Sprzedawała osobiste rzeczy rosyjskich żołnierzy. Zbiórki zniknęły, mamy komentarz

wiadomosci.gazeta.pl 1 tydzień temu
Zdjęcie: Fot. MON Rosji/Zrzutka.pl


- To są rzeczy zabrane z okopów, z których Rosjanie uciekli. Tam trwał dość mocny ukraiński szturm. Nie zgadzam się ze stwierdzeniami, iż Rosjanie porzucają swoje zegarki i nieśmiertelniki - oni porzucają wszystko - powiedziała w rozmowie z Gazeta.pl korespondentka wojenna Karolina Baca-Pogorzelska. Zapytaliśmy dziennikarkę, dlaczego zbiórki zostały usunięte z serwisu zrzutka.pl.
Korespondentka wojenna Karolina Baca-Pogorzelska uruchomiła w sieci zbiórki, w których można było zlicytować przedmioty należące do rosyjskich żołnierzy, w tym nieśmiertelniki i zegarki. W aukcji wspomnianego zegarka stwierdziła między innymi, iż został on "zdobyty w okolicznościach, o których opowiadać będzie po wojnie". W sieci gwałtownie rozpętała się burza, jakoby te rzeczy miały zostać zabrane poległym żołnierzom. Dziennikarka skomentowała sprawę w rozmowie z Gazeta.pl.


REKLAMA


Zobacz wideo Niewyobrażalne straty Rosjan i problemy z mobilizacją. Putin ma powody do zmartwień


Zbiórki z rzeczami rosyjskich żołnierzy. Baca-Pogorzelska komentuje
Zapytaliśmy dziennikarkę, dlaczego niektóre aukcje zostały usunięte. - Większość przedmiotów została sprzedana i została przekazana na zakup samochodów dla Sił Zbrojnych Ukrainy. Pozostałe licytacje zostały zatrzymane, ze względu na to, co od wczoraj się dzieje. Większość przedmiotów została sprzedana, znalazły swoich nabywców i wszystko zasiliło konto Zrzutka.pl Batalion Donbas i zostało przekazane na zakup samochodów - odparła.
Zapytaliśmy, czy zbiórki usunięto ze względu na panujący w sieci hejt. - Tak, to jest jedyny powód. Nie ma tu żadnego drugiego dna - przyznała dziennikarka. Zauważyliśmy także, iż we wpisie pod zbiórką z przedmiotami należącymi do rosyjskich przedmiotów napisano, iż zostały one "zdobyte w okolicznościach, o których opowiadać będzie po wojnie". Baca-Pogorzelska stwierdziła, iż nie może pokazać zdjęć z okopów.
- To są rzeczy zabrane z okopów, z których Rosjanie uciekli. Tam trwał dość mocny ukraiński szturm. Nie zgadzam się ze stwierdzeniami, iż Rosjanie porzucają swoje zegarki i nieśmiertelniki - oni porzucają wszystko, najczęściej też przebierają się w ubrania cywilne. Kiedy uciekali przed tym szturmem, zabierali najpotrzebniejsze im rzeczy. o ile chodzi o nieśmiertelniki, zwykle jest tak, iż żołnierz czy to ukraiński, czy rosyjski ma niejeden nieśmiertelnik, a zapasowe ma na przykład w plecaku. To są rzeczy, które znaleziono w plecakach porzuconych przez Rosjan. Oni uciekając, zostawiali wszystko, choćby broń - podkreśliła korespondentka wojenna. Jak dodała, z uwagi na sytuację tego typu zbiórki na razie nie będą kontynuowane. Więcej na ten temat przeczytasz w artykule: "Polska dziennikarka sprzedawała rzeczy rosyjskich żołnierzy. Teraz tłumaczy: Nie są zdarte z trupa".


"Żaden z przedmiotów nie został zabrany z martwego żołnierza"
Wcześniej dziennikarka opublikowała także oświadczenie na portalu X, w którym zapewniła, iż żaden z przedmiotów, które były dostępne na licytacji "wbrew sugestiom pojawiającym się w Internecie, nie został zabrany z martwego żołnierza".


"Wszystkie rzeczy zostały znalezione w okopie, który Rosjanie porzucili wraz ze swoim wyposażeniem, uciekając przed Ukraińcami. Nie jest więc prawdą, iż 'są zdarte z trupa', ponieważ nie zostały zabrane żadnemu nieboszczykowi. Rzeczy porzucone w okopach w trakcie ucieczki przez rosyjskich żołnierzy zostały mi następnie przekazane przez ukraińskich żołnierzy. Tym samym, rzeczy, które stały się niczyje, mogły wspomóc finansowanie wsparcia dla walczących Ukraińców" - czytamy we wpisie.


"Nie ma więc mowy o łamaniu Konwencji Genewskiej, co zostało zasugerowane w sieci. Wszystkie środki z licytacji miały na celu sfinansowanie zakupu kolejnych samochodów, jakie wspierają walkę Ukraińców z rosyjskim agresorem" - dodała Baca-Pogorzelska.
Idź do oryginalnego materiału