Składy

bezkamuflazu.pl 15 godzin temu

W ubiegłym tygodniu przez kilkadziesiąt godzin płonął 51. Arsenał GRAU (Głównego Zarządu Rakiet i Artylerii), położony około 60 kilometrów na wschód od Moskwy. Zniszczeniu lub uszkodzeniu uległa niemal połowa składowanej amunicji o masie ponad 100 tys. ton. Oficjalne rosyjskie źródła mówią o niezachowaniu zasad bezpieczeństwa jako pierwotnej przyczynie pożaru. Ale to nieprawda – obiekt został zaatakowany przez ukraińskie drony.

Był to kolejny tego typu incydent na głębokich rosyjskich tyłach. Zważywszy na skalę strat, jak dotąd najpoważniejszy. Nie znamy dokładnego asortymentu przechowywanych w 51. Arsenale materiałów – gdyby były to wyłącznie pociski armatnie, 100 tys. ton oznaczałoby choćby 2 mln sztuk (1,5 mln przy uwzględnieniu ładunków miotających). Czy to dużo? Owszem. W trakcie zmagań w Donbasie wiosną i latem 2022 roku rosjanom zdarzało się strzelać i 60 tys. pocisków dziennie, ale od ponad dwóch lat intensywność ich ognia jest kilkukrotnie niższa. Niewykluczone więc, iż na skutek pojedynczego ataku ukraińskich dronów stracili półroczny zapas amunicji do armat, haubic i ciężkich moździerzy.

—–

Charakter ubytków jest prawdopodobnie nieco inny, ale to nie znaczy, iż mniej dotkliwy. 51. Arsenał był bowiem kluczowym elementem łańcucha logistycznego, obsługującego front w Ukrainie. rosjanie magazynowali tam nie tylko pociski artyleryjskie, ale też rakiety balistyczne Iskander, ich koreańskie odpowiedniki KN-23 i amunicję do systemów obrony powietrznej S-300. W liczbach bezwzględnych to nie mogły być imponujące zapasy – dość wspomnieć, iż do tej pory Korea Północna przekazała rosji około 140 pocisków KN-23, a roczna produkcja Iskanderów nie przekracza pięciuset sztuk. W tym przypadku jednak trzeba brać pod uwagę cechy broni (siłę rażenia, zasięg i precyzję) oraz jej wysokie koszty. „Pójście z dymem” kilkudziesięciu czy kilkuset sztuk takiej amunicji to poważna strata.

Takie też były skutki inne ukraińskiego ataku – przeprowadzonego 20 marca br. uderzenia na bazę rosyjskich sił powietrznych w Engels. Tym razem do nalotu użyto nie tylko dronów, ale i „długich Neptunów” – rakiet zaprojektowanych jako pociski przeciwokrętowe, po modyfikacji zdolnych razić cele naziemne na dystansie do 1000 km. Jedna z nich trafiła w skład amunicji, dzień przed atakiem uzupełniony o kolejną partią pocisków manewrujących Ch-101. Siła pierwotnego wybuchu była tak duża, iż fala uderzeniowa uszkodziła budynki w promieniu pięciu kilometrów. Jeszcze wiele godzin po ataku mieszkańcy okolicznych miejscowości pisali w mediach społecznościowych o dużej liczbie eksplozji wtórnych. niedługo wyszło na jaw, iż rosjanie stracili prawie setkę rakiet, wartych ponad miliard dolarów; w wymiarze czysto finansowym było to chyba najbardziej efektywne ukraińskie uderzenie rosyjską infrastrukturę wojskową.

—–

Ale w niszczeniu składów ilość również przechodzi w jakość. Mieliśmy z tym do czynienia wiosną i latem 2022 roku. Wtedy to Ukraińcy obrali sobie za cel rosyjskie składy tworzone tuż na zapleczu stanowisk bojowych. W realizacji zadania pomogły im świeżo pozyskane Himarsy. Ich zasięg (do 80 km) i precyzja pozwoliły na masowe niszczenie rosyjskich magazynów. W sumie zniszczono ich ponad setkę, pozbawiając rosjan co najmniej miliona pocisków artyleryjskich. Tej „obróbce” towarzyszyły ataki na magazyny z żywnością i innym zaopatrzeniem. W rezultacie rosyjska artyleria się zadławiła, a żołnierze nie mieli co jeść. Operacja ofensywna ustała, szerzył się defetyzm, który przesądził o klęsce agresorów na Charkowszczyźnie we wrześniu 2022 roku. Dla podkreślenia efektywności przedsięwzięcia dodajmy: Ukraińcy mieli wówczas kilkanaście wyrzutni Himars i około 500 pocisków do nich.

Co łączy ataki na płytkie i głębokie rosyjskie zaplecze? Po pierwsze, zmuszają one rosję do rozpraszania zasobów i komplikują jej logistykę. Po drugie, umniejszają podaż dostępnych pocisków, a więc wprost przekładają się na mniejsze zdolności bojowe oddziałów na froncie. Niejako przy okazji niszczą mit gigantycznej materiałowej zasobności i wydolności rosji. Rezerwy pocisków artyleryjskich federacji przed lutym 2022 roku szacowane były na 15 mln sztuk, a możliwości produkcyjne przemysłu zbrojeniowego oceniano na poziomie 1,5 mln sztuk rocznie. Pod koniec 2023 roku okazało się, iż Moskwa musi importować amunicję z Korei Północnej, by wojsko na froncie miało czym strzelać. Jak dotąd Koreańczycy dostarczyli rosjanom co najmniej 4 mln pocisków (wedle niektórych źródeł 6 mln sztuk). w tej chwili północnokoreańskie dostawy stanowią choćby 70 proc. amunicji używanej przez rosyjską artylerię.

—–

Północnokoreańskie pociski są gorszej jakości niż te wyprodukowane w rosji – w wielu partiach jeden na trzy ujawniany jest jako felerny. Żołnierze putina nie lubią nimi strzelać, tym gorzej więc dla nich, gdy w ziszczonych składach znajdowała się rodzima amunicja. W czym objawia się także pewna złośliwość losu – „karma”, jak kto woli. W tej wojnie niszczenie składów amunicyjnych zapoczątkowali bowiem rosjanie – i to na długo zanim konflikt przybrał pełnoskalową postać. W październiku 2014 roku doszło do eksplozji w składach amunicyjnych w czeskich Vrběticach. Śledztwo wykazało, iż stali za tym agenci rosyjskiego wywiadu. Czesi planowali dostawę pocisków do Ukrainy, rosjanie chcieli im te plany pokrzyżować. Źle ustawione detonatory spowodowały eksplozje jeszcze w Czechach, choć wedle założeń miało to nastąpić w Ukrainie. Zginęły dwie przypadkowe osoby, a Moskwa musiała dramatycznie zredukować liczbę personelu swojej ambasady.

Amunicyjny skład zapalił się również w marcu 2017 roku w Bałakliji – mieście położonym w obwodzie charkowskim. Był to wówczas największy taki magazyn w Ukrainie, w którym na 370 hektarach zgromadzono 140 tys. ton środków bojowych do armat i haubic o kalibrze powyżej 100 mm. Owe 140 tys. ton to w przybliżeniu 3,5 mln pocisków artyleryjskich. W gigantycznym pożarze zniszczeniu uległo 70 proc. zapasów. W ocenie ukraińskich organów ścigania, w Bałakliji doszło do sabotażu – przyczyną pierwotnej eksplozji był dron-samobójca, który przyleciał zza pobliskiej granicy z rosją. Później tych zniszczonych w pożarze pocisków mocno Ukrainie brakowało…

—–

Zachęcam Was do wsparcia mojego ukraińskiego raportu, który w znaczniej mierze powstaje dzięki Wam – Waszym subskrypcjom i „kawom”.

Tych, którzy wybierają opcję wsparcia „sporadycznie/jednorazowo”, zachęcam do wykorzystywania mechanizmu buycoffee.to.

Osoby, które chciałyby czynić to regularnie, zapraszam na moje konto na Patronite:

Szanowni, zapraszam Was do sklepu Patronite, gdzie możecie nabyć moje książki w wersji z autografem i pozdrowieniami. Pełną ofertę znajdziecie pod tym linkiem.

Nz. Płonące 51. Arsenał, screen z filmu udostępnionego przez anonimowe źródło rosyjskie

Ten tekst powstał na bazie krótszego materiału, który opublikowałem w portalu „Polska Zbrojna”. Wersję skróconą znajdziecie tu.

Idź do oryginalnego materiału