
Lubow Antipina, Rosjanka mieszkająca w Kursku, przez siedem miesięcy próbowała dowiedzieć się, co stało się z jej rodzicami, którzy mieszkali w wiosce okupowanej przez siły ukraińskie.
Po przeszukaniu mediów społecznościowych i rozniesieniu setek ulotek z prośbą o pomoc w poszukiwaniach rozpoznała matkę i ojca w filmie opublikowanym na Telegramie.
— W końcu mogliśmy odetchnąć — powiedziała Antipina dziennikowi „Financial Times”. W zeszłym miesiącu jej rodzice dołączyli do niej do Kurska — po tym, jak siły rosyjskie odzyskały kontrolę nad ich rodzinną wioską Zaoleszenka.
Jej historia odzwierciedla tragedię rozgrywającą się w rosyjskim regionie przygranicznym, za którą odpowiada Władimir Putin.
To efekt jego decyzji o inwazji na Ukrainę. W odpowiedzi na nią Kijów przeprowadził w sierpniu ubiegłego roku niespodziewaną ofensywę na rosyjskiej ziemi, która w dużej mierze zakończyła się w marcu — choćby jeżeli przez cały czas dochodzi tam do mniejszych transgranicznych potyczek.
Odpowiedzialność Moskwy
Trwający miesiącami kryzys humanitarny w obwodzie kurskim był przynajmniej częściowo dziełem Moskwy. Kilka tysięcy Rosjan, głównie w podeszłym wieku, zostało pozostawionych we wioskach bez opieki medycznej, dostaw energii i telekomunikacji — a także z niedoborem żywności i wody.
Wielu mieszkańców oskarżało o to sytuację siły ukraińskie, wskazując na przypadki dokonywanych przez nich grabieży i brutalnego traktowania podczas przeszukiwania domów. Wielu z nich jednak odpowiedzialnością obarczyło również rosyjskie władze, zarzucając im zaniedbania.
Moskwa twierdzi, iż z terenów okupowanych przez Ukraińców uciekło ok. 150 tys. cywilów. Od czasu przybycia do Kurska niektórzy z nich protestowali przeciwko złym warunkom w ośrodkach ewakuacyjnych i opóźnieniom we wsparciu ze strony państwa.

Widok na Sudżę, największe miasto w obwodzie kurskim, po przejęciu kontroli nad nim przez rosyjskie wojska, 15 marca 2025 r.
— Władimirze Władimirowiczu . Dlaczego nikt nas nie słucha?! Żyjemy w piekle od trzech miesięcy! — mówił w jednym z nagrań uchodźca z Olgowki. Z jego apelem zgodziło się ok. 50 innych mieszkańców wioski.
Uchodźcy z Sudży, największego miasta tymczasowo zajmowanego przez Ukrainę, skarżyli się, iż nikt nie kazał im wyjeżdżać, mimo iż widać było oznaki ofensywy przygotowywanej przez siły ukraińskie.
— Latem 2024 r. jechałem wzdłuż granicy. Gołym okiem widać było gromadzące się wojska — powiedział Władimir Sinelnikow, lokalny wolontariusz, w apelu wideo do prezydenta Rosji.
Putin nie odpowiedział na materiały wideo. Kazał przyznać odszkodowania ewakuowanym Rosjanom i zmienił gubernatora regionu w nadziei, iż będzie miał on lepszą komunikację z mieszkańcami.
Ukraiński standard
Ukraińcy udokumentowali liczne przypadki egzekucji ludności cywilnej i innych zbrodni wojennych popełnionych przez siły rosyjskie w Ukrainie — w tym ataków na obszary mieszkalne, szkoły i szpitale. Kijów oskarżył również Putina o naruszenie warunków częściowego zawieszenia broni, które uzgodnił w rozmowach prowadzonych za pośrednictwem prezydenta USA Donalda Trumpa. Putin i jedna z jego najwyższych rangą urzędniczek są za to ścigani przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze.
