Różnice zdań w sprawie wojny na Ukrainie coraz mocniej dzielą Czechy i Słowację, osłabiając jedność Grupy Wyszehradzkiej. Mimo starań o zachowanie dobrosąsiedzkich relacji, spotkanie szefów dyplomacji w Topolczanach unaoczniło polityczną przepaść między Pragą a Bratysławą.
Choć podczas wczorajszego spotkania szefów MSZ napięcia między oboma krajami dały o sobie znać, ostatecznie zwyciężyła dyplomacja. Jan Lipavský i Juraj Blanár próbowali ratować wzajemne relacje, które nadwyrężyły różnice w podejściu do wojny na Ukrainie.
Spotkanie – mimo uprzejmej atmosfery – pokazało, jak pogłębiają się polityczne podziały w Grupie Wyszehradzkiej. V4 jest dziś jest wewnętrznie skonfliktowana. Czechy pozycjonują się jako zdecydowany sojusznik Ukrainy, podczas gdy Słowacja utrzymuje kontakty z Moskwą i sprzeciwia się zaostrzaniu unijnych sankcji wobec Rosji.
– W ramach Grupy Wyszehradzkiej nie jesteśmy w stanie wypracować wspólnego stanowiska wobec największego geopolitycznego wyzwania, przed którym stoi dziś Europa – rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie – powiedział po spotkaniu Lipavský.
– Debata jest dziś trudniejsza niż wcześniej. Rządy się zmieniają, polityka się zmienia – ale sąsiedztwo pozostaje – podkreślił. – Wspólna geografia oznacza wspólne problemy – i często wspólne rozwiązania – dodał.
Rozmowy odbyły się w pałacu w Topolczanach, niegdyś letniej rezydencji prezydentów Czechosłowacji – miejscu symbolicznym dla obu narodów.
Ukraina przez cały czas kością niezgody
Lipavský zaznaczył, iż jego rządowi zależy na bezpieczeństwie Ukrainy i chce on wysłać wyraźny sygnał do Rosji, iż granic nie można naruszać bezkarnie.
Minister Blanár, wielokrotnie krytykowany za prorosyjskie wypowiedzi i spotkania z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem, przedstawił odmienne stanowisko.
– Od początku, jeszcze jako opozycja, mówiliśmy, iż ta wojna nie ma rozwiązania militarnego. Czas pokazuje, iż mieliśmy rację – stwierdził. – Obaj chcemy pokoju. Różnimy się jedynie w tym, jak naszym zdaniem do tego pokoju należy dojść – wskazał.
Blanár podkreślił jednak, iż mimo pewnych rozbieżności stanowisk Bratysława i Praga są zgodne w większości innych kwestii i bronił sensu istnienia Grupy Wyszehradzkiej. – To nie organizacja, ale platforma dla państw o wspólnej historii W sprawach takich jak migracja czy wycofywanie silników spalinowych mamy wspólne stanowisko – zauważył.
Pogłębiający się kryzys bezpieczeństwa w Europie rzuca jednak cień na przyszłość V4. Jak na razie obaj ministrowie deklarują wolę kontynuowania otwartego dialogu.