Szef MSZ Radosław Sikorski opowiedział się za przechwytywaniem rosyjskich dronów i rakiet nad ukraińskim niebem oraz za wprowadzeniem kontroli statków zmierzających na Bałtyk. W ubiegłym roku NATO miało w tej kwestii stanowczą pozycję.
W rozmowie z „Frankfurter Allgemeine Zeitung” minister spraw zagranicznych odniósł się do ubiegłotygodniowego wtargnięcia w polską przestrzeń powietrzną rosyjskich dronów. Według niego Polska, NATO i UE powinny potraktować to zdarzenie jako „przyczynek” do przyspieszenia przygotowań obronnych.
Według niego ani Polska, ani Niemcy nie dysponują dziś możliwościami, by odeprzeć jednoczesny atak setek dronów. Zaznaczył, iż w tym zakresie Ukraina wyprzedza oba państwa. – To nie my szkolimy Ukraińców, ale oni nas – podkreślił.
Sikorski powtórzył swoją opinię, iż Polska powinna rozważyć zestrzeliwanie obiektów wojskowych już na terytorium Ukrainy, zanim wlecą one w polską przestrzeń powietrzną. – o ile pytacie mnie państwo o mój osobisty pogląd, to uważam, iż powinniśmy to przemyśleć – powiedział.
Przypomniał, iż propozycja ustanowienia strefy zakazu lotów nad Ukrainą, wysunięta przez szefa kancelarii prezydenta Andrija Jermaka, była omawiana już rok temu, ale nie do naszego kraju należą takie decyzje.
– Technicznie jako NATO i UE bylibyśmy do tego zdolni, ale nie jest to decyzja, którą Polska może podjąć sama, ale tylko z sojusznikami – podkreślił.
„Konstytucyjny obowiązek”
O potrzebie zaangażowania się przez Polskę w zestrzeliwanie rakiet nad Ukrainą Sikorski mówił już rok temu w wywiadzie dla „Financial Times”.
– Członkostwo w NATO nie przekreśla odpowiedzialności każdego kraju za ochronę własnej przestrzeni powietrznej – to nasz własny konstytucyjny obowiązek – zaznaczył minister.
Dodał, iż byłoby to uzasadnione działanie w samoobronie, ponieważ po przekroczeniu krajowej przestrzeni powietrznej istnieje znaczne ryzyko, iż odłamki mogą zranić kogoś na terytorium państwa.
Polska podpisała w lipcu ub.r. porozumienie z Kijowem, które otworzyło Polsce drzwi do zestrzeliwania pocisków nad Ukrainą. Polski rząd oświadczył jednak, iż Warszawa nie zaangażuje się w obronę ukraińskiego nieba bez konsultacji z innymi państwami NATO.
Taką formę zaangażowania w wojnę między Ukrainą a Rosją wykluczył jednak ówczesny szef NATO Jens Stoltenberg, którego w wywiadzie dla ukraińskich mediów zapytano o postulat Kijowa, aby Polska brała udział w obronie ukraińskiego nieba poprzez zestrzeliwanie rakiet. Sekretarz generalny nie zgodził się wówczas na taką aktywność.
– Polityka NATO pozostaje niezmieniona – nie będziemy uczestniczyć w tym konflikcie. Nie staniemy się częścią konfliktu – oświadczył.
Obecny szef Sojuszu, były premier Holandii Mark Rutte, który zastąpił na stanowisku Stoltenberga na początku października ubiegłego roku, nie zabrał jak dotąd głosu na ten temat.