zaczęła się pogarszać wiosną, gdy Rosjanie odnieśli spore sukcesy na jego wschodniej flance, doprowadzając latem do częściowego okrążenia przy pomocy dronów. Stwarza to teraz sytuację, kiedy wszystkie drogi utwardzone i gruntowe na terenie nominalnie kontrolowanym przez Ukraińców, stają się zbyt niebezpieczne, by swobodnie poruszać się po nich samochodami. Znacząco ogranicza zdolność do zaopatrywania obrońców miasta, a co za tym idzie, ich skuteczność. Tego rodzaju działania nie prowadzą do natychmiastowego załamania, ale raczej "podduszania" obrony. Efekty narastają z czasem, co właśnie zaczynamy obserwować.
Realia jeżdżenia drogami w rejonie Pokrowska. Wraki zniszczonego wcześniej pojazdu, rosyjski dron eksplodujący tuż za bagażnikiem, ucieczka przed kolejnym.
Choć Ukraińcom późnym latem udało się zablokować proces dalszego przebijania się Rosjan na tyły Pokrowska, to niemal równocześnie agresor zwiększył presję od frontu. Jeszcze we wrześniu ukraińscy albo proukraińscy twórcy map kontroli zaczęli zaznaczać południowe skraje miasta jako ziemię niczyją. Rosjanie na tyle często byli w stanie się tam zapędzać, iż nie sposób było uznać je za pewnie kontrolowane przez Ukraińców. Ci mieli regularnie eliminować małe grupki infiltrujących rosyjskich żołnierzy, ale ponoszone w trakcie takich walk straty, połączone z atakami dronów, artylerii i lotnictwa, osłabiały też obrońców.
Sytuacja w Pokrowsku. Znaczna część miasta i jego okolic oznaczone kolorem żółtym to nowa 'szara strefa'Fot. map.ukrdailyupdate.com
Mapa w większej rozdzielczości
Efekt jest taki, iż aktualnie część bardziej proukraińskich lub neutralnych twórców map zaznacza już prawie całą południową część Pokrowska jako ziemię niczyją, aż po dzielące miasto - mniej więcej na pół - tory kolejowe. Pojawiły się choćby nagrania z dronów, na których widać cywilów (w mieście pozostaje grupa ludzi odmawiających ewakuacji), postrzelonych podczas przeprawiania się przez nie z zapasami. Ukraińcy twierdzą, iż to efekt działania jednej z grup Rosjan, którzy przeniknęli do centrum miasta. Mieli zostać już wyeliminowani, ale sam fakt jak daleko dotarli, świadczy o słabości obrony. Jednocześnie pojawiło się kilka nagrań pokazujących zasadzki Rosjan na ukraińskich żołnierzy prawie w centrum miasta i wymianę ognia na krótkich dystansach. choćby Ukraińcy piszą, iż sytuacja jest zła i gwałtownie się pogorszyła w ciągu ostatnich kilku tygodni.
Choć sam Pokrowsk skupia najwięcej uwagi, to obok niego, jeszcze głębiej w rosyjskich kleszczach, jest mniejsze miasto Myrnohrad. Na przestrzeni ostatniego miesiąca Rosjanie coraz częściej widziani są w jego granicach, po miesiącach trzymania wroga na dystans na okolicznych polach i w wioskach. Miasto ma jednak najpewniej mniejszy priorytet dla Rosjan, bo jeżeli upadnie Pokrowsk, to tym bardziej Myrnohrad. Utrzymanie się w nim w innym wypadku byłoby dla Ukraińców samobójstwem w okrążeniu.
Miasto padające zaskakująco szybko
Podobnie rozwijają się wydarzenia w położonym daleko na północy Kupiańsku. Ukraińcy odbili to miasto jesienią 2022 roku. Położone nad dużą - jak na ten region - rzeką Oskił, stanowiło bardzo istotny węzeł logistyczny dla znacznego odcinka frontu. Długo było bezpieczne. Rosjanie od 2023 roku łamali sobie zęby na ukraińskiej obronie stojącej dalej na wschód, po drugiej stronie rzeki. Na przełomie 2024 i 2025 roku zaczęli jednak przenikać przez najwyraźniej słaby odcinek obrony na północ od miasta, gdzie do Oskiłu przylega duży kompleks leśny. Z trudnościami i mozolnie, ale zbudowali sobie przyczółek po drugiej stronie rzeki, którego Ukraińcy nigdy nie zdołali zlikwidować. Postępy Rosjan były bardzo powolne, a intensywność walk relatywnie niska, na przykład w porównaniu z Pokrowskiem. Od zimy do końca lata zdołali dotrzeć od przyczółka na północ od Pokrowska, do przedmieść Kupiańska. Jednak kiedy już się tam znaleźli, to sytuacja zaczęła się pogarszać kaskadowo.
Na przestrzeni ostatnich dwóch miesięcy obrona miasta przeszła od etapu Rosjan na dalekich przedmieściach do Rosjan w centrum Kupiańska. Sytuacja przypomina to, co dzieje się w Pokrowsku. Przez nieszczelną ukraińską obronę przenikają coraz większe grupy rosyjskich żołnierzy, którzy zajmują pozycje w coraz dalszych budynkach. Aktualnie mają nie tyle okazjonalnie docierać do centrum, co według niektórych, wręcz już je kontrolować. Większość miasta choćby na najbardziej zachowawczych ukraińskich mapach przedstawiona jest już jako ziemia niczyja. Ogólnie sytuację w Kupiańsku sami Ukraińcy często określają jako chaotyczną i narzekają na brak adekwatnych przygotowań do obrony. Może w tym być sporo prawdy, skoro tutaj Rosjanie choćby nie musieli brać miasta w kleszcze i nie podduszali jego obrońców miesiącami, utrudniając im aprowizację. Zdołali się wbić do niego, atakując tylko z jednego kierunku i to na dość wąskim froncie, na dodatek mając za plecami prowizoryczne przeprawy przez rzekę.
Sytuacja w Kupiańsku, według samych Ukraińców. Rosjanie pewnie uchwycili pozycje w centrum miasta a znaczne obszary wokół to szara strefaFot. DeepState
Mapa w większej rozdzielczości
Wolne od Rosjan pozostają tylko południowe przedmieścia i przemysłowa dzielnica po wschodniej stronie Oskiłu. Jak na tempo tej wojny, utrata miasta postępuje wręcz błyskawicznie. Bez istotnego wzmocnienia tego kierunku przez ukraińskie dowództwo, miasto może zostać ostatecznie stracone w ciągu miesiąca. Przełoży się to znacząco na sytuację w całej okolicy. Na wschód od Kupiańska Ukraińcy ciągle utrzymują znaczny obszar po drugiej stronie rzeki Oskił. Jest on zaopatrywany dzięki licznym prowizorycznym przeprawom na południe od miasta, ale jego utrata ułatwi Rosjanom ich atakowanie. Dodatkowo stworzy warunki do dalszego ataku wzdłuż rzeki, by jeszcze głębiej wejść za plecy Ukraińców. Można przypuszczać, iż w perspektywie kilku miesięcy wymusi to ewakuację całego tego obszaru i cofnięcie się za Oskił.
Obrona jak ser szwajcarski
Losy obu miast są symptomatyczne dla sytuacji na całym froncie. Ukraińcom skrajnie brakuje żołnierzy piechoty do obsadzania pierwszej linii obrony. W efekcie jest ona porowata, bo pomiędzy poszczególnymi punktami oporu znajdują się słabo dozorowane i chronione obszary. Punkty oporu są symbolicznie obsadzone i liczą zwykle kilku ludzi, a Rosjanie - jeżeli je wykryją - "zmiękczają" je bombami lotniczymi, dronami i artylerią. Analiza miejsc pojawiania się lejów stała się wręcz narzędziem do ustalania przebiegu linii frontu. Tam, gdzie spadają bomby, tam musi być skupiona uwaga Rosjan; kiedy zaczynają je zrzucać gdzieś dalej, oznacza to najprawdopodobniej zdobycie danej pozycji.
Głównym fundamentem obrony pozostają drony rozpoznawcze, które mają wykryć rosyjskie ataki i skierować na nie inne drony oraz artylerię. Dodatkowo dużą rolę odgrywają miny i - w przypadku rzadkich większych ataków przy pomocy ciężkich pojazdów - także rakiety przeciwpancerne. Generalnie chodzi o wykrwawienie i zatrzymanie Rosjan, zanim dotrą do efemerycznej faktycznej linii obrony. Ta strategia działa, jeżeli chodzi o zadawanie agresorowi ciągłych znacznych strat i spowalnianie go. Nie działa jednak jeżeli chodzi o zatrzymanie. Rosjanie mają znacznie więcej ludzi. Giną na dużą skalę, ale pozostający przy życiu docierają do ukraińskich pozycji lub za nie.
Ukraińcom pozostaje używać swoich skromnych rezerw do wzmacniania najbardziej krytycznych odcinków frontu, gdzie wyczerpanie i błędy brygad, które trzymają pierwszą linię, prowadzą do lokalnej zapaści. Tak jak to było latem na północ od Pokrowsk,a w rejonie miasta Dobrobilla. Rosjanie przebili się tam przez obronę, zaczęli gwałtownie iść naprzód, ale na miejsce skierowano specjalne oddziały szturmowe, które ustabilizowały sytuację i choćby lokalnie ich odrzuciły. Zabrakło jednak podobnych sił, by analogicznie zareagować na sytuację w Kupiańsku, czego skutki właśnie widzimy.
Zobacz wideo