Moskwa z kolei twierdzi, iż Kijów jest winny zbrodni wojennych w regionie Kurska, twierdząc, iż uciekający cywile stali się celem ataków Ukraińców i iż źle traktowali oni lub choćby zabijali tych, którzy pozostali w domach.
— Charakter okupacji w rosyjskim regionie Kurska znacznie różnił się od tego, co siły rosyjskie zrobiły, próbując zająć Kijów w 2022 r. — powiedział Rusłan Lewiew, analityk wojskowy i założyciel grupy śledczej Conflict Intelligence Team.
— Nie było doniesień o czystkach w rejonie Kurska w przeciwieństwie do obwodu kijowskiego. Niektórzy mieszkańcy wspominali o tym, iż otrzymali od sił ukraińskich pomoc humanitarną i medyczną. Obie strony potwierdziły, iż cywile byli ewakuowani przez Ukrainę i Białoruś do Rosji — to scenariusz niewyobrażalny w przypadku Kijowa. Moskwa nie przedstawiła jeszcze wiarygodnych dowodów zbrodni wojennych lub zabójstw dokonanych przez siły ukraińskie na cywilach w Kursku — dodał.
Jednym z przykładów, na które często powołuje się rosyjska telewizja państwowa, jest śmierć 28-letniej Niny Kuzniecowej. Zginęła ona po tym, jak samochód, w którym ewakuowała się z rodziną, znalazł się pod ukraińskim ostrzałem. Jej mąż był wielokrotnie przesłuchiwany, za jej śmierć obwiniał siły ukraińskie.
„Financial Times” nie był w stanie niezależnie zweryfikować jego oskarżeń. Heorhij Tykhyj, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukrainy, wielokrotnie powtarzał, iż wojska Kijowa nie atakowały ludności cywilnej w obwodzie kurskim.
Kryzys humanitarny
Po zamknięciu okna ewakuacyjnego terytorium kontrolowane przez Ukrainę stało się nieosiągalne dla strony rosyjskiej, wszelka komunikacja została przerwana. Na ukraińskim kanale na YouTube o nazwie Unwanted by Putin zaczęły pojawiać się filmy, w których pojawiali się krewni przekazujący wiadomości o swoich bliskich.
Innym sposobem przekazywania wiadomości byli ukraińscy żołnierze. — Ludzie wysyłali za naszym pośrednictwem wiadomości wideo do rodzin w Sudży — powiedział Artem Kariakin, który tam stacjonował.
Ukraińscy lekarze wojskowi od czasu do czasu leczyli rosyjskich cywilów i dostarczali im niezbędne leki, m.in. insulinę — powiedział Witalij, inny ukraiński żołnierz, który stacjonował w regionie Kurska.
Szpitale, sklepy, apteki, a choćby dostawy gazu i wody zostały jednak odcięte. Żołnierze przynosili suchą żywność i czasami wodę, ale poza tym mieszkańcy polegali na produktach własnej produkcji. Gotowali na ogniskach lub prowizorycznych piecach, a zimą topili śnieg, aby uzyskać wodę.
— Moja mama i tata przeżyli lata 90., więc mój ojciec sam zbudował piec. Jedli to, co wyhodowali w ogrodzie, zabijali świnię i dzielili się mięsem z sąsiadami. Od czasu do czasu udawało im się zdobyć ciastka a choćby słodycze ze splądrowanych sklepów — powiedziała Antipina.
Mieszkańcy obwodu kurskiego wzywali do utworzenia korytarza humanitarnego, ale żaden nie został utworzony, obie strony przerzucały się za to odpowiedzialnością. Jedyną drogą ewakuacji były Sumy, główne miasto w Ukrainie po drugiej stronie granicy, które Rosja zbombardowała w weekend, gdy ludzie uczestniczyli w mszy w Niedzielę Palmową.
Z ewakuacji tam skorzystało ok. 100 obywateli Rosji. Siły Kijowa zaangażowane w operację i ewakuowany przez nie obywatel Rosji powiedzieli wówczas dziennikarzom „Financial Times”, iż miejscowi czuli się opuszczeni przez rosyjskie władze.
Nie wszyscy przeżyli. Rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych podało w październiku, iż zginęło 70 cywilów, Ukraina podała później liczbę 112. Niezależna stacja 7×7 potwierdziła liczbę 30 poległych.
Wszystko od nowa
Isa Salimsultanow z batalionu Achmat — jednostki armii rosyjskiej założonej przez czeczeńskiego przywódcę Ramzana Kadyrowa — zaangażowany w ewakuację, która rozpoczęła się po odzyskaniu obszaru przez Rosjan, powiedział redakcji „Financial Times”, iż przeniósł do Kurska ponad 50 ciał.
Dodał, iż cywile w Sudży byli traktowani „humanitarnie”. Twierdził jednak, iż w okolicznych wioskach „sytuacja była tragiczna: starsi mieszkańcy byli zmuszani do leżenia twarzą w dół, poniżani, zastraszani i zabijani”. „Financial Times” nie był w stanie niezależnie zweryfikować jego zarzutów wobec Ukrainy.
Kanał na Telegramie o nazwie Salimsultanowa, rosyjskie media państwowe i niezależne redakcje cytowały mieszkańców opisujących naloty rakietowe i dronowe na ich domy. Kilku z nich wspomniało o dokonywanych przez Ukraińców nalotach na domy w ramach poszukiwań rosyjskich żołnierzy. Mówili, iż niektórzy mieszkańcy zostali zmuszeni do położenia się twarzą do ziemi. Inni donosili o grabieżach.
— Nie możemy zweryfikować tych twierdzeń, ale uważamy, iż prawdopodobnie dochodziło do pojedynczych przypadków grabieży — powiedział Lewiew.
Rodzice Antipiny powiedzieli jej, iż Ukraińcy „nie znęcali się nad nimi”. Ukraińscy żołnierze, którzy zostali rozmieszczeni w obwodzie kurskim, również twierdzili, iż była tam spokojna atmosfera.
— Szczerze mówiąc, myślałem, iż będziemy działać bardziej agresywnie. Ale kiedy widzisz ludzi, którzy po prostu mają kłopoty, to wiele się zmienia. Jesteśmy w stanie wojny — to dla nas do bani. Ale oni znaleźli się w strefie działań wojennych. Dla nich to też jest do bani — powiedział Witalij.

Władimir Putin w mundurze w punkcie dowodzenia w Kursku, 12 marca 2025 r.
Przypomniał sobie, iż wielu w regionie Kurska mówiło po ukraińsku lub „surżhyk” — specyficznej mieszance ukraińskiego i rosyjskiego używanej po obu stronach granicy. — Kiedy wjechaliśmy, spotkaliśmy starszego mężczyznę z kosą, który przywitał nas po ukraińsku. Żartowaliśmy nawet: czy przekroczyliśmy granicę? — powiedział Witalij.
W marcu Putin odwiedził region w mundurze wojskowym — była to jego pierwsza podróż tam od czasu inwazji na Ukrainę. Według DeepState — ukraińskiej grupy analitycznej powiązanej z ministerstwem obrony — w tym tygodniu Ukraina kontrolowała zaledwie ok. 50 km kw. w obwodzie kurskim — tyle zostało jej ze 1000 km kw. zajętych w zeszłym roku.
Pomimo odzyskania kontroli przez Rosję obszar ten pozostaje niestabilny, a jego mieszkańcy w najbliższym czasie nie mają szans na powrót do normalnego życia. Wciąż realizowane są ostrzały i ataki dronów, a drogi są pełne wraków pojazdów i min. W Sudży „ledwo zostało miasto, trzeba je odbudować od zera” — powiedział Salimsultanow z jednostki Achmat. — Musimy zabrać stamtąd ludzi.
© The Financial Times Limited 2025. Wszelkie prawa zastrzeżone. Nie wolno w żaden sposób rozpowszechniać, kopiować ani modyfikować. Onet ponosi wyłączną odpowiedzialność za tłumaczenie, Financial Times Limited nie ponosi żadnej odpowiedzialności za jego dokładność lub jakość.