Rosyjskie „zielone ludziki” przy granicy z Estonią

tygodnikprogram.com 3 godzin temu

Rosja znów testuje cierpliwość Zachodu – tym razem u granic Estonii. Jak wynika z najnowszego raportu amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), rosyjskie wojsko użyło w okolicach estońskiej granicy tzw. „zielonych ludzików”, czyli uzbrojonych żołnierzy bez oznaczeń. To pierwszy taki incydent od lat w bezpośrednim sąsiedztwie państwa NATO.

Do incydentu doszło 10 października w południowo-wschodniej części Estonii. Władze w Tallinnie zdecydowały o zamknięciu przejścia granicznego Saatse po tym, jak po rosyjskiej stronie zaobserwowano grupę uzbrojonych, niezidentyfikowanych mężczyzn poruszających się wzdłuż pasa granicznego.

Jak poinformował Meelis Saarepuu, dowódca estońskiej straży granicznej, żołnierze – których liczba sięgała około 10 – nie mieli standardowego umundurowania rosyjskiej straży granicznej, co samo w sobie stanowiło poważne zagrożenie.

„Początkowo przemieszczali się wzdłuż drogi, ale w pewnym momencie ustawili się prostopadle do niej” – relacjonował Saarepuu.

Na nagraniach opublikowanych przez estońskie media widać zamaskowanych mężczyzn z karabinami, którzy patrolują fragment drogi biegnącej przez rosyjskie terytorium. Moskwa oświadczyła jedynie, iż są to „rutynowe działania”.

Faza „Zero”: Kreml testuje NATO

ISW zwraca uwagę, iż pojawienie się „zielonych ludzików” nastąpiło niedługo po naruszeniu estońskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie samoloty wojskowe. Według analityków to nie przypadek – to element szerszej strategii Moskwy, którą think tank określa mianem „Fazy Zero”.

Ta koncepcja oznacza etap przygotowań do potencjalnej wojny z NATO poprzez działania:

  • psychologiczne – mające na celu zastraszenie i wywołanie niepewności w państwach sojuszu,
  • informacyjne – tworzenie narracji o rzekomych „prowokacjach” ze strony Zachodu,
  • hybrydowe – łączące elementy dezinformacji, presji militarnej i operacji specjalnych.

ISW podkreśla, iż to pierwszy przypadek zastosowania „zielonych ludzików” przy granicy NATO w ramach tej strategii – dotąd znanej głównie z aneksji Krymu w 2014 roku.

Eksperci: To celowa prowokacja

Estoński ekspert ds. bezpieczeństwa Marek Kohv w rozmowie z lokalnymi mediami nazwał pojawienie się rosyjskiego oddziału „klasyczną prowokacją” i kolejnym elementem wojny hybrydowej prowadzonej przez Kreml.

– To działanie w pełni zaplanowane. Ma ono sprawdzić, jak zareagują estońskie służby, społeczeństwo i NATO. To test, zarówno naszej gotowości, jak i determinacji – podkreślił Kohv.

Rosja zwiększa presję w regionie

Incydent na granicy z Estonią wpisuje się w coraz bardziej agresywną politykę Rosji wobec Europy. W ostatnich miesiącach dochodziło już do licznych ataków cybernetycznych, naruszeń przestrzeni powietrznej, sabotażu infrastruktury i prób wpływania na opinię publiczną w krajach UE.

Zdaniem ekspertów, działania Moskwy mają jeden cel – sprawdzić, jak daleko może się posunąć, zanim NATO odpowie. „Zielone ludziki” w pobliżu estońskiej granicy to nie tylko incydent graniczny, ale sygnał ostrzegawczy: Kreml testuje granice cierpliwości Zachodu.

Idź do oryginalnego materiału