Rosyjskie drony znowu krążą niebezpiecznie blisko granic NATO, a tym razem uderzenie były tak blisko, iż Rumunia musiała poderwać myśliwce bojowe. W nocy z piątku na sobotę rakiety uderzyły w przeprawę promową na Dunaju w ukraińskiej Orliwce, dosłownie rzut beretem od rumuńskiej granicy.

Fot. Shutterstock
Wicepremier Ukrainy do spraw odbudowy Ołeksij Kułeba potwierdził w mediach społecznościowych, iż rosyjskie drony uderzyły w infrastrukturę przeprawy promowej, niszcząc ponad dziesięć ciężarówek i raniąc cywilów. Co istotne – to był już trzeci atak na tę lokalizację w ostatnich miesiącach.
Orliwka to strategiczny punkt na mapie południowej Ukrainy. Znajduje się nad Dunajem, który w tym miejscu stanowi naturalną granicę między Ukrainą a Rumunią, członkiem NATO i Unii Europejskiej. Przeprawa promowa łączy ukraińskie Reni z rumuńskim Isaccea i jest kluczową arterią transportową dla towarów płynących z Ukrainy na Zachód. To jedna z niewielu tras, które pozostały sprawne po rosyjskich atakach na porty nad Morzem Czarnym.
Rumunia reaguje – dwa F-16 w powietrzu
Reakcja Bukaresztu była natychmiastowa. Ministerstwo Obrony Rumunii potwierdziło, iż w odpowiedzi na aktywność rosyjskich dronów poderwano dwa myśliwce F-16. To samoloty wielozadaniowe, zdolne zarówno do walki powietrznej, jak i atakowania celów naziemnych. Ich obecność w powietrzu to jasny sygnał dla Moskwy – rumuńska przestrzeń powietrzna jest pilnowana i każde naruszenie będzie miało konsekwencje.
Równocześnie ogłoszono alarm powietrzny w północnej części powiatu Tulcza, najbliżej położonego do ukraińskiej granicy. Mieszkańcy dostali ostrzeżenie przez systemy alarmowe – to już nie jest odległa wojna, to zagrożenie tuż za progiem. Dla rumuńskich rodzin zamieszkałych nad Dunajem rosyjskie drony stały się częścią codzienności, tak jak dla Polaków zamieszkałych przy granicy z Białorusią.
Przeprawa promowa między Orliwką a rumuńskim Isaccea została tymczasowo zamknięta. Ukraińskie służby graniczne poprosiły kierowców ciężarówek i osobowych o korzystanie z alternatywnych przejść, dopóki nie zostaną usunięte skutki ostrzału. Dla tysięcy przewoźników to ogromny problem – objazdowe trasy to dodatkowe kilometry, godziny czekania, wyższe koszty paliwa. Ale lepsze to niż ryzykować życie w miejscu, w które właśnie uderzyły rosyjskie rakiety.











