Śmierć Stalina. Bolesław Bierut popełnił wielki błąd

news.5v.pl 1 miesiąc temu

Przypominamy archiwalny tekst Onetu

Poniżej prezentujemy fragment książki za zgodą wydawnictwa:

W marcu 1953 roku zmarł Stalin.

„Trybuna Ludu” pisała: „W głębokiej żałobie pogrążone są narody państw demokracji ludowej, którym zwycięstwa odniesione pod Jego przewodem otworzyły drogę do wolności i dobrobytu, narody, którym Jego rada i Jego ojcowska pomoc prostowała drogę i niosła ulgę w trudach budownictwa nowego, lepszego życia. W żałobie pogrążony jest naród polski, którego Józef Stalin był Wielkim Przyjacielem, wyzwolicielem i opiekunem .

Józef Stalin uczył nas, iż wielcy ludzie wtedy są wielcy i tylko o tyle są wielcy, o ile umieją zrozumieć warunki, w których wypada im działać, i zrozumieć, jak je zmienić.

Józef Stalin był takim właśnie olbrzymem myśli i czynu. Jego orli wzrok i Jego genialny umysł widział jasno warunki, w których wypadło mu działać, widział, jak należy je zmieniać, aby ustąpiły one miejsca nowym, bardziej doskonałym i bardziej sprawiedliwym – jak należy je zmieniać, aby świat szedł do socjalizmu, aby narody ZSRR budowały socjalizm i kroczyły naprzód dalej do komunizmu.

Wywyższeniu klasy robotniczej poświęcił Józef Stalin całe swe życie. Wywyższeniu klasy robotniczej, która wyzwalając siebie, wyzwala wszystkich uciskanych i wyzyskiwanych, która przewodzi narodom, przewodzi całej ludzkości”.

Po śmierci Stalina w Związku Radzieckim zaczęły się walki diadochów – opowiadał profesor Andrzej Werblan. – To dowódcy armii Aleksandra Wielkiego, którzy rozpoczęli wojnę o spuściznę natychmiast po jego zgonie. Całe kierownictwo Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego czuło zagrożenie ze strony aparatu policyjnego. Napięcie potęgował Stalin, który choćby na Biurze Politycznym prowadził dywagacje, iż Mołotow to szpieg, iż Woroszyłow to chyba szpieg. Spadkobiercy Stalina zaczęli od zdemontowania zagrażającego im aparatu policyjnego. Bali się oczywiście Berii, który nim kierował.

Ławrientija Berię aresztowano. W grudniu 1953 roku już nie żył.

CAF / PAP

Plakat wydany z okazji Miesiąca Pogłębiania Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Na plakacie Józef Stalin i Bolesław Bierut

Władysław Bieńkowski opowiadał: „W partii nie oczekiwano po odejściu Stalina żadnych istotnych zmian. Panowało przekonanie, iż jego sukcesor będzie kontynuował tę samą linię, iż będzie nim Beria. Dopiero likwidacja Berii stała się wstrząsem – chociaż znaczenie tego faktu doceniał jedynie aparat bezpieczeństwa”.

Historyk Paweł Machcewicz oceniał, iż zmian po śmierci Stalina nie dokonywano pod presją społeczeństw, ale były ucieczką do przodu, próbą odgórnej reformy systemu, zanim społeczne i ekonomiczne problemy doprowadziłyby do eksplozji.

Po śmierci Stalina wycofano się z oskarżeń, jakie na początku 1953 roku postawiono w sprawie tak zwanego spisku lekarzy, którzy mieli niewłaściwymi metodami leczenia mordować radzieckich przywódców. Stalin nadzorował to śledztwo, rozrastające się w poważną nagonkę antysemicką.

Bierut nie zobaczył możliwości, jakie otworzyły się przed PZPR po śmierci Stalina – uważał Jerzy Morawski (był redaktorem naczelnym „Trybuny Ludu”, w połowie lat pięćdziesiątych uznawano go za jednego z tak zwanych młodych sekretarzy, którzy mieli wnieść świeże spojrzenie w partii). – Kierownictwo ZSRR było niepewne siebie, zdezorientowane. Chciało jak najszybciej położyć tamę złym procesom stalinizmu. Już dziesięć dni po śmierci Stalina uznali za fałszywe materiały ze sprawy lekarzy, których jeszcze na początku 1953 roku oskarżano o spisek. My dopiero zaczynaliśmy wtedy rozumieć w Polsce, a oni już widzieli całą grozę tego, co szykował Stalin. Że fingowany proces lekarzy będzie początkiem niespotykanej choćby w ZSRR czystki w społeczeństwie, a zwłaszcza w kadrach partyjnych. A Bierut prawdopodobnie uważał, iż zmiany po śmierci Stalina, które się obserwuje w Moskwie, są tymczasowe i jak się uspokoi, to wrócą do kursu stalinowskiego.

– Bierut nigdy nie odniósł się krytycznie do Stalina – opowiadał Aleksander Kochański. – Pierwsze marcowe plenum KC PZPR po śmierci Stalina było apologetyczne, mówiono: „Będziemy się trzymać stalinowskiej linii”. Bierut nie rozumiał, iż ze śmiercią Stalina coś się zmienia w sposobie rządzenia. Nie zauważył nawet, iż „Prawda” po śmierci Stalina zamieściła jego portret nie na całą stronę. Bierut wysłał depeszę do Malenkowa, iż sprawa Lenina i Stalina spoczywa w dobrych rękach, czyli iż Malenkow według niego będzie dobrym kontynuatorem. Tej depeszy „Prawda” nie ogłosiła. W Związku Radzieckim stopniowo przygotowywano ludzi do XX Zjazdu, planowanego na 1956 rok. „Woprosy Istorii” opublikowały list Stalina z 1937 roku do wydawnictwa Młoda Gwardia, w którym Stalin pisał, iż jest zbyt wiele kultu jego osoby, iż to niesłuszne.

– Po śmierci Stalina wszyscy w kołach partyjnych oczekiwali czegoś ważnego i nowego – tłumaczył profesor Andrzej Werblan. – Ale pierwsze majowe plenum PZPR sugerowało zaostrzenie kursu. A przecież wcześniej, w kwietniu, miesiąc po śmierci Stalina, w radzieckiej prasie ukazały się komunikaty, iż sprawa lekarzy była dęta. Coraz więcej było tam artykułów odcinających się od kultu Stalina, aż wreszcie jego nazwisko zniknęło z radzieckich publikacji.

Alicja Zawadzka-Wetz, komunistka, dziennikarka, uważała, iż Bierut, wychowany na dogmatach, nie był zdolny do tworzenia własnych koncepcji politycznych. Wyznawał szczerze zasadę: ze Związkiem Radzieckim na czele. Pod wpływem wychowania partyjnego, specjalnej szkoły myślenia, bezkrytycznie uwierzył, iż budowanie komunizmu w Związku Radzieckim uświęca wszelkie środki przymusu. Kiedy zaczęła się destalinizacja, Bierut nie potrafił uwolnić się od swoich dogmatów. Wetz-Zawadzka pisała też: „Widziałam go na kilku zebraniach, które zalewała fala żądań odnowy. Sprawiał wrażenie zmęczonego pływaka, który nie jest w stanie płynąć pod prąd. Gdy usiłował to robić, widać było, iż brakuje mu sił”.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Dwa dni po śmierci Stalina przemianowano Katowice na Stalinogród. Niedługo później wykonano wyroki śmierci na dziewiętnastu polskich oficerach oskarżonych o szpiegostwo.

Jakub Berman po latach opowiadał Teresie Torańskiej o spotkaniu z Bierutem: „Byłem w Belwederze, przechodziłem korytarzem, on mnie zaczepił. Słuchaj – powiedział – dam ci te teczki, przeczytaj i poradź mi, co mam dalej robić. Odpowiedziałem mu: ja tych teczek nie wezmę, bo wiem, jak są robione. Nie potrafię ci żadnej analizy przeprowadzić, bo opracowane są tak, iż niepodobna z nich czegokolwiek się doczytać. Mam jednak dla ciebie tylko jedną radę i prośbę – nie dawaj kar śmierci, bo jak sprawa nie jest zamknięta, to można ją w końcu jakoś wyjaśnić, a póki człowiek żyje, to choćby jeżeli pocierpi kilka lat, ma szansę wyjścia”.

Profesor Andrzej Garlicki odnalazł kalendarzyk Bolesława Bieruta z roku 1953, oprawiony w skórę, z nadrukiem „Orbis”. Pierwsza strona, przeznaczona na dane właściciela, była prawie pusta. Tylko w rubryce „telefon pogotowia ratunkowego” Bierut zapisał: „Moskwa – KC (Dzierżyński) tel. Wcz–2447”.

10 marca 1953 roku Bierut był w Moskwie w związku z pogrzebem Stalina. Zanotował wówczas w kalendarzyku: „tow. Beria: wskazuje, iż oficjalne wypowiedzi Wyszyńskiego nie budzą zastrzeżeń i powinniśmy się tym na razie zadowolić”. Prawdopodobnie oznaczało to, iż Beria na razie nie zgadza się na aresztowanie kardynała Wyszyńskiego – trafił on do więzienia pół roku później. Dalej Bierut zapisał: „t. Malenkow mówi, iż nie mają zastrzeżeń w sprawie Ż”. Chodziło prawdopodobnie o marszałka Michała Rolę-Żymierskiego. Moskwa pozwoliła go aresztować, trafił do więzienia 14 marca. Dołączono go do sprawy spisku w wojsku, zaczętej jeszcze w roku 1949.

CAF / PAP

Uroczystość zakończenia odbudowy Sejmu. Przemawia prezydent Krajowej Rady Narodowej Bolesław Bierut, z tyłu po lewej wiceprzewodniczący KRN Wacław Barcikowski, po prawej minister obrony narodowej Michał Rola-Żymierski (1947 r.)

– Parę lat spędzałam wakacje z Żymierskimi – opowiadała mi córka Bolesława Bieruta. – Zosia, córka Żymierskich, była ode mnie rok młodsza. Kiedy aresztowano Żymierskiego, przyszła do mnie i obie się rozpłakałyśmy. Poszłam do ojca. Powiedział, iż jemu też trudno w to wszystko uwierzyć, ale brat Żymierskiego zeznał, iż zwerbował go do współpracy z zachodnim wywiadem.

„To bardzo przykre, mógł Zosi zapewnić wspaniałe warunki, ale dał się skusić” – tłumaczył tata. Mam poczucie, iż ojciec wierzył w to, co mówił, iż nie grał przede mną. Nie wiem, na ile sam miał wewnętrzne wątpliwości, które być może w sobie zagłuszał.

Michał Rola-Żymierski przeżył niemal całe stulecie – zmarł w wieku dziewięćdziesięciu dziewięciu lat. Przyszedł na świat pod nazwiskiem Łyżwiński, ale porzucił je, gdy brat dokonał w Krakowie głośnego morderstwa. Żymierski to najwyższy rangą przedwojenny żołnierz, który zrobił karierę w komunistycznej Polsce. Ale też radziecki agent, o czym jego towarzysze partyjni nie wiedzieli. Tadeusz Żenczykowski pisał, iż Stalin powierzył mu „makietową” rolę bezpartyjnego wodza Ludowego Wojska Polskiego. Po szturmie Berlina awansował na marszałka.

W styczniu 1944 roku został dowódcą Armii Ludowej, a w lipcu Naczelnym Dowódcą Wojska Polskiego. W lipcu 1944 roku mianowano go kierownikiem resortu obrony, a w grudniu 1944 roku – ministrem obrony narodowej.

Na znaczeniu zaczął tracić, gdy na początku listopada 1949 roku Bolesław Bierut poinformował Radę Państwa i Radę Ministrów, iż Żymierski przestaje być ministrem obrony narodowej.

Jego funkcję przejął Konstanty Rokossowski, dotąd marszałek Związku Radzieckiego, od tej chwili również marszałek Polski. Żymierskiego włączono w skład Rady Państwa.

W listopadzie 1952 roku aresztowano jego brata, Stanisława Żymierskiego, oficera w Dowództwie Wojsk Lotniczych, który w czasie wojny służył w Anglii. Zarzucono mu współpracę z francuskim wywiadem. Przesłuchiwano go, pozwalając spać dwie godziny na dobę. Polewano zimną wodą. Zmuszano do czyszczenia specjalnie zabrudzonych toalet. W śledztwie zamierzano wykazać, iż do zbierania szpiegowskich materiałów zwerbował go Michał.

Rozpracowaniu marszałka Żymierskiego nadano kryptonim „Grubas”. Prawdopodobnie zakładano, iż Żymierski dostarczy zeznania, które obciążyłyby Władysława Gomułkę.

Wydawnictwo Czarne

Fragmenty pochodzą z książki „Bierut. Kiedy partia była bogiem”, która została wydana przez Wydawnictwo Czarne. Autorem jest Piotr Lipiński.

Idź do oryginalnego materiału