Rozmowa z Putinem czy zwykły blef? „Trump tłumi zarzuty w zarodku”

news.5v.pl 1 miesiąc temu
  • Donald Trump w wywiadzie dla „New York Post” stwierdził, iż rozmawiał z prezydentem Rosji Władimirem Putinem o sprawie zakończenia wojny w Ukrainie. Jednak wciąż ani z Waszyngtonu, ani z Moskwy nie padła konkretna zapowiedź rozmów pokojowych
  • Zdaniem dr. Witolda Sokały słowa Trumpa mogą być zwykłą spekulacją, bo Amerykanie wciąż nie mają ostatecznego planu działań wobec Rosji. A ten — zdaniem eksperta — będzie zależał od postawy Waszyngtonu wobec Pekinu
  • Powody, by milczeć w sprawie rozmów z Trumpem, ma także Putin. Dr Sokała wskazuje na jego dwa potężne zmartwienia. — W tym kontekście — także na Kremlu — rodzą się pytania, czy Putin przetrwa taką rewolucję — zaznacza ekspert
  • Konkretne zapowiedzi ze strony USA wobec Rosji możemy usłyszeć podczas konferencji w Monachium. — Niestety dzisiejsze działania Trumpa nie wskazują jego gotowości do tak szerokiej ofensywy, która mogłaby przebudować świat — twierdzi dr Sokała
  • Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Jeżeli ufać słowom Donalda Trumpa, wojny w Ukrainie powinno już nie być. Amerykański prezydent już w kampanii prezydenckiej zapowiadał, iż gdy wygra wybory, zakończy konflikt w 24 godziny. Od jego zaprzysiężenia na najwyższy urząd w Stanach Zjednoczonych w poniedziałek mijają cztery tygodnie, a na ukraińskim froncie wciąż realizowane są ciężkie walki. W niedzielę Rosja przeprowadziła zmasowany atak na zachodnie tereny Ukrainy.

Mniej więcej w tym samym czasie światowe media obiegła wypowiedź Donalda Trumpa na temat jego rzekomej rozmowy z Władimirem Putinem. Prezydent USA wspomniał o niej w wywiadzie dla „New York Post”. Putin miał mu powiedzieć, iż „chce, żeby ludzie przestali umierać na wojnie w Ukrainie”, ale w wywiadzie nie padła żadna konkretna informacja dotycząca ewentualnego spotkania Trumpa z Putinem. Kreml nie chciał choćby potwierdzić doniesień „New York Post”, iż do rozmowy telefonicznej między przywódcami doszło.

Dopiero Trump tłumi zarzuty w zarodku. „Strategia dopiero się uciera”

Jak mówi w rozmowie z Onetem dr Witold Sokała, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach i publicysta „Dziennika Gazety Prawnej”, wypowiedź Trumpa o telefonie do Putina powinniśmy traktować jako kolejną wrzutkę, do których amerykański przywódca zdołał nas przyzwyczaić, a które niekoniecznie muszą mieć odzwierciedlenie w rzeczywistości. — Myślę, iż wypowiedź o rozmowie z Putinem na temat zakończenia wojny w Ukrainie może być próbą podtrzymania zainteresowania opinii publicznej i stłumienia w zarodku zarzutów wobec Trumpa, iż obiecał coś zrobić, a nic nie robi. Niekoniecznie musi to mieć rychły ciąg dalszy, jeżeli chodzi o stronę amerykańską, więc przestrzegam przed zbyt daleko idącymi spekulacjami — mówi dr Sokała.

I wskazuje, iż zarówno po stronie amerykańskiej administracji, jak i po stronie Rosji widać chęć gry na czas. Choć u podstawy takiej postawy w obu przypadkach leżą inne motywacje i odmienne interesy.

Można podejrzewać, iż w bezpośrednim otoczeniu Trumpa dopiero uciera się strategia postępowania wobec Rosji i wobec wojny w Ukrainie. Nie zapadły żadne decyzje i trwa sondowanie i Rosji, i Ukrainy, i Unii Europejskiej, a co ważne także Chin. Myślę, iż ostateczne stanowisko amerykańskie względem konfliktu rosyjsko-ukraińskiego będzie pochodną polityki na linii Waszyngton-Pekin – zaznacza dr Sokała, dodając, iż także wobec Chin administracja Trumpa wciąż rozważa różne scenariusze działań.

Inaczej będą wyglądały działania USA wobec Rosji, gdy Trump pójdzie na otwartą konfrontację z Chinami, a inaczej, gdy zawrze z nimi pakt dwóch supermocarstw — zaznacza ekspert.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Putin też gra na czas. Ekspert wskazuje na dwa potężne zagrożenia

Swoje powody, by milczeć w sprawie rozmów z Trumpem, ma także Putin, bo wizja zakończenia wojny rodzi u niego co najmniej dwa potężne zmartwienia. — Pierwszym zmartwieniem Putina jest to, iż Donald Trump, gdy już do negocjacji dojdzie, postawi Rosji warunki bardzo ciężkie, które mogą być dla tego kraju zabójcze — mówi dr Sokała. Przypomina m.in. o amerykańskiej zapowiedzi gry na obniżkę cen ropy, które zrujnowałyby rosyjski budżet, czy te dotyczące dalszego wsparcia Ukrainy, polegającego np. na pozwoleniu użycia amerykańskiej broni dalekiego zasięgu przeciw celom w głębi Rosji. — To zapowiedzi, które powodują w Moskwie istotną i zrozumiałą panikę — dodaje ekspert.

