„W tej grupie znalazł się również Grzegorz Czarnecki, menedżer w międzynarodowej korporacji tytoniowej.
– Nie ukrywam, iż boję się wojny, bo wśród moich znajomych i pracowników ten strach jest powszechny. Machnąłem ręką na kawalerkę w Warszawie, ponieważ trzymałem ją dla syna, a ten i tak już mieszka w Hiszpanii. To właśnie tam postanowiłem kupić mieszkanie. Pośrednik już go szuka. Wiadomo, iż będę musiał dołożyć, ale mam oszczędności. A co mi po nich, gdy Putin tutaj wejdzie? Nie ma co zwlekać, bo jak wojna wybuchnie, to już nie będzie czasu w przeglądanie ofert sprzedaży. Boję się, iż to stanie się prędzej niż później – mówi 57-latek.
Te obawy podziela Małgorzata Duda, tyle iż ona postanowiła zabezpieczyć się już latem 2022 roku. To wtedy kupiła z mężem mieszkanie w okolicy Alicante.
– Przez całą dorosłość zwlekaliśmy z kupnem nieruchomości w Polsce, bo odkładaliśmy pieniądze z myślą o założeniu firmy. Ale jakoś nigdy do tego nie doszło. Po wybuchu wojny powiedzieliśmy sobie: Halo, obudźmy się, musimy zrobić update naszych marzeń! Na cholerę nam firma, skoro zaraz ruskie bomby mogą wszystko tu zniszczyć. Trzeba mieć dokąd uciekać – wspomina 46-latka (…). Zaczęła wtedy z mężem akcję Wszystko, co mamy, kładziemy na stół i liczymy. Na ten umowny blat trafił spadek, który Małgorzata dostała po ojcu, ale też cały dorobek jej i męża.
– Posprzedawaliśmy papiery wartościowe, wyczyściliśmy lokaty i kupiliśmy fajną miejscówkę w Hiszpanii za 160 tys. euro. Postanowiliśmy nie czekać, aż coś spadnie nam na głowy, tylko od razu się przeprowadziliśmy. Mogliśmy sobie na to pozwolić, bo pracujemy zdalnie, ja jako analityczka biznesowa, mąż jako informatyk. Ewakuowaliśmy się ze strefy strachu, bo tak widzieliśmy Polskę (…).
Małgorzata Wargocka teraz ma wielu takich klientów. Od piętnastu lat prowadzi w Warszawie firmę Casa En Sol, która pośredniczy w zakupie mieszkań i domów w Hiszpanii. Jak mówi, to właśnie po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie zaczęła mieć pełne ręce roboty.
– W miesiącu pośredniczę teraz w ok. 20 transakcjach. To liczba, o której mogłam tylko pomarzyć, gdy zaczynałam swój biznes. Co ciekawe, kiedyś mój klient miał motywację głównie lifestylową. Czyli kupował nieruchomość w Hiszpanii, bo to była realizacja jego marzeń o lepszym stylu życia na słonecznym wybrzeżu. Teraz ta motywacja zeszła na daleki plan, a na pierwszym pojawił się strach przed wojną – opisuje.