Śledczy ustalają okoliczności wykolejenia się wagonu ze zbożem na terenie bocznicy kolejowej pod Dorohuskiem w woj. lubelskiem.
Do zdarzenia doszło w nocy z poniedziałku na wtorek niedaleko polsko-ukraińskiego przejścia granicznego w Dorohusku, jak poinformowała nadkomisarz Ewa Czyż z chełmskiej policji.
Bocznica jest częścią magistrali kolejowej nr 7 z Warszawy do granicy z Ukrainą. Jak informuje spółka PKP Cargo w mediach społecznościowych, ruch pociągów odbywa się w tej chwili innymi torami. Trwa wyjaśnianie okoliczności zdarzenia przez komisję i odpowiednie służby.
Kolejny akt dywersji?
Istnieje podejrzenie, iż wykolejenie się pociągu w pobliżu ukraińskiej granicy to kolejny akt dywersji na kolei. W ostatnich dniach doszło do dwóch podobnych zdarzeń – eksplozji na torowisku w miejscowości Mika i uszkodzenia torów w okolicy miejscowości Gołąb (pow. pułaski).
W związku z uszkodzeniem infrastruktury kolejowej prokuratura wszczęła w poniedziałek śledztwo w sprawie aktów dywersji o charakterze terrorystycznym. Działania te, jak podała prokuratura, sprowadziły bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym, zagrażające życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach.
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte poinformował w poniedziałek, iż jest w kontakcie z polskimi władzami w sprawie eksplozji, a Kwatera Główna NATO „czeka na wyniki śledztwa w tej sprawie”.
Prezydent Karol Nawrocki – jak przekazał szef jego gabinetu Paweł Szefernaker – oczekuje pełnych i wyczerpujących informacji od szefów służb na temat bezpieczeństwa Polaków.
Premier: Ustalono sprawców dwóch aktów dywersji
Jak poinformował dziś w Sejmie premier Donald Tusk, wiadomo już, iż za akty dywersji na kolei w miejscowości Mika koło Puław odpowiadają dwaj obywatele Ukrainy, współpracujący z rosyjskimi służbami.
– Mamy pewność, iż próba wysadzenia torów oraz naruszenie infrastruktury kolejowej miały charakter intencjonalny i miały na celu doprowadzenie do katastrofy w ruchu kolejowym – powiedział Donald Tusk.
Wskazał, iż ustalonymi sprawcami są dwaj obywatele Ukrainy, którzy od dłuższego czasu współpracowali z rosyjskimi służbami.
Premier wyjaśnił, iż jedna z podejrzewanych osób to obywatel Ukrainy skazany przez sąd we Lwowie w maju tego roku za akty dywersji. Drugi podejrzany to mieszkaniec Donbasu.
– Przedostał się z Białorusi do Polski razem z pierwszym podejrzanym jesienią tego roku – dodał premier.
Szef rządu przekazał także, iż osoby te opuściły już Polskę przez przejście graniczne w Terespolu.