Drugim wielkim zmartwieniem Putina, o którym wspomina dr Sokała jest to, jak Rosja miałaby sobie poradzić w nowej, powojennej rzeczywistości. — choćby gdyby do rozmów pokojowych doszło, a potem do zakończenia wojny w Ukrainie, to przestawienie gospodarki rosyjskiej z wojennej na tryby pokojowe będzie operacją bardzo trudną. A w warunkach rosyjskich może się okazać procesem rodzącym potężne napięcia gospodarcze, polityczne i społeczne — mówi ekspert, dodając, iż w tym kontekście — także na Kremlu — rodzą się pytania, czy Putin przetrwa taką rewolucję.

Putin nie chce rozjuszyć Trumpa. I wciąż dysponuje wojennym alibi

Strategia Rosji na przeczekanie może być także obliczona na to, by niepotrzebnie nie prowokować Waszyngtonu do działań, które Rosji zaszkodzą. — Rosjanie nie mogą odmówić Trumpowi wprost udziału w rozmowach pokojowych, bo to spowodowałoby zdenerwowanie Amerykanów i zmianę ich kursu na zdecydowanie ostrzejszy, antyrosyjski, dlatego prawdopodobnie przyjęli strategię odwlekania spotkania z Trumpem — mówi dr Sokała. I dodaje, iż Putin w trakcie tych adekwatnych negocjacji może być skłonny do zgody na przykład na czasowe zawieszenia broni, ale niekoniecznie na trwały pokój, bo będzie chciał zachować, na użytek wewnętrzny, „wojenne alibi”. — Ciągle będzie mógł powtarzać Rosjanom, iż przecież prowadzi wojnę z całym światem, dlatego nie ma czasu w zajmowanie się podnoszeniem jakości życia swoich obywateli, na walkę z inflacją — zaznacza ekspert.

Dr Sokała twierdzi, iż wypowiedziami Trumpa o rozmowach telefonicznych z Putinem nie trzeba się ekscytować, bo dopiero gdy padną konkrety ze strony Amerykanów, będziemy mogli spodziewać się przyspieszenia działań. Być może takim momentem, gdy Amerykanie zechcą zaprezentować swoją strategię wobec konfliktu rosyjsko-ukraińskiego będzie zbliżająca się konferencja na temat bezpieczeństwa w Monachium.

— Na razie pozostaje nam czekać, aż się Amerykanie zdecydują, w którą stronę pójdą, a po drugie robić swoje, czyli wspierać Ukrainę i wzmacniać wschodnią flankę NATO — zaznacza dr Sokała.

„USA powinny grać na maksymalne osłabienie Rosji”

Jaka decyzja Amerykanów mogłaby być korzystna z punktu widzenia Waszyngtonu, ale także Kijowa czy Warszawy? — Gdybym był doradcą Trumpa, powiedziałbym mu, iż w długofalowym interesie Stanów Zjednoczonych jest rozwiązanie problemu „chorego człowieka Eurazji”, jakim jest Federacja Rosyjska, raz a dobrze, bo jest do tego znakomita okazja. USA powinny grać na maksymalne osłabienie Rosji, bo tylko rozpad tego postkolonialnego tworu jest w stanie w dłuższej perspektywie zabezpieczyć stabilność świata i zapewnić dobrobyt samych Rosjan, by już nie byli zakładnikami kolejnych chorych wojen i ideologii — mówi dr Sokała.

Jak dodaje ekspert, Amerykanie mają do tego wystarczającą siłę, by taki scenariusz wymusić, grając chociażby na zbicie cen ropy na rynkach światowych i wspierając siły odśrodkowe w Rosji metodami wywiadowczymi oraz wspierając Ukrainę. Ale wątpi, by w tę stronę zmierzały myśli Donalda Trumpa. — Niestety dzisiejsze działania Trumpa nie wskazują jego gotowości do tak szerokiej ofensywy, która mogłaby przebudować świat. Brak jasnego stanowiska USA ośmiela Putina i pozwala mu myśleć, iż w negocjacjach będzie mógł liczyć na łaskawe oko Waszyngtonu i będzie mógł stawiać warunki. To utrudnia także zakulisowe rozmowy pokojowe i zmniejsza determinację tych Rosjan, którzy byliby gotowi działać na rzecz gruntownej przebudowy swego kraju czy choćby obalenia Putina – zaznacza dr Sokała.

Idź do oryginalnego materiału