Rozpoczęto istotną akcję wojskową. Polacy pytają, czy pojawią się patrole w miastach

ddbelchatow.pl 50 minut temu

Start działań został ogłoszony niedawno, a ich skala ma znaczenie strategiczne. W ramach tej operacji połączono siły kilku kluczowych formacji odpowiedzialnych za ochronę państwa, a wojsko odgrywa w niej jedynie część — choć bardzo istotną. To reakcja na konkretne i potwierdzone incydenty dywersyjne wymierzone w elementy infrastruktury transportowej. Nowy system został zaprojektowany tak, by autorytatywne służby mogły delegować wojsko do precyzyjnych działań tam, gdzie ryzyko jest najwyższe.

Minister odpowiedzialny za resort obrony informował o gotowości znaczącej liczby żołnierzy. Podkreślał: — „Przeznaczamy do tej operacji do 10 tys. żołnierzy. To jest jedna z największych i kolejna po »Bezpiecznym Podlasiu«, »Straży Warty Wschodniej« oraz działaniach na Bałtyku operacja”.

Równolegle szef Sztabu Generalnego gen. Wiesław Kukuła zdefiniował cztery zasadnicze zadania: wsparcie MSWiA, zapobieganie dywersji, ograniczenie możliwości działania wrogich grup oraz budowanie czujności w społeczeństwie.

Czy patrole wojskowe pojawią się w miastach? Fakty i wyjaśnienia

Operacja wywołała w internecie falę komentarzy, iż żołnierze będą masowo patrolować ulice, dworce czy centra handlowe. Płk Marek Pietrzak tłumaczy jasno, iż nie taki jest cel:

— „Zwracam uwagę, iż chodzi o liczbę »do« 10 tys. żołnierzy. To nie znaczy, iż oni wszyscy ruszą do akcji w jednym momencie. Naszym celem nie jest zadysponowanie 10 tys. żołnierzy, żeby chodzili wzdłuż torów i patrzyli, czy coś złego się nie dzieje”.

Akcja opiera się na całkowicie innym modelu działania — punktowym reagowaniu na sygnały otrzymywane przez służby cywilne. Wojsko nie ma zastępować policji, ale ją wspierać tam, gdzie dostępne wyposażenie i wyspecjalizowane środki obserwacji mają najważniejsze znaczenie.

— „Będziemy działali na wezwanie tych służb adekwatnie do zagrożeń (…) Patrzmy więc na tę akcję przez pryzmat punktowego działania tam, gdzie jest zagrożenie”.

Monitorowanie infrastruktury krytycznej i elastyczne użycie sił

W praktyce wojsko będzie obecne przede wszystkim tam, gdzie wymaga tego sytuacja. Przykłady takiego działania mogą dotyczyć m.in. dużych wydarzeń publicznych. Jak tłumaczy rzecznik:

— „Wyobraźmy sobie taką sytuację, iż adwersarz przygotowuje jakieś uderzenie na, dajmy na to, jarmark bożonarodzeniowy (…) Wtedy rzeczywiście może pojawić się tam wojsko”.

Liczba żołnierzy zaangażowanych w operację będzie zmienna. Jednego dnia może to być kilkaset osób, innego choćby kilka tysięcy, w zależności od tego, ile zgłoszeń i analiz trafia do centrum koordynacji.

Część działań obejmuje obiekty objęte stopniem alarmowym CHARLIE, który dotyczy infrastruktury kluczowej dla funkcjonowania kraju — od węzłów komunikacyjnych po rafinerie czy magazyny paliw.

Kto wskazuje obiekty do ochrony i kto wysyła wojsko

Wbrew obiegowym opiniom nie wojsko decyduje o miejscu działania. To organy odpowiedzialne za bezpieczeństwo wewnętrzne analizują ryzyko i wskazują konkretne cele.

— „To nie wojsko będzie wybierało sobie obiekty do ochrony, ale właśnie służby, które mają najlepsze rozeznanie”.

To mechanizm, który ma zapobiec marnowaniu sił na rozproszoną i mało efektywną obecność w miejscach, w których zagrożenia nie zidentyfikowano.

Wsparcie wojska może być niewidoczne. To drony, loty śmigłowców, stanowiska ukryte w terenie. Działania te mogą rozpocząć się bez świadomości mieszkańców.

Rola obywateli i planowana aplikacja zgłoszeniowa

Jednym z najważniejszych filarów operacji jest zaangażowanie społeczeństwa. Rzecznik Sztabu Generalnego mówi wprost:

— „W tej operacji nie jest najważniejsza ta liczba 10 tys. żołnierzy, tylko kilkudziesięciu milionów obywateli naszego kraju”.

Oraz:

— „Oczy i uszy naszego obywatela powinny być także takimi naszymi radarami”.

Dlatego realizowane są prace nad aplikacją umożliwiającą zgłaszanie podejrzanych zdarzeń. Zanim zostanie uruchomiona, rekomendacje są jasne: kontakt z policją lub numerem 112.

Policja decyduje o skierowaniu wojsk i koordynuje działania

To policja jest głównym ośrodkiem zarządzającym operacją. Bez jej decyzji wojsko nie pojawi się w żadnym miejscu. Potwierdza to rzeczniczka MSWiA, Karolina Gałecka:

— „To policja koordynuje akcję i to ona decyduje, na którym obszarze trzeba wzmocnić kontrolę (…) To policja ocenia, jakie środki osobowe są potrzebne w danym miejscu i wnioskuje o to do wojska”.

Służby specjalne funkcjonują równolegle, zajmując się analizą danych oraz czynnościami operacyjnymi, o których nie mogą mówić publicznie.

Jacek Dobrzyński wyjaśnia: — „W ramach tej akcji służby specjalne prowadzą działania kontrwywiadowcze i operacyjno-rozpoznawcze”.

Dlaczego operacja została uruchomiona? Realne działania dywersyjne

Bezpośrednim powodem wszczęcia operacji były dwa incydenty o charakterze sabotażowym. Pierwszy — wysadzenie fragmentu toru na trasie Warszawa–Dorohusk przez dwóch Ukraińców współpracujących z rosyjskimi służbami. Drugi — uszkodzenie około 60 metrów trakcji koło miejscowości Gołąb, które zmusiło pociąg z 475 pasażerami do gwałtownego zatrzymania.

Idź do oryginalnego materiału