Opowieść o człowieku, artyście, wpisana w miejsce, ale też w czas, w jakim żyjemy. W celach dawnego więzienia na Świętym Krzyżu można oglądać wystawę dra Macieja Zdanowicza, prodziekana Wydziału Sztuki Uniwersytetu Jana Kochanowskiego.
Już samo miejsce, owiane złą sławą, gdzie mieściło się jedno z najcięższych więzień, robi wrażenie. W tę przestrzeń Maciej Zdanowicz wprowadził dodatkową narrację. Ekspozycja nosi tytuł „Somnia et Lacrimae”, czyli „Sny i Łzy”. Jak tłumaczy, to metaforyczne odniesienie do jego doświadczeń z ostatnich dwóch lat, związanych z wyjazdami o charakterze artystycznym, ale i wolontaryjnym do Ukrainy.
– W ich ramach mam okazję współdziałać z artystami, ale także organizować sesje arteterapeutyczne. Przekładam także to, czego tam doświadczam na swoje działania artystyczne, na swoje refleksje o charakterze poetyckim, literackim. Często funkcjonowanie w warunkach takiego permanentnego stresu i dostrzeganie dramatów dziejących się wokół mnie, powoduje, iż mam wrażenie, iż funkcjonuję w sytuacjach odrealnionych i iż jest to tylko jakiś sen, czy choćby koszmar. To wiąże się też z silnymi emocjami. Stąd to funkcjonowanie między snem a łzami – wyjaśnia.
05.11.2025. Kielce. Zdjęcia do wystawy „Somnia et Lacrimae”, czyli „Sny i Łzy” Macieja Zdanowicza. / Fot. Dorota Klusek – Radio KielcePrzy stole z dziadkami
Maciej Zdanowicz przyjechał na Święty Krzyż z gotowymi eksponatami, które pokazywał już na wcześniejszych wystawach, jednak zgodnie z założeniami projektu scene specific, na swój sposób improwizował, by wypełnić nowe miejsce tymi przedmiotami i swoją opowieścią.
– Z dostępnego zespołu elementów zaczynam układać nową jakość. Być może są to wątki, które poruszam wcześniej, ale one „wciągając” w siebie to, co już jest w tym konkretnym miejscu, zaczynają w uniwersalny sposób spajać konteksty osobiste z tymi, które są zapisane w konkretnej przestrzeni – mówi.
W największej więziennej sali znajduje się instalacja, którą Maciej Zdanowicz określa mianem archeologii osobistej. W centrum ustawiony jest stół, zastawiony wieloma, białymi przedmiotami.
– To nawiązanie do moich doświadczeń ostatnich lat życia oraz śmierci mojej babci i dziadka, którzy odgrywali bardzo istotną rolę w moim życiu, w moim wychowaniu. Ich utrata wiązała się również z utratą miejsca, które niejako świadczyło o mojej tożsamości. Po tych wszystkich doświadczeniach zacząłem sobie tę rzeczywistość odtwarzać z elementów zachowanych bezpośrednio z domu dziadków. Pojawia się chociażby taboret, na którym babcia czy dziadek siadywali w kuchni. Jest też ostatni, enigmatyczny list mojej babci do mnie, oprawiony w osobną ramę, eksponowany z rysunkiem barometru, którego moja babcia nigdy nie miała – opisuje.
05.11.2025. Kielce. Zdjęcia do wystawy „Somnia et Lacrimae”, czyli „Sny i Łzy” Macieja Zdanowicza. / Fot. Dorota Klusek – Radio KielceSól spaja tę historię
Przedmioty są zatopione w solance. Zresztą sól spaja różne fragmenty wystawy.
– Sól jest dla mnie substancją niezwykle symboliczną, ale też złożoną w swym znaczeniu. Z jednej strony odnosi się do pojęcia trwałości, jest naturalnym konserwantem, zawiera w sobie pewnego rodzaju czystość, ale i siłę, która była wykorzystywana w magii. Jest też symbolem cierpienia, łez, a także śmierci. Pierwszym takim dobitnym doświadczeniem z solą było zniknięcie Morza Aralskiego, po którym zostało wyłącznie wgłębienie koryta tego akwenu z tonami soli. Sól jest także elementem wspólnym dla kultury polskiej i ukraińskiej: witamy chlebem i solą. Wiąże się zatem z przestrzenią domu rodzinnego, ciepła, serdecznością – mówi.
Sól jest więc też w korytarzu, koło asamblażu utworzonego z ramek na zdjęcia. I choć w niektórych pojawiają się fotografie, są to tylko ich rewersy.
– Zdjęcia pochodzą z albumu, który dostałem od swojej mamy, jeszcze jak byłem dzieckiem. W wyniku starzenia się, pracy papieru, nietrwałości kleju, dzięki którego zostały wklejone poszczególne fotografie, ten album zaczął się rozpadać. Na rewersach widać charakterystyczne ślady kleju, w postaci „x”. Tu pojawia się pytanie o siłę pamięci, i o to, co stanowi autentyczny ślad tej naszej przeszłości. Czy jest to wizerunek, zapisany na fotografii, czy może autentyczny ślad ręki utrwalony na papierze? Ale są też puste miejsca, które świadczą o braku, o lukach w mojej pamięci – objaśnia.
05.11.2025. Kielce. Zdjęcia do wystawy „Somnia et Lacrimae”, czyli „Sny i Łzy” Macieja Zdanowicza. / Fot. Dorota Klusek – Radio KielceWojenna rzeczywistość
Kolejna prezentacja również nawiązuje do przeżyć z rodzinnej przeszłości.
– Moja babcia była wybitną chemiczką i jako małe dziecko, spędzając czas u babci i dziadka, ku mojej uciesze byłem zabierany do laboratorium, świata, który dawał mi możliwość tworzenia eksperymentów, wówczas dla mnie niezrozumiałych. Dziś to wszystko ożywa w tym zaśniedziałym solą zestawie próbówek – zaznacza.
Za następnymi, ciężkimi drzwiami kryje się już historia współczesna. Na małym ekranie pokazywany jest film zrealizowany przez Macieja Zdanowicza w czasie ostatnich 12 miesięcy w Dnieprze, ukraińskim mieście przyfrontowym, które stało się jego drugim domem, w którym prowadzi działalność artystyczną i arteterapeutyczną.
– Film jest stworzony w zapisie podwójnej ekspozycji. To znaczy, każdy kadr jest nałożeniem wielu kadrów. Jest dość malarski, ale ziarnista faktura, zarysowujące się pęknięcia są wynikiem skanowania przeze mnie fasad budynków, które ucierpiały w wyniku rosyjskich ataków – opisuje technikę.
Znamienne jednak jest to, iż monitor leży na złożonej w kostkę pościeli.
– To przywołanie codzienności w Ukrainie: spania często w warunkach polowych z uwagi na trwające długo nocne ataki, chowanie się w przestrzeniach schronowych, korytarzach, łazienkach, które dają szanse na minimum bezpieczeństwa. Ta pościel na podłodze wiąże się również z moim egzystowaniem w Ukrainie – przyznaje.
Film, ale już nieco dłuższy, pojawia się w kolejnej więziennej sali. Ten obraz powstał w czasie podróży Macieja Zdanowicza między Polską a Dnieprem. Przejazd w jedną stronę, bez przesiadek, trwa 17 godzin.
– Dla mnie to jest czas, który się wiąże z powrotem do siebie, skupieniem na lekturze, ale także na uwadze skierowanej na współtowarzyszy tej podroży, gdzie często w tej intymnej przestrzeni czteroosobowego przedziału mamy okazję poznać swoje historie. Dla mnie te doświadczenia stały się możliwością wniknięcia w dusze ludzi, naznaczonych traumą – zdradza.
05.11.2025. Kielce. Zdjęcia do wystawy „Somnia et Lacrimae”, czyli „Sny i Łzy” Macieja Zdanowicza. / Fot. Dorota Klusek – Radio KielceKlatka we własnym domu
Filmowych obrazów jest więcej. W jednym z karcerów na wyświetlaczu można zobaczyć przetworzone obrazy, które powstały na zajęciach arteterapeutycznych z dziećmi w Dnieprze.
– Ten ekran jest zamknięty w klatce. To odniesienie do zamknięcia się we własnych lękach, we własnych ograniczeniach, wynikających z napięć, które zapisują się w ciele w wyniku dramatycznych doświadczeń, ale też faktu pewnej izolacji, w której żyją mieszkańcy, uczestnicy moich sesji arteterapeutycznych, związanej z faktem, iż żyją tak naprawdę w przestrzeni walki i często także ich domy stają się chwilowymi więzieniami – tłumaczy.
Jest wreszcie, schowany za więziennym judaszem, zapis pejzażu dźwiękowego, który Maciej Zdanowicz zarejestrował w kwietniu tego roku, w czasie Wielkanocy w Dnieprze, miasta spowitego alarmami, ostrzegający przed nalotami. Ten dźwięk odbija się od powierzchni rzeki Dniepr.
W gronie tych realizacji wyróżnia się obiekt kameralny, który stanął przy więziennej ścianie straceń.
– Rodzaj martwej natury, złożonej z plastikowych owoców z koszyka, który pamiętam z kuchni moich babci i dziadka, tylko tutaj plastik przykrywa duża ilość gliny, która zaczyna pękać w wyniku wysychania. Nigdy nie utrwalam gliny. Dla mnie proces odpryskiwania jest metaforą kruchości i naturalnym zapisem czasu, nietrwałości życia biologicznego. Udało mi się tu ustawić coś bardzo zaskakującego, kojarzącego się z martwymi naturami holenderskimi, w których ten motyw „vanitas” – marność się pojawiał w rozważaniach artystów tamtego czasu. Do tego dochodzi element destrukcji, który łączy z tą niezwykle dramatyczną historią tego miejsca – tłumaczy.
05.11.2025. Kielce. Zdjęcia do wystawy „Somnia et Lacrimae”, czyli „Sny i Łzy” Macieja Zdanowicza. / Fot. Dorota Klusek – Radio KielceNominacja do nagrody Tygodnika Powszechnego
Maciej Zdanowicz, podsumowując te wszystkie elementy, przyznaje, iż wystawa jest wielowątkowa, ale opowiada też o nim samym.
– O tym, co wyjazdy do Ukrainy zmieniły we mnie, bo one pozwoliły mi odkryć siebie, sprawdzić się często w bardzo trudnych sytuacjach. Ale wystawa stała się przyczyną introspekcji, do wniknięcia w to, czego sobie wcześniej nie uświadamiałem, co dla mnie jest ważne, i co w jakiś sposób mnie ukonstytuowało jako człowieka, artystę, twórcę, wykładowcę – przyznaje.
Dr Maciej Zdanowicz otrzymał nominację do nagrody Bonus Tygodnika Powszechnego w kategorii kultura. Kapituła doceniła go jako artystę intermedialnego i teoretyka sztuki, który w swojej twórczości pracuje z obrazem, dźwiękiem i pamięcią zbiorową Europy Środkowo-Wschodniej.
Artysta już samą nominację traktuje jako wyraz wdzięczności dla jego przyjaciół z Ukrainy.
– Wielokrotnie spotykam się z takimi sygnałami ze strony otoczenia w Polsce: dlaczego wyjeżdżam, mieszkańcy Ukrainy są nam tak bardzo niewdzięczni. Otóż będąc w Dnieprze, Charkowie czy Kijowie spotykam się z wieloma wyrazami sympatii. Cieszę się z tego wyróżnienia, bo pokazuje im, iż tak naprawdę nie są sami i iż mogę im podziękować za to dobro, które z ich strony otrzymałem – mówi.
Nagroda Bonus przyznawana jest twórcom, którzy „otwierają przestrzeń dla różnorodnych perspektyw” i swoją działalnością budują wspólnotę. Ogłoszenie nazwisk laureatów będzie miało miejsce 28 listopada w Krakowie.
Wystawa „Somnia et Lacrimae”, czyli „Sny i Łzy” wpisuje się w program I Świętokrzyskiego Sympozjum „Leczenie pamięci”, które zakończy się w piątek, 7 listopada.













