W nocy z wtorku na środę obiekt latający spadł i eksplodował na polu kukurydzy w miejscowości Osiny w powiecie łukowskim na Lubelszczyźnie. Według PAP eksplozja uszkodziła dwa domy w okolicy - wybito szyby okienne, uszkodzono futryny i połacie dachowe w budynkach oddalonych o kilkadziesiąt oraz około 150 metrów od miejsca zdarzenia. Nikt nie został ranny w wyniku incydentu.
Minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz potwierdził oficjalnie w środę, iż "mamy do czynienia z prowokacją Federacji Rosyjskiej, z rosyjskim dronem". Jak informuje Rzeczpospolita, moment incydentu zbiegł się z dyskusjami o rozmowach pokojowych, co sugeruje strategiczną prowokację ze strony Rosji.
Trudności w identyfikacji drona
Prokurator Grzegorz Trusiewicz poinformował podczas briefingu w Osinach, iż na miejsce przybył biegły z Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia w Zielonce. Skala zniszczeń urządzenia wybuchowego jest tak duża, iż nie można precyzyjnie określić, skąd pochodzi dron ani jakiej jest produkcji. Na silniku, który jest największym zachowanym elementem urządzenia, ujawniono napisy "prawdopodobnie w języku koreańskim".
Ze szczątków zebranych na miejscu wynika, iż w Osinach spadł "spory dron wojskowy". Według ekspertów cytowanych przez Bankier.pl był to prawdopodobnie dron typu Gierań-2/Shahed 136. Krater po eksplozji ma średnicę 5-6 metrów i głębokość 50 centymetrów, jak podaje Onet.
Zakrojone na szeroką skalę śledztwo
Śledczy zebrali już spory materiał dowodowy i przesłuchali około 10 osób w ramach dochodzenia. Prokurator zaapelował do mieszkańców, którzy mają informacje o zdarzeniu lub nagrania z zajścia, o kontakt z policją lub żandarmerią wojskową. Służby poszukują szczątków drona na powierzchni około 2-3 hektarów.
W newralgicznym momencie w działaniach uczestniczyło do 150 osób, w tym policja, żandarmeria wojskowa, straż pożarna i żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej. Oględziny miejsca zdarzenia są kontynuowane w czwartek - prokurator zapowiedział dalsze poszukiwania po przerwaniu działań ze względu na brak światła w środę wieczorem.
Luki w obronie powietrznej
Eksperci cytowani przez Bankier.pl oceniają, iż incydent był "testowaniem systemu" przez Rosję w celu sprawdzenia polskich możliwości obrony powietrznej. Polskie systemy obrony powietrznej mają ograniczenia poniżej wysokości 3 kilometrów z powodu odstępów między stacjami radarowymi. Business Insider podkreśla, iż tego typu prowokacje mogą być częścią szerszej strategii testowania zdolności NATO.
Wsparcie dla poszkodowanych
Lubelski Urząd Wojewódzki zapewnił wsparcie finansowe dla właścicieli uszkodzonych budynków. W czwartek na miejsce udają się pracownicy Wydziału Polityki Społecznej, aby zweryfikować potrzeby poszkodowanych mieszkańców, jak informuje rzecznik wojewody Dorota Grabowska. Po zebraniu raportów wojewoda lubelski podejmie decyzję o wsparciu finansowym w formie zasiłków celowych wynoszących około 8 tysięcy złotych.
Część mieszkańców skorzystała już w środę ze wsparcia psychologicznego w związku z traumatycznym wydarzeniem, informuje Gazeta Wyborcza. Polsat News donosi, iż władze lokalne zapewniają pełną pomoc w naprawie uszkodzeń.
Reakcja dyplomatyczna
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski napisał na platformie X, iż kolejne naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej ze wschodu potwierdza najważniejszą misję Polski wobec NATO - obronę własnego terytorium. MSZ zapowiedziało już wysłanie noty protestacyjnej skierowanej do strony rosyjskiej w związku z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej.
Fakt podkreśla, iż to kolejny przypadek naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony w ostatnich miesiącach. Incydent wpisuje się w szerszy wzorzec prowokacji rosyjskich wobec państw NATO, jak analizuje Rzeczpospolita.
Źródła wykorzystane: "PAP", "Rzeczpospolita", "Bankier.pl", "Business Insider", "Onet", "Gazeta Wyborcza", "Polsat News", "Fakt"
Uwaga: Ten artykuł został zredagowany z pomocą Sztucznej Inteligencji.