W środę amerykański Departament Stanu poinformował, iż ambasada USA w Kijowie otrzymała informacje o "potencjalnym znaczącym ataku lotniczym". W związku z tym placówka dyplomatyczna będzie zamknięta, a personelowi zalecono schronienie się. Także ambasady Grecji i Hiszpanii w Kijowie poinformowały, iż w środę pozostaną zamknięte ze względów bezpieczeństwa.
"Mimo podwyższonego ryzyka rosyjskich ataków na Kijów, nasi dyplomaci, tak jak poprzednio, pozostają na posterunku" - napisał na portalu X szef polskiego MSZ Radosław Sikorski. Jak dodał, to jeden z "widomych znaków solidarności Polski z walczącą o wolność Ukrainą".
Mimo podwyższonego ryzyka rosyjskich ataków na Kijów, nasi dyplomaci, tak jak poprzednio, pozostają na posterunku.
— Radosław Sikorski 🇵🇱🇪🇺 (@sikorskiradek) November 20, 2024
To jeden z widomych znaków solidarności Polski z walczącą o wolność Ukrainą.
Według niepotwierdzonych oficjalnie informacji, administracja prezydenta USA Joe Bidena dała zielone światło Ukrainie na wykorzystywanie broni amerykańskiej do rażenia celów w głębi Rosji. We wtorek Ukraina i Rosja poinformowały, iż Kijów użył amerykańskich rakiet ATACMS do uderzenia w rosyjski skład amunicji w obwodzie briańskim, ok. 130 km od granicy z Ukrainą.
Kreml od dawna groził, iż jeżeli Zachód pozwoli Ukrainie używać przekazanych jej rakiet przez USA, Wielką Brytanię i Francję do atakowania celów w głębi Rosji, uzna, iż te państwa członkowskie NATO bezpośrednio angażują się w wojnę.
We wtorek Władimir Putin zatwierdził nowelizację rosyjskiej doktryny nuklearnej, która przewiduje, iż podstawą użycia przez Moskwę broni jądrowej byłoby "krytyczne zagrożenie" suwerenności i integralności terytorialnej Białorusi i Rosji lub udostępnienie "terytorium i zasobów" do agresji na Rosję.