Słowacy są wściekli. „To tragiczne mieć takiego premiera. Zniszczył wiarygodność rządu”

news.5v.pl 14 godzin temu

Pomińmy „legendę bohaterskiej walki” w Moskwie naszego głównego przedstawiciela suwerennej polityki zagranicznej o dostawy gazu na Słowację przez Ukrainę. Najważniejsze jest to o czym, tak naprawdę rozmawiał Fico z Putinem. Jak ogłosił rzecznik Putina Dmitrij Pieskow, była to rozmowa w cztery oczy, poza protokołem.

Słowackiego premiera nie interesuje los Ukrainy

Jest oczywiste, iż kwestia tranzytu gazu przez Ukrainę powinna i mogła zostać omówiona przez naszego premiera z ukraińskim prezydentem już dawno temu. Jednak aby to zrobić, musiałby zbudować normalne relacje z Wołodymyrem Zełenskim, a nie obrażać go, a następnie prowokować konflikt z nim na ostatnim posiedzeniu Rady Europejskiej, gdzie poniósł fiasko.

Szefowie rządów UE nie poparli swojego słowackiego kolegi, co dało Robertowi Fico pretekst do lotu do Moskwy i udowadniania, iż zamierza naprawić szkody wyrządzone słowackiemu narodowi przez ukraińskiego prezydenta.

Warto tylko wspomnieć, iż swoją retoryką premier dał do zrozumienia, jak ściśle traktuje nasz interes narodowy w negocjacjach dotyczących zakończenia wojny w Ukrainie.

Szef słowackiego rządu czuje się dobrze w towarzystwie Putina

Najtragiczniejszą rzeczą jest to, iż Robert Fico, podróżując do prezydenta Rosji, który popełnił zbrodnię przeciwko pokojowi, rozpoczynając największą wojnę w Europie od 1945 r., legitymizował inwazję Putina na Ukrainę. W ten sposób zanegował również całą politykę UE i NATO wobec rosyjskiej agresji oraz rosyjskiego prezydenta i jego rządu.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Słowacki premier wyśmiał również ukraińskie ofiary tej strasznej wojny, dziesiątki tysięcy cywilów, w tym dzieci, kobiety, które straciły synów i mężów, dzieci, które straciły rodziców. Wykazał obojętność wobec systematycznego niszczenia przez Rosję infrastruktury energetycznej, aby pozwolić Ukraińcom po prostu zamarznąć na śmierć.

Pokazał niezwykłe bankructwo moralne, gdy dobrowolnie przybył na Kreml, jako rzekomy gazda, aby uścisnąć dłoń człowieka, wobec którego Międzynarodowy Trybunał Karny z siedzibą w Hadze wydał nakaz aresztowania pod zarzutem zbrodni wojennej polegającej na nielegalnej deportacji dzieci z Ukrainy do Rosji.

Dał też jasno do zrozumienia, jak bardzo jest zafascynowany zbrodniczym prezydentem Rosji i jak dobrze czuje się w jego towarzystwie.

„Nie zapomną mu tego całe pokolenia Ukraińców”

Jego przesłanie brzmi: wojna zakończy się, gdy Ukraina nie będzie miała broni do obrony. To znaczy, gdy podda się armii rosyjskiej i zaakceptuje upokarzające warunki Putina niszczące niezależną ukraińską państwowość. Polityków, którzy promowali i praktycznie realizowali wysyłanie materiałów wojskowych do Ukrainy, nazwał podżegaczami wojennymi.

Z hipokryzją obarczył UE i NATO — ponieważ Republika Słowacka jest członkiem tych organizacji — odpowiedzialnością za „zabijanie Słowian”. Obraził ukraińskiego prezydenta i Ukraińców oraz, w duchu rosyjskiej propagandy, obarczył Ukrainę odpowiedzialnością za wojnę. Przytaczanie tych haniebnych wypowiedzi zajęłoby wiele miejsca.

Wspomnijmy chociaż o mistyfikacji dotyczącej „ludobójstwa rosyjskojęzycznej ludności w Donbasie”, która również została obalona także przez oficjalną stronę słowackiego MSZ. Nie był zainteresowany budowaniem normalnych stosunków sąsiedzkich z ukraińskim prezydentem Zełenskim.

Kiedy w grę wchodzi odbudowa Ukrainy, słowackie firmy mogą stracić ważne możliwości z powodu tej polityki premiera, która nie zostanie zapomniana przez Ukraińców walczących o byt.

„To tragiczne mieć takiego premiera”

Świadectwem monachijskiego podejścia do Ukrainy jest również to, iż spotykając się z Putinem na Kremlu, słowacki premier poparł imperialistyczną i rewizjonistyczną agresję wojskową przeciwko niepodległej i suwerennej Ukrainie.

Jego gospodarz Władimir Putin — a za nim rosyjska propaganda — wielokrotnie powtarzał, iż Ukraińcy nie są narodem samym w sobie, ale częścią narodu rosyjskiego, iż Ukraina jest sztucznym państwem i historycznie należy do Rosji, iż Rosja nie ma granic.

Dlatego ma prawo do ekspansji, gdziekolwiek zechce, a także może przywrócić porządek międzynarodowy w Europie sprzed 1997 r. Podczas spotkania z prezydentem Rosji Robert Fico politycznie zaakceptował zarówno aneksję obszarów ukraińskich przez rosyjską Dumę Państwową, jak i faktyczną aneksję terytoriów ukraińskich przez wojska rosyjskie.

Dokonał tego słowacki polityk, który musi pamiętać, jak pierwsza Republika Czechosłowacka zapłaciła cenę za niemiecki i węgierski rewizjonizm układem monachijskim, arbitrażem wiedeńskim i innymi katastrofami.

Biorąc pod uwagę to nasze historyczne doświadczenie, a także fakt, iż Słowacja sąsiaduje z państwem, którego elity polityczne nawet po 104 latach nie były w stanie poradzić sobie z traumą Traktatu z Trianon, tragiczne jest to, iż mamy premiera, któremu nie przeszkadza, iż Rosja nie przestrzega Aktu Helsińskiego i siłą militarną zmienia międzynarodowo uznane granice Ukrainy z 1991 r.

Robert Fico udaje, iż lekkomyślny atak Rosji na integralność terytorialną Ukrainy nie jest niezwykle niebezpiecznym precedensem, który może zachęcić kolejnych rewizjonistów i ponownie pogrążyć Europę w konflikcie zbrojnym.

Stringer/Anadolu Agency via Getty Images / Getty Images

Demonstracje w Bratysławie po wizycie słowackiego premiera w Moskwie oraz Robert Fico, 23 grudnia 2024 r.

Upokorzył prezydenta Pellegriniego

Sposób, w jaki przygotowano, ogłoszono i przeprowadzono podróż słowackiego premiera do Moskwy, jest skandaliczny. Nosi wszelkie znamiona zachowania autokratycznego władcy. Z oświadczeń prezydenta Słowacji i jego doradcy do spraw polityki zagranicznej jasno wynika, iż głowa państwa nie została wcześniej poinformowana o tak ważnym spotkaniu.

W ten sposób premier otwarcie upokorzył politycznie pana Pellegriniego. Nie wspominając już o pełniącym obowiązki przewodniczącego słowackiego parlamentu Petrze Żidze. Robert Fico w ten sposób zasadniczo zdewaluował wspólną deklarację w sprawie jednolitego podejścia do polityki zagranicznej, podpisaną przez najwyższych urzędników konstytucyjnych 1 września.

Wicepremier i minister gospodarki Denisa Sakova, która próbowała rozwiązać kwestię dostaw rosyjskiego gazu na Słowację podczas dwóch wizyt w Petersburgu, tylko po to, by nie pojechać z premierem do Moskwy, gdzie problem tranzytu surowca miał być ponownie omawiany, także musiała doznać upokorzenia.

Diaboliczny układ Fico

Ważne jest także to, iż dwugodzinna rozmowa z prezydentem kraju, który ogłosił wszystkie państwa członkowskie UE, w tym Słowację, wrogimi państwami i stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa państw członkowskich UE i NATO, odbyła się bez świadków. Jak ogłosił rzecznik Putina Dmitrij Pieskow, była to rozmowa w cztery oczy, poza protokołem.

Obywatele Słowacji, członkowie parlamentu, partnerzy koalicyjni Smeru, członkowie rządu, prezydent, a także sojusznicy UE i NATO mogą teraz zastanawiać się i spekulować na temat tego, co uzgodnili. Co i jak słowacki premier ma zapłacić Putinowi, politycznie i w inny sposób, i co ma otrzymać w zamian za to porozumienie.

Ponieważ Robert Fico, ze swoją suwerenną polityką zagraniczną, zniszczył wiarygodność swojego rządu wobec sojuszników jeszcze przed podróżą do Moskwy, wątpliwe jest, kto z nich zaufa słowackiemu rządowi, jego ministrom i tajnym służbom w czasie największego kryzysu bezpieczeństwa w Europie od 1989 r.

Zwłaszcza gdy sojusznicy zobaczą prorosyjską piątą kolumnę w słowackich partiach rządzących (patrz styczniowa podróż Andreja Danko i spółki do Dumy Państwowej) oraz kiedy zobaczą pobłażliwe podejście słowackich organów bezpieczeństwa do rosyjskich operacji wpływu na naszym terytorium, które mają na celu podważenie zaufania obywateli do UE i NATO.

A kiedy dostrzegą, iż aż 47 proc. wyborców najsilniejszej partii rządzącej, która przekształciła się w skrajnie prawicową formację polityczną, opowiada się za wystąpieniem Słowacji z UE? Robert Fico poważnie zaszkodził międzynarodowej pozycji politycznej i wpływom Republiki Słowackiej, zwłaszcza w środowisku, od którego jest ona najbardziej zależna gospodarczo. Wystarczy poczytać reakcje w Czechach.

To definitywnie zburzyło konsensus w sprawie polityki zagranicznej i bezpieczeństwa w słowackim społeczeństwie i dało potężny impuls do jeszcze silniejszej polaryzacji w kluczowej kwestii, a mianowicie geopolitycznej przynależności Słowacji. Odbierze to energię polityczną potrzebną do powstrzymania upadku naszej republiki oraz zagrozi jej umiejętności stawienia czoła zagrożeniom bezpieczeństwa.

Wkrótce przekonamy się, czy polityczne awanturnictwo Ficu wpisało się w preferencje wyborców jego partii. Stopniowo stanie się też jasne, jaką cenę my, obywatele, i on sam, premier, zapłacimy za diaboliczną zmowę z imperatorem Putinem.

Idź do oryginalnego materiału