Rosyjska flota cieni: Od omijania sankcji do ataków dronami na europejskie lotniska

euractiv.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: https://euractiv.pl/section/bezpieczenstwo-i-obrona/news/rosyjska-flota-cieni-od-omijania-sankcji-do-atakow-dronami-na-europejskie-lotniska/


Ponad tysiąc statków, miliardy dolarów na wojnę i drony atakujące infrastrukturę lotniczą – rosyjska flota cieni ewoluuje z narzędzia omijania sankcji w zaawansowaną broń wojny hybrydowej wymierzoną w Europę.

– Rosjanie wykorzystują tankowce nie tylko do generowania dochodów na potrzeby wojny, ale także do gromadzenia informacji wywiadowczych, a choćby działań sabotażowych. Można temu całkowicie zapobiec – przekonywał prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

– Nasze służby wywiadowcze aktywnie współpracują z partnerami, aby uniemożliwić Rosji wykorzystywanie statków tzw. „floty cieni” do sabotażu lub innych prób destabilizacji Europy – dodał.

„Flota cieni” od początku funkcjonowała na granicy legalności. Według dostępnych raportów jej trzon stanowi od 1100 do 1400 statków, a wraz z jednostkami działającymi w tzw. szarej strefie liczba ta może przekraczać 2000. Rosja stworzyła ten system na wzór irańskiej floty cieni, która od 2015 roku wykorzystywana była do eksportu ropy z Iranu.

– To głównie stare tankowce, często mające ponad 20 lat, które w normalnych warunkach powinny zostać zezłomowane. przez cały czas jednak przewożą ropę, często bez odpowiednich certyfikatów i ubezpieczeń – tłumaczy Mariusz Marszałkowski, zastępca redaktora naczelnego portalu Defence24.

Ciągła rotacja tożsamości

Kluczowym elementem systemu jest ciągła rotacja tożsamości: statki regularnie zmieniają nazwy i bandery – jest to praktyka znana jako „flag hopping”. Celem tych działań jest zamazanie obrazu i utrudnienie identyfikacji podmiotów powiązanych z rosyjskim państwem.

– Moskwa zbudowała schemat floty w taki sposób, by nie opierał się on na jednej korporacji czy spółce, ale na dziesiątkach, jeżeli nie setkach różnych podmiotów, które zarządzają po jednym lub dwóch statkach. Te spółki to firmy-widma zarejestrowane gdzieś w Hongkongu, Singapurze czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich – tłumaczy ekspert..

Statki z tej sieci manipulują sygnałami satelitarnymi GNSS, w tym GPS, fałszując swoją lokalizację. Przykładem takiego „prania tożsamości” jest tankowiec Boracay, który pływał również pod nazwami Kiwala i Varuna. Dwóch członków załogi tego rosyjskiego tankowca, zatrzymanego u wybrzeży Francji, aresztowano 1 października. Okręt podejrzewa się o udział w serii incydentów z dronami, które sparaliżowały ruch na kilku lotniskach w Danii.

– Flota cieni stosuje zaawansowane techniki unikania wykrycia. Statki rutynowo wyłączają transpondery AIS, znikając z oficjalnych map ruchu morskiego – wyjaśnia Marszałkowski.

– Mamy więc do czynienia z kaskadową piramidą, której celem jest ukrycie po pierwsze klientów kupujących, a po drugie pochodzenia tych statków i źródeł ich ładunków. Chodzi o maksymalne utrudnienie ich śledzenia – dodaje.

Ryzykowne przeładunki ropy

Operacje STS (ship-to-ship), czyli przeładunek ropy ze statku na statek, stanowią podstawę działalności rosyjskiej floty cieni.

– Statki przenoszą ładunek między sobą, odpływają, a po pewnym czasie ponownie uruchamiają transpondery. Statek z ropą płynie następnie do docelowego klienta, który nie chciałby być uznany za odbiorcę surowca z Rosji. Ten sposób ma na celu utrudnienie identyfikacji ostatecznego odbiorcy ładunku pochodzącego z rosyjskich portów – wyjaśnia redaktor Defence24.

Według raportu Kijowskiej Szkoły Ekonomii (KSE) dzięki flocie cieni Rosja sprzedaje ropę powyżej pułapu cenowego ustalonego przez państwa G7, co w 2024 roku przyniosło jej około 9,4 miliarda dolarów dodatkowego przychodu.

Autorzy raportu podkreślają, iż „około 40 procent tych środków finansuje rosyjski wysiłek wojenny”. Działalność floty zaburza również globalny rynek transportu morskiego, tworząc dwupoziomowy system przewozów, w którym transport rosyjskiej ropy wiąże się z wyższymi stawkami frachtowymi.

Około dwóch trzecich statków floty cieni nie posiada odpowiedniego ubezpieczenia P&I (Protection and Indemnity), które chroni przed kosztami szkód wyrządzonych osobom trzecim lub środowisku. „W razie wycieku ropy ze starego tankowca podczas operacji STS, koszty sprzątania mogą sięgnąć setek milionów dolarów” – zauważają autorzy.

– Te jednostki stanowią poważne wyzwanie również z perspektywy ochrony środowiska. jeżeli dojdzie do katastrofy i tankowiec na przykład zatonie, nikt nie poniesie kosztów usuwania jej skutków – podkreśla Marszałkowski.

Nowy cień floty cieni

Dla Europy największym zagrożeniem staje się wykorzystywanie floty cieni jako aktywnego narzędzia wojny hybrydowej. Incydenty z ostatnich miesięcy wskazują na systematyczne użycie statków handlowych do działań sabotażowych, które nasiliły się od końca 2024 roku.

W grudniu tankowiec Eagle S został powiązany z uszkodzeniem kabla energetycznego Estlink‑2 łączącego Finlandię i Estonię. W kwietniu wybrzeży Szwecji wykryto jednostki floty cieni wyposażone w zaawansowany sprzęt szpiegowski. Z kolei w czerwcu rosyjski okręt wojenny RFS Bojki jawnie eskortował dwa tankowce floty przez kanał La Manche – zdarzenie odczytywano jako gest demonstracji siły.

Szczególnie niepokojące jest jednak stosowanie statków jako mobilnych platform startowych dla dronów atakujących infrastrukturę lotniczą w kilku krajach Europy Północnej.

– Wykorzystanie statku handlowego jako platformy dronowej to idealna taktyka hybrydowa: zapewnia mobilność, umożliwia podpłynięcie blisko celu, a kamuflaż ginie w normalnym ruchu morskim. Trudno też udowodnić odpowiedzialność, gdy właściciel ukrywa się za dziesiątkami spółek‑krzaków – wyjaśnia redaktor Defence24.

Ekspert dodaje, iż celem takich operacji nie musi być fizyczne zniszczenie infrastruktury. Wystarczy sparaliżować na dzień lub dwa duży hub lotniczy – jak Kopenhaga, Amsterdam czy Frankfurt – aby wywołać chaos i znaczące straty ekonomiczne. Zjawisko to uwidacznia niepokojące zazębianie się zagrożeń w obszarach bezpieczeństwa morskiego i lotniczego.

Najważniejsze są narzędzia prawne

Już kilkaset statków znalazło się na liście sankcyjnej jako jednostki służące transportowi rosyjskiej ropy. Nałożono na nie ograniczenia w zawijaniu do portów, nie mogą one też otrzymywać zleceń transportowych. Restrykcje dotyczą także napraw i remontów.

– Nakładanie sankcji samo w sobie nie jest wystarczająco skuteczne. Rosja robi wszystko, by ograniczyć przepływ informacji o tym, który statek pod jaką banderą i nazwą bezpośrednio angażuje się we flotę cieni. Często dopiero w drodze śledztw i monitoringu można określić to z większą dozą prawdopodobieństwa – zaznacza Marszałkowski.

Najważniejszym narzędziem prawnym w walce z flotą cieni może okazać się wymóg posiadania weryfikowalnego, solidnego ubezpieczenia P&I dla wszystkich statku wpływającego do wyłącznej strefy ekonomicznej UE.

– Konieczna jest lepsza koordynacja. Presja musi być skierowana na podmioty umożliwiające działanie floty, firmy rejestrujące statki pod tanimi banderami i niestandardowych ubezpieczycieli. W przypadku braku jakichkolwiek dokumentów przewozowych czy ubezpieczenia jednostki powinny być rekwirowane – podkreśla redaktor Defence24.

Egzekwowanie tego wymogu przez inspekcję morską, nie na podstawie sankcji, ale przepisów bezpieczeństwa, pozwoliłoby wyłapać niebezpieczne i nieubezpieczone jednostki. Podejście to przesuwa akcent z polityki sankcyjnej na kwestie bezpieczeństwa morskiego.

Idź do oryginalnego materiału