

„Atak tymi rakietami na rosyjskie instalacje (…) będzie uważany za bezpośredni udział Niemiec w działaniach wojennych u boku reżimu kijowskiego, ze wszystkimi konsekwencjami, jakie się z tym wiążą” – ostrzegło rosyjskie MSZ, cytowane przez agencję AFP.
To reakcja MSZ Rosji na wypowiedź przyszłego kanclerza Niemiec Friedricha Merza, który w niedzielę w stacji ARD oświadczył, iż ewentualną dostawę Taurusów do Ukrainy trzeba uzgodnić z europejskimi partnerami. — Ukraińska armia musi wyjść z defensywy — zawsze tylko reaguje — podkreślił Merz.
Niepewny los Taurusów dla Ukrainy
Po USA, Niemcy udzielają Ukrainie największego wsparcia militarnego w jej wojnie obronnej z Rosją. Jednak dostawa niektórych systemów uzbrojenia była kontrowersyjna od początku wojny. — Nic nie było dyskutowane dłużej i goręcej, niż ewentualna dostawa pocisków manewrujących Taurus — zauważył w środę portal programu informacyjnego telewizji ARD.
Ukraina od dawna liczy, iż Niemcy dostarczą jej system uzbrojenia dalekiego zasięgu, który umożliwiłby przeprowadzanie ataków głęboko na terytorium Rosji. Jednak ustępujący kanclerz Olaf Scholz stanowczo sprzeciwiał się dostawie Taurusów. Głównym argumentem Scholza przeciwko dostawie tej broni było to, iż Niemcy będą narażone na ryzyko wciągnięcia w wojnę. — Należy zrobić wszystko, aby „nie stać się stroną w wojnie” — powiedział Scholz w Bundestagu w listopadzie 2024 r.
Jako przywódca opozycji Merz wzywał do przekazania Taurusów Ukrainie. CDU/CSU złożyło w Bundestagu kilka wniosków popierających dostawy tych pocisków, ale zostały one odrzucone.